Ciasteczko brexit popij herbatą

Aleksandra RogalaAleksandra Rogala
opublikowano: 2016-07-14 22:00

Mniejsza o konsekwencje secesji — „brexit” to słowo na fali, a w marketingu chodzi o to, żeby łapać najwyższe.

Miał rację czy nie miał racji — to się dopiero okaże. Richard Branson, założyciel imperium Virgin Mobile, jeszcze przed referendum rozstrzygającym, czy Wielka Brytania powinna opuścić Unię Europejską, przekonywał w samodzielnie sfinansowanej kampanii medialnej, że ewentualne „leave”, czyli „wyjście”, będzie ciosem dla brytyjskich firm. Są jednak takie, które poczuły wiatr w żaglach, gdy decyzja o secesji stała się faktem.

Bloomberg

Tuż po referendum niektórzy przedsiębiorcy z Wysp ruszyli prosto do urzędu patentowego. W drodze na rynek są brexitowe ciasteczka, o których rozpisują się portale. Wniosek o zastrzeżenie nazwy handlowej „brexit biscuits” został złożony przez pewną przedsiębiorczą Brytyjkę dzień po referendum.

W ślad za sentymentalną przekąską w sklepach może pojawić się sygnowane brexitem piwo z jednego z londyńskich browarów. A tradycyjną „english breakfast tea” będzie niedługo można zastąpić „english brexit tea”. Tę ostatnią, co ciekawe, jako nową markę chce zastrzec producent z Niemiec.

Intellectual Property Office, urząd własności intelektualnej, w Newport weryfikuje obecnie 10 wniosków o prawo do wykorzystania jako znaku towarowego zbitki słownej, która pozbawiła Davida Camerona fotelu premiera.

— Można śmiało powiedzieć, że to nazwa handlowa miesiąca — powiedziała Kate O’Rurke, prezes Institute of Trade Mark Attorneys (instytutu prawników ds. znaków handlowych). Niektórzy złośliwie komentują, że tymi, którzy ze smakiem zjedzą tradycyjne „angielskie śniadanie” po brexicie, będą Niemcy.