Czołgi ZUS na armaty Comarchu

Grzegorz SuteniecGrzegorz Suteniec
opublikowano: 2019-03-31 22:00

Dwa pozwy o ochronę dóbr osobistych i zarzuty uzależnienia rozpoczęcia negocjacji od rekompensaty w kwocie 25 mln zł — to pokłosie wojny na linii Comarch — ZUS. Ten ostatni odpalił właśnie opcję atomową

Temperatura sporu Asseco z Comarchu i Comarchu z Asseco wokół kontraktu w ZUS nie spada. Poznaj efekty kolejnej bitwy.

Nie milkną echa wypowiedzenia przez ZUS części umowy z Comarchem na utrzymanie systemu. Na rozprawie toczącej się przed Krajową Izba Odwoławczą (KIO) jest coraz więcej emocji, a na światło dzienne wychodzą okoliczności sprawy.

ZUS KONTRATAKUJE:
ZUS KONTRATAKUJE:
Krzysztof Dyki, wiceprezes ZUS ds. IT, twardo broni decyzji o wypowiedzeniu części umowy Comarchowi. — Skutki ewentualnego pozostawienia całej umowy utrzymaniowej Comarchowi widać na przykładzie notorycznych awarii w całym kraju systemu EPWD, za który odpowiada ta spółka. Średnio w każdym tygodniu 24 tys. pracowników nie ma na czym pracować. A mówimy o obszarze, wobec którego Comarch zaliczył testy kompetencji
Fot. Marek Wiśniewski

Przypomnijmy, że Comarch złożył do KIO odwołanie po udzieleniu przez ZUS spółce Asseco Poland umowy na utrzymanie usług dotyczących Kompleksowego Systemu Informatycznego (KSI), które wcześniej odebrał krakowskiej spółce. W odwołaniu do KIO znalazły się liczne zarzuty wobec Asseco i ZUS-u. W odpowiedzi oba te podmioty złożyły do sądu pozwy o ochronę dóbr osobistych. Poza przeprosinami domagają się wpłaty na cele społeczne odpowiednio: 50 tys. zł i 100 tys. zł.

Emocje w KIO

W czwartek w KIO rozpoczęła się rozprawa z odwołania Comarchu. Pełnomocnik spółki, mecenas Michał Bugajło, podtrzymał wszystkie zarzuty zawarte w odwołaniu i pismach procesowych, w tym m.in. „pozorność czynności”, brak podstaw do udzielenia zamówienia z wolnej ręki, czy nieuprawnioną „ingerencję hakerską” .

— Nie sposób się zgodzić z bagatelizowaniem tego incydentu. To nieprawda, że ingerencja nie miała wpływu na testy. W warunkach egzaminu, gdy ma miejsce taki incydent, jest stres, zaskoczenie, brak poczucia sprawczości — to wszystko przekłada się na możliwość realizacji zadań w następnym obszarze — mówił mec. Michał Bugajło.

— Dla nas rzeczą szokującą jest to, co pisze Asseco w pismach procesowych — że uczestniczyło w przygotowaniu środowiska do testów gotowości Comarchu do świadczenia metryki waloryzacji. Konkurent firmy Comarchu o przeciwstawnych celach biznesowych tworzy środowisko na potrzeby tych testów. To jest rzecz niedopuszczalna — kontynuował mecenas. W ocenie Comarchu, to właśnie incydent nazwany przez spółkę „atakiem hakerskim” dokonanym przez pracownika Asseco wpłynął na niezaliczenie testów w obszarze waloryzacji. Niedługo później ZUS przedstawił swoje kontrargumenty.

— To ZUS, a nie Comarch, zbadał i odtworzył tę sprawę. Ona nie miała wpływu na wyniki testów kompetencji. Warto przypomnieć, że incydent eskalowany przez Comarch miał miejsce przy pierwszej weryfikacji kompetencji w obszarze waloryzacji, po którym dopuściliśmy naszego partnera do drugiego podejścia, również niezaliczonego — odpowiedział na ten zarzut Krzysztof Dyki, wiceprezes ZUS ds. IT.

Odniósł się też zdecydowanie do zarzutu faworyzowania Asseco.

— Bezpłatnie przejęliśmy od Asseco kody źródłowe systemu KSI, dokumentację projektową, narzędzia i procedury. Powstaje pytanie: który inny zamawiający w skali kraju dokonał tego samego? Odpowiadam: nikt, nigdy. Tak wygląda nasze uzależnienie, „zmowa” i preferowanie Asseco — powiedział Krzysztof Dyki. Zwrócił uwagę, że w umowie stanowiącej przedmiot sporu ten „dyktator” obniżył ceny o 40 proc. — O jakim dyktacie i zmowie mówi nasz partner? Nie dostrzegliśmy radości Asseco w trakcie podpisywania tej umowy. De facto dołączyło ono do grona korporacji odczuwających skutki naszej polityki demonopolizacji. Tej samej polityki, dzięki której Comarch uzyskał swoją umowę — powiedział wiceprezes.

