Czy naprawdę dogoniliśmy Japonię

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2025-10-16 16:13

W tym roku Polska będzie miała wyższy PKB per capita niż Japonia. Ale nie we wszystkich ważnych wskaźnikach rozwojowych ją dogoniliśmy.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dzwoni tata i pyta:

— Dlaