Ostatni rok był korzystny dla wytwórców miedzi. Rosnące zapotrzebowanie sprawia, że huty mogą się rozwijać. Ale najpierw trzeba znaleźć więcej surowca.
Polska ma ustabilizowaną pozycję na rynku miedzi. W 2004 r. w naszym kraju wyprodukowano 550 tys. ton tego metalu, co zagwarantowało nam szóstą pozycję na świecie. Polska miedź notowana jest też na Londyńskiej Giełdzie Metali. Ale o ile pod względem produkcji zaliczamy się do ścisłej światowej czołówki, o tyle przetwórstwo tego metalu nie jest jeszcze dostatecznie rozwinięte.
— Polska została zepchnięta do roli producenta surowca. Wynikało to z wysokości ceł — surowy metal nie był obłożony cłem, a produkty z niego już tak. Dlatego teraz trzeba inwestować w przetwórstwo — tłumaczy Wiktor Błądek, prezes KGHM Polska Miedź.
Koniunktura
Ubiegły rok był dla przemysłu metali nieżelaznych okresem dobrej koniunktury. Wzrósł popyt na wyroby i utrzymał się korzystny poziom cen światowych na podstawowe metale, w tym na miedź.
KGHM Polska Miedź odnotował wyraźny wzrost produkcji. Dotyczy to zarówno miedzi elektrolitycznej (7,2 proc. więcej niż przed rokiem), jak i walcówki (12,1 proc. więcej).
— W ciągu ostatnich dziesięciu lat rynek wzrósł i nadal rośnie. Jest popyt na wyroby miedziane i krajowa produkcja za nim nie nadąża — twierdzi Wiktor Błądek.
Korzystny wpływ na koniunkturę miało wejście Polski do Unii Europejskiej. Choć sama akcesja niewiele zmieniła, bo Polska Miedź od dawna obecna jest na rynkach światowych, ale zbyt wyrobów na Zachodzie stał się łatwiejszy.
— Po wejściu do Unii Europejskiej nie ma barier celnych, a to daje możliwość rozwoju tej gałęzi w Polsce — przekonuje Wiktor Błądek
Jeszcze korzystniejsze ma się okazać dla krajowych hut wejście do strefy euro, ponieważ zakłady te są wyjątkowo czułe na zmianę kursu złotego.
— Metale nieżelazne mają aż 1,5-proc. udział w produkcie globalnym Europy. Dlatego dla Unii Europejskiej to jest sektor, którego nie można zignorować — podkreśla Piotr Jurasz, prezes Polskiego Centrum Promocji Miedzi.
Dużo i mało
Produkcja miedzi w Polsce jest inna niż na Zachodzie.
— W Europie tylko my mamy istotnej wielkości własne złoża. Rocznie wydobywa się z nich blisko 26 mln ton rudy, ale koszty są bardzo wysokie. Powód to duża głębokość, na jakiej zalegają. Wynosi ona ok. 1 tys. metrów, a zawartość miedzi w rudzie to zaledwie 2 proc. Inni producenci wytwarzają miedź z koncentratów rudy i złomów, więc koszty pozyskania są dużo niższe — tłumaczy Piotr Jurasz.
Druga — lepsza strona medalu jest taka, że mimo wysokich kosztów wydobycia, daje ono pewność uzyskania surowca.
— Jesteśmy zintegrowanym producentem, który korzysta z własnego złoża. Dzięki temu mamy pewność pozyskania surowca, co daje możliwość prognozowania produkcji i uniezależniania ją od wahań na rynku złomu. A ten ostatni jest drogi, bo jak miedź drożeje, to automatycznie w górę idą i jego ceny — mówi Wiktor Błądek.
— Przy organizowaniu wytopu zapewnienie efektywności produkcji miedzi, przy tak niskiej zawartości metalu w rudzie oraz dużej głębokości jej zalegania jest wielką sztuką. A nam się to udaje — dodaje Piotr Jurasz.
Mimo coraz większego popytu nie ma obawy, że zabraknie rud miedzi.
— Poza dotychczas wykorzystywanymi złożami, mamy rezerwowe, położone na głębokości od 1200 do 2600 metrów, które zaczynamy ekspluatować. Już potrafimy wykorzystywać surowiec pochodzący nawet z 1500 metrów —mówi Wiktor Błądek.
Dzięki inwestycjom i nowym technologiom, wbrew czarnym przepowiedniom, polskie kopalnie miedzi będą nadal funkcjonować.
— Mówiło się, że zamkniemy kopalnie między 2015, a 2020 rokiem, jednak teraz mówimy już o roku 2050 — podkreśla Wiktor Błądek.
Przez wiele lat w Polsce miedź była traktowana po macoszemu. Teraz suytuacja wyraźnie się zmienia.
Przydałoby się więcej
Miedź wykorzystywana jest głównie w branżach wrażliwych na przebieg cyklów koniunkturalnych, takich jak budownictwo i przemysł maszynowy. Odbiorcą tego metalu są także producenci sprzętu elektronicznego i telekomunikacyjnego oraz przemysł samochodowy.
— Rury miedziane w Europie stosowane są już od 70 lat, podczas gdy u nas wprowadzane są na rynek jako nowość. Nie ma jednak powodów do narzekań. W ciągu dziesięciu lat zużycie rur miedzianych wzrosło w Polsce z 1, 5 tys. ton rocznie do 26 tys. — mówi Piotr Jurasz.
Zużycie miedzi w roku ubiegłym rosło jednak nie tylko w Polsce. Także na świecie popyt na nią zwiększył się, wraz z poprawą sytuacji w gospodarce światowej i coraz większą aktywnością w sektorze wytwórczym. W Chinach, w porównaniu z rokiem 2003, wzrost zużycia wyniósł ponad 18 proc. W 2004 r. na całym świecie utrzymywała się duża przewaga popytu nad podażą. Spowodowało to spadek zapasów na giełdach metali.
Polskie zapotrzebowanie zaspokaja KGHM Polska Miedź. 40 proc. produkcji firmy trafia do kraju, z czego 60 proc. to walcówka miedziana służąca do produkcji kabli.
— Polska nie może zwiększyć produkcji. Nasze huty już dzisiaj mają większą moc produkcyjną niż kopalnie. Dlatego poszukujemy możliwości zakupu złóż za granicą — tłumaczy Wiktor Błądek.