Czeka nas los Grecji

DI, obserwatorfinansowy.pl
opublikowano: 2010-08-06 00:13

Zyta Gilowska, członkini Rady Polityki Pieniężnej i była minister finansów, w wywiadzie dla strony obserwatorfinansowy.pl gani rząd Donalda Tuska za to, że "od trzech lat mówi o oszczędnościach, a równocześnie wydaje za dużo, chaotycznie i marnotrawnie." I ostrzega.

O podwyżce VAT:

Zyta Gilowska, członkini Rady Polityki Pieniężnej
Zyta Gilowska, członkini Rady Polityki Pieniężnej
None
None

Trzeba uświadomić sobie, że wzrost o 1 pkt proc. podstawowej stawki VAT oznacza, że dla towarów i usług nią objętych podatek wzrośnie o ponad 4,5 proc. Jednocześnie rząd nie ukrywa, że nie prowadzi większych starań o przedłużenie derogacji zezwalającej na stosowanie niższych stawek w odniesieniu do innych towarów. Pogodził się z faktem, że te stawki będą wyższe, i to dużo wyższe, bo zamiast stawki 3 proc. będzie 5 proc., a zamiast 7 proc. stawka 8 proc.

Mówiąc wprost, to jest masywna podwyżka, która opodatkowuje konsumpcję. VAT jest źródłem największych dochodów podatkowych – to jest broń masowego rażenia. Na dodatek rząd nie ukrywa, że w istocie zaplanował serię takich podwyżek. Wszystko na to wskazuje, że już niedługo będziemy mieć najwyższą w Europie stawkę podstawową VAT, tj. 25 proc.

W moim przekonaniu zmiany podatkowe, które zaproponował rząd, są szkodliwe i nielogiczne. Gdyby nawet rząd zrealizował, w co wątpię, wszystkie majaczące dzisiaj na horyzoncie zmiany stawek podatku VAT, to „docelowo”, w perspektywie 3 lat liczyłby, oczywiście w ujęciu statycznym, na dodatkowe 15-20 mld zł rocznie, czyli mniej niż wynosi lekkomyślny, tegoroczny wzrost „nieeuropejskich” wydatków budżetowych. To nie miałoby ekonomicznego sensu, bo gospodarka jest układem dynamicznym i na takie dictum zareaguje spowolnieniem.

O "zielonej wyspie":

Rząd mówiąc, że jesteśmy „zieloną wyspą”, wprowadzał ludzi w błąd. Powtarzam to od dwóch lat. Rząd zdawał sobie sprawę, że impulsy rozwojowe, które polska gospodarka otrzymała po obniżce danin publicznych, są na wyczerpaniu. Przeczekał dwa lata, praktycznie nic nie robiąc, następnie dotrwał do wyborów prezydenckich i obecnie przechodzi do aktu drugiego.

W drugim akcie rząd nie obiecuje, że przeprowadzi poważne reformy finansów publicznych. A powinien. Konieczna jest reforma instytucjonalna, którą przygotował poprzedni rząd i pozostawił w postaci dwóch obszernych projektów ustaw. Gdyby te ustawy zostały przyjęte przez Sejm, oznaczałyby nową organizację państwa polskiego. Bo nowa organizacja sektora finansów publicznych, to jest w istocie nowa organizacja państwa polskiego – nowe reguły budowy dróg, ochrony środowiska, gospodarki wodnej, likwidacja dziesiątków zbędnych instytucji, przemieszczenie około 100 tys. ludzi z kokonu sektora finansów publicznych do sektora rynkowego.

Rząd nie zamierza przeprowadzić  reformy instytucjonalnej. Rząd nie zapowiada nawet reformy funkcjonalnej, o czym szeroko mówili eksperci jeszcze dwa lata temu w kontekście budżetu zadaniowego. Budżet zadaniowy powinien być dopełnieniem reformy instytucjonalnej. Bo budżet zadaniowy nie jest żadnym rozwiązaniem, dopóki istnieją zbędne instytucje. One zawsze znajdą sobie jakieś zadania, aby uzasadnić swoje istnienie, i bez trudu te zadania przerobią na mierniki i wskaźniki. W Polsce należy zacząć od likwidowania instytucji zbędnych. Co było moim osobistym celem przez lat kilkanaście i co mi się nie udało. Ale ten rząd tylko kupuje czas.

O "trzecim akcie":

Akt trzeci to będzie Grecja. Wprawdzie nie wiem, czy rząd się tym bardzo martwi, bo choć nie posiadamy wysp, to już padają sugestie, że mamy inne aktywa, które możemy uruchomić. Może w akcie trzecim chodzi o możliwość w miarę bezkonfliktowego sprywatyzowania tego co jeszcze pozostało – w tym ziemi i lasów.

Czytaj więcej >>