Kto nie pamięta tej opowieści? Filistyni wystawiają do walki Goliata, swojego największego woja. Przez 40 dni wśród Izraelitów nie znajduje się nikt, kto chciałby się z nim pojedynkować. Wreszcie pojawia się ochotnik — młody pasterz imieniem Dawid. Wypuszcza z procy kamień, który uderza olbrzyma w czoło. Gdy ten pada na ziemię, młodzieniec, właściwie jeszcze dzieciak, zabiera mu miecz i odcina głowę. Żydzi triumfują, Dawid staje się bohaterem, a później królem. Być może to tylko historia ku pokrzepieniu serc, dająca Izraelitom nadzieję, że mimo przeważających sił wroga da się go pokonać — z bożą pomocą. Kanadyjski publicysta Malcolm Gladwell postrzega to inaczej. W bestsellerze „Dawid i Goliat. Jak skazani na niepowodzenie mogą pokonać gigantów” twierdzi, że Dawid zwycięża, ponieważ ani on nie jest tak słaby, jak lubimy sądzić, ani jego przeciwnik nie jest tak mocny, jak się zwykło uważać. Przypowieść sprzed kilku tysięcy lat nie straciła na aktualności. Przykładem jest firma Comarch, która na polskim i europejskim rynku z powodzeniem rywalizuje z takimi potęgami IT, jak IBM, Oracle czy SAP. Założył ją na początku lat 90. Janusz Filipiak, wówczas wykładowca na Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH) w Krakowie. Pracując wcześniej w zagranicznych instytucjach naukowych, wykonywał badania na zlecenie przemysłu. Podobną działalność chciał prowadzić na AGH, ale władze uczelni nie pozwoliły mu korzystać z pomieszczeń i pomocy innych naukowców. To spowodowało, że profesor otworzył własny biznes. Jego pomysł na osiągnięcie przewagi konkurencyjnej? Najwyższej klasy innowacje cyfrowe w rozsądnej cenie.
Cena to wymówka?
Technologie dla firm małych i mikro- są tym, czym proca dla Dawida — sposobem na przechytrzenie biznesowych Goliatów. Doskonale rozumieją to Jakub i Anna Górniccy, którzy zjeździli cały świat, a swoimi wrażeniami z zagranicznych wojaży dzielą się na blogu Podróżniccy. com. Ich portal zdobył ponad 37 tys. polubień na Facebooku i zajął pierwsze miejscew plebiscycie blogów globtrotterskich organizowanym przez magazyn „Press”. — Zamieszczamy zdjęcia, filmy, więcej — opowieści multimedialne.
To na ogół duże materiały. Dlatego nasza strona nie była wystarczająco szybka. Ostatnio z pomocą operatora hostingowego udało się nam to zmienić. Przyspieszyliśmy działanie witryny bez straty na jakości publikowanych treści — mówi Jakub Górnicki. Niewiele brakowało, a sukces bloga zamieniłby się w porażkę — Górniccy cieszyli się ogromnym napływem tzw. followersów, tyle że od czasu do czasu ruch był na tyle duży, że pojawiał się problem z jego obsługą. Ale od czego jest elastyczny web hosting? — Rozwiązania dostawców hostingu dość łatwo skalują zasoby, gdy daną stronę charakteryzuje stabilne zainteresowanie. Dopiero nagłe skoki liczby wizyt pokazują, czy technologia spełnia oczekiwania użytkowników. Nareszcie usługa, z której korzystamy, jest odpowiednia do potrzeb — podkreśla Jakub Górnicki. Tylko 65 proc. firm ma witrynę internetową — wynika z danych GUS. Niemal wszystkie przedsiębiorstwa bez własnych stron WWW to najmniejsze podmioty — niektóre salony fryzjerskie, zakłady szewskie, jednoosobowe podmioty gospodarcze. Ci, którzy nie zaistnieli jeszcze w sieci, zwykle tłumaczą się brakiem pieniędzy. Tym bardziej że dostawcy hostingu nierzadko swoje usługi wyceniają wysoko. Według przeprowadzonego niedawno przez dhosting.pl badania, ponad połowa użytkowników stron uważa, że płaci o 30 proc. za dużo za ich utrzymanie i administrację.
Optymalizacja kosztów
Jednym z narzekających był Kamil Puchowski, szef serwisu konsoleigry.pl. Przenosząc swój biznes do sieci, zdecydował się na tzw. dedykowany serwer. Szybko tego pożałował. Utrzymanie e- -platformy pochłaniało znaczną część jego budżetu na działalność gospodarczą. Dopiero elastyczny hosting spełnił oczekiwania przedsiębiorcy.
— Nie ma nic lepszego niż rozwiązanie automatycznie sterujące zasobami w zależności od ruchu na stronie i płacenie tylko za to, z czego faktycznie korzystamy — zachwala Kamil Puchowski. Optymalizacja kosztowa to jedno, a pozorne oszczędności to coś zupełnie innego. Zwraca na to uwagę Jan Michalski, partner w Deloitte Digital, według którego przedsiębiorstwa rezygnujące z wdrożeń IT budzą irytację klientów.
— Konsument chce wygody i indywidualnego traktowania. Taką obsługę zapewniają technologie. Firmy, które są z nią na bakier, tracą klientów, przychody i zyski — tłumaczy Jan Michalski.
Raczej spryt niż siła
Pozorne oszczędności mogą się przejawiać w niedostatecznej ochronie urządzeń IT i danych, co — jak potwierdzają kolejne badania — jest problemem większości małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce. Najczęściej pracownicy trzymają swoje ultrabooki w torbach, a smartfony w etui. Niemniej duża część firm w ogóle nie chroni tych produktów przed zniszczeniem. Przedsiębiorcy nie wdrażają też żadnego rozwiązania przeciwko złodziejom. Maluchy lekceważą informatyzację. Dlatego zwykle rynkowy Goliat gromi rozdrobnioną konkurencję. Ale czasem Dawid ma w kieszeni cyfrową procę.