Comarch tasuje akcje i kadry

Grzegorz SuteniecGrzegorz Suteniec
opublikowano: 2020-01-30 22:00

Bieżące potrzeby skłoniły szefową rady nadzorczej do sprzedaży walorów spółki za 66,5 mln zł. Kilka dni później rezygnację złożył wiceprezes odpowiadający za kluczowy segment biznesu

Z tego artykułu dowiesz się, jakie niespodzianki wydarzyły się ostatnio w giełdowej spółce i co mogło niepokoić akcjonariuszy

W styczniu kurs Comarchu pokonał poziom 200 zł i szedł w kierunku szczytów z 2017 r. W piątek 24 stycznia niespodziewanie pojawiła się informacja o dużej transakcji, której przedmiotem były akcje spółki. Właściciela zmieniło 336 tys. walorów o łącznej wartości 66,53 mln zł, czyli po 198 zł za sztukę, co oznacza niespełna 2-procentowe dyskonto wobec kursu zamknięcia. Jak się później okazało, część swojego pakietu postanowiła upłynnić Elżbieta Filipiak, szefowa rady nadzorczej Comarchu, a prywatnie żona prezesa i założyciela spółki Janusza Filipiaka. Przed zmniejszeniem zaangażowania miała 846 tys. akcji imiennych uprzywilejowanych co do głosu i blisko 336 tys. akcji na okaziciela. Łącznie dawały 30,18 proc. głosów.

STATUS QUO:
STATUS QUO:
Choć Elżbieta Filipiak sprzedała akcje Comarchu o wartości 66,5 mln zł, nadal wraz z mężem Januszem Filipiakiem kontroluje blisko 65 proc. głosów na walnym zgromadzeniu informatycznej spółki.
Kuba Ociepa

Bieżące potrzeby

Transakcją były objęte wszystkie akcje na okaziciela stanowiące 4,13 proc. w kapitale zakładowym, ale dzięki uprzywilejowaniu innych akcji udział w głosach szefowej rady nadzorczej spadł nieznacznie — do 27,96 proc.

— Jeśli chodzi o przesłanki do transakcji, to wynikały z bieżących potrzeb. Żona ma swoje biznesy, które rozwija, i stąd potrzeba pozyskania finansowania — wyjaśnia Janusz Filipiak, prezes Comarchu.

Prezes jest obecnie największym akcjonariuszem Comarchu. Ma blisko 2 mln akcji, które stanowią 24,55 proc. w kapitale zakładowym i uprawniają do 36,82 proc. ogólnej liczby głosów. Razem z żoną kontroluje więc blisko 65 proc. głosów.

— Nadal we dwoje sprawujemy pełną kontrolę nad firmą, więc można powiedzieć, że w pewnym sensie zjedliśmy ciastko i nadal mamy ciastko — mówi prezes.

Nie wiadomo, do kogo trafił sprzedany w piątek pakiet akcji. Niewykluczone, że drugą stroną transakcji był fundusz, który przebudowywał portfel na początku roku. Część inwestorów finansowych pod koniec grudnia sprzedała spore pakiety akcji Asseco Poland w odpowiedzi na ofertę Cyfrowego Polsatu.

Nagłe rozstanie

W ostatnich dniach niespodzianek ze strony Comarchu było więcej. W środę tuż przed końcem sesji spółka poinformował o odejściu Marcina Dąbrowskiego, wiceprezesa odpowiedzialnego za sektor telekomunikacji, mediów i IT. Złożył rezygnację ze skutkiem natychmiastowym.

— To standardowa zmiana w zarządzie, nie ma tu żadnego drugiego dna. Kolega ma inne plany życiowe i tak zdecydował — mówi Konrad Tarański, wiceprezes Comarchu odpowiedzialny m.in. za finanse i relacje inwestorskie.

Poprzednie zmiany w zarządzie Comarchu miały jednak zupełnie inną dynamikę. Na przykład w 2015 r. dwóch wiceprezesów złożyło rezygnację 8 kwietnia ze skutkiem na koniec miesiąca, a spółka od razu podała, kto przejmie ich obowiązki. Kto zastąpi Marcina Dąbrowskiego, Comarch do tej pory nie poinformował. Prawdopodobnie nowy wiceprezes formalnie pojawi się w czerwcu, przy okazji zwyczajnego walnego zgromadzenia. Zgodnie ze statutem spółki to do kompetencji akcjonariuszy należy powoływanie członków zarządu. Nie udało nam się uzyskać komentarza byłego wiceprezesa w sprawie przyczyn odejścia.

Segment, za który odpowiadał Marcin Dąbrowski, jest największy w strukturze przychodów grupy. Po trzech kwartałach 2019 r. wygenerował blisko 250 mln zł, a w całym 2018 r. grubo ponad 300 mln zł. Wiosną ubiegłego roku wiceprezes informował o dobrych perspektywach segmentu telco oraz znacznym powiększeniu portfela zamówień w wyniku długoterminowych umów i ekspansji zagranicznej. Wynagrodzenie szefa największego segmentu bynajmniej nie było największe — dawało mu piąte miejsce w siedmioosobowym zarządzie. Początek roku to w spółkach czas podsumowań, decyzji o premiach i wyznaczania celów, od których osiągnięcia będą zależały apanaże menedżerów.

Korzystny transfer

Odejście ważnego członka zarządu mogło zaniepokoić akcjonariuszy — kurs spółki w czwartek zniżkował. Informatyczna grupa może być jednak beneficjentem innego transferu. Media informują, że Krzysztof Piątek, zawodnik włoskiego AC Milanu i były piłkarz Cracovii, wchodzącej w skład grupy Comarchu, zmienia klub. Piłkarz jest bliski przejścia do Herty Berlin, a szacowana wartość przenosin to 27 mln EUR. Zgodnie z tzw. solidarity contribution 5 proc. z każdego transferu powinno trafić do rozdysponowania między kluby mające kluczowy wpływ na wyszkolenie piłkarza. To oznacza, że na zastrzyk gotówki mogą liczyć Cracovia, Zagłębie Lubin i Lechia Dzierżoniów. Podzielą się kwotą blisko 6 mln zł.