Niesforny partner

Jerzy Pieróg z kancelarii Pieróg i Partnerzy, pełnomocnik ZUS-u, wniósł o oddalenie odwołania w całości. Wskazał, że zakład został zmuszony okolicznościami do przystąpienia do rozmów z Asseco.

— Asseco nie miało obowiązku do tych rozmówi przystąpić i to, co udało się osiągnąć, uważamy za sukces. W ciągu jednego dnia udało nam się zapewnić wykonawcę do utrzymania systemu, który musiał działać. Może powiem coś, co się nie spodoba, ale bez Asseco po 1 marca nikt nie był w stanie tego systemu utrzymać i trzeba było natychmiast udzielić zamówienia — powiedział prawnik.

Wiceprezes ZUS przypomniał, że KSI to system krytyczny dla państwa i wypłaty świadczeń społecznych.

— Od początku uprzedzaliśmy naszego partnera, że w przypadku tego systemu nie ma mowy o błędach, takich jak w przypadku innych systemów, przy których jesteśmy wyrozumiali wobec tego samego partnera. KSI pełni zbyt wrażliwą funkcję społeczną — mówił wiceprezes.

Przytoczył też przykłady działań sprzyjających Comarchowi. Wśród nich zgodę na wydłużenie czasu na wykonanie zadań w teście kompetencji oraz ich realizację poza kontrolą i siedzibą ZUS-u. Według Krzysztofa Dyki był to dowód zaufania do spółki.

— Pomimo niesfornej postawy naszego partnera będziemy dalej inwestować we współpracę z nim oraz rozwijać ją. W marcu bieżącego roku zwiększyliśmy wartości umowy z firmą Comarch o blisko 4 mln zł [rocznie — przyp. red.], dodając z naszej inicjatywy nowe usługi — tak faworyzujemy Asseco — dodał wiceprezes ZUS-u.

Przypomniał, że wbrew pierwotnym rekomendacjom prawnym nie zdecydował się na rozwiązanie w całości umowy z Comarchem oraz że zakład inwestuje w relacje z krakowską spółką.

— Z własnej inicjatywy zorganizowaliśmy dla Comarchu dwie wspólne delegacje krajowe do oddziałów ZUS-u i wyjazdowe spotkanie integracyjne, o których Asseco może co najwyżej pomarzyć. I marzyło, bo pytało się nas, czy również może liczyć na taką przychylność ZUS-u — przypomniał Krzysztof Dyki.

Kosztowne porozumienie?

W kulminacyjnym momencie swojego wystąpienia Krzysztof Dyki ujawnił kulisy rozmów w sprawie ewentualnego odstąpienia od umowy za porozumieniem stron.

— Comarch zgadzał się na rozmowy o porozumieniu, wszakże ich rozpoczęcie warunkował jednym skromnym wymogiem — 25 mln zł — powiedział wiceprezes ZUS.

Od przedstawicieli Comarchu można było usłyszeć, że nie było to ultimatum, tylko chęć ustalenia, czego będą dotyczyły potencjalne negocjacje, gdyż ich zakres nie został określony, a liczba usług nie miała być przedmiotem negocjacji. Na poparcie swojego stanowiska wiceprezes Paweł Prokop odczytał mejla, jakiego prezes Comarchu Janusz Filipiak wysłał do wiceprezesa ZUS:

„Tak, jak wskazaliśmy w kilku pismach przesłanych do ZUS, konsorcjum Comarch na chwilę obecną zaksięgowało ponad 25 mln zł kosztów na wytworzenie kompetencji niezbędnych do realizacji zawartej umowy. Koszty te nadal rosną ze względu na podjęte zobowiązania. Przekazywane nam informacje na temat porozumienia nie podają, w jaki sposób ZUS chce pokryć koszty poniesione przez Comarch. Dlatego ponownie prosimy o formalne przedstawienie całościowej propozycji porozumienia uwzględniającej kompensatę kosztów Comarch. Do takiej propozycji odniesiemy bezzwłocznie”.

Opcja atomowa

Awantura na linii ZUS-Comarch-Asseco rozkręca się na całego i po emocjach na czwartkowej rozprawie w KIO, piątek był nie mniej ciekawy. Przypomnijmy, że ZUS, wypowiadając Comarchowi część umowy, naliczył kary umowne w wysokości 24,2 mln zł. Comarch zapowiedział, że w sprawie wypowiedzenia będzie szukał sprawiedliwości w sądzie. Choć przez ponad miesiąc zakład nie egzekwował naliczonej kary, to przygotowywał się do uruchomienia opcji atomowej — gwarancji bankowej. W piątek zdecydował uruchomić gwarancję wystawioną przez CaixaBank, oddział w Polsce. Zgodnie z jej treścią żądana kwota zostanie wypłacona przez bank najpóźniej w terminie 14 dni od otrzymania pierwszego żądania zapłaty.