Czarna lista drogowców

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2012-05-09 00:00

Wśród firm, które najlepiej budowały drogi, znaleźli się bankruci

Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) ogłosiła ranking firm, które najlepiej i najgorzej budują szybkie trasy. Najlepiej wypadł Johann Bunte, najgorzej — Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego. Rynkowe tuzy znalazły się z środku tabeli (pełne zestawienie na www.pb.pl). Lech Witecki, szef GDDKiA, twierdzi, że opublikowanie listy ma im uświadomić, „jak ważna jest jakość budowanych dróg”. Problem w tym, że w branży ranking wzbudził spore emocje, a część menedżerów podważa jego wiarygodność.

Wiarygodni bankruci

Na pewno powody do zadowolenia ma Konrad Jaskóła, szef Polimeksu- Mostostalu, który zajął drugie miejsce.

— Wykonując specjalistyczne kontrakty naftowo-gazowe i energetyczne, nauczyliśmy się trzymać jakość także w innych dziedzinach budownictwa — mówi Konrad Jaskóła. Ósma lokata, zamykająca pulę firm dobrze budujących, ucieszyła też Dariusza Blochera, szefa Budimeksu.

— Budimex, ze względu na to, że ma wiele kontraktów, jest znacznie częściej sprawdzany przez dyrekcję — podkreśla Dariusz Blocher. Mimo niezłej pozycji menedżer ma jednak do tego zestawienia sporo zastrzeżeń.

— W grupie najlepiej budujących przedsiębiorstw znalazły się także firmy, które upadły, a przecież dobre wykonanie kontraktu polega także na tym, by zrealizować go do końca — podkreśla Dariusz Blocher.

Na trzecim miejscu w rankingu znalazł się tarnowski Poldim, a na szóstym Dolnośląskie Surowce Skalne — obie firmy niedawno zbankrutowały.

— Taki ranking jest niewiarygodny — krótko stwierdza Zbigniew Kotlarek, szef Polskiego Kongresu Drogowego oraz firmy MSF, której nie ma na liście dyrekcji — mimo że realizuje duży kontrakt na Rzeszowszczyźnie. Dyrekcja przyznaje jednak, że zestawienie zawiera tylko listę wybranych graczy. Nie wiadomo jednak, jaki był klucz doboru, bo w rankingu znajdują się zarówno firmy mające jeden kontrakt, jak i realizujące ponad 20 zleceń. Te, które znalazły się na dole rankingu, nie chciały komentować wyników.

Drogowe cudzołóstwo

Równie dużo emocji jak ranking budzą propozycje resortu transportu, dotyczące realizacji kontraktów, które będą omawiane dziś w Sejmie.

— Musimy myśleć o bezpieczeństwie podwykonawców już na etapie tworzenia nowych kontraktów na budowy dróg i autostrad. Zaproponujemy, by główny wykonawca deponował zabezpieczenie wysokości 3-5 proc. wartości inwestycji, które zwiększałoby poczucie stabilności podwykonawców — mówi Tadeusz Jarmuziewicz, wiceminister transportu.

— Jak cudzołożyć, to we własnym łóżku, a nie w cudzym. Dziś pieniądze od dyrekcji otrzymujemy nawet po 120 dniach od zakończenia etapu robót, a podwykonawcy i dostawcy żądają zapłaty w dwa tygodnie. Niech dyrekcja da 10 proc. zaliczki, to wówczas wykonawca 3-4 proc. będzie mógł zdeponować — zżyma się Konrad Jaskóła. Na konieczność uruchomienia zaliczek wskazuje też Dariusz Blocher.

— Propozycja ministerstwa zabezpiecza interes skarbu państwa. Dziś już mamy solidarną odpowiedzialność inwestora i generalnego wykonawcy wobec podwykonawców. Jestem za tym, by wzmocnić ochronę podwykonawców, ale nie kosztem generalnych wykonawców — podkreśla Dariusz Blocher.

Trudno wyobrazić sobie, że firma, która ma w portfelu kontrakty za kilka miliardów złotych, znajdzie bank, który pożyczy jej kilkadziesiąt czy kilkaset milionów, by zamrozić je na koncie i w razie upadłości przelać podwykonawcom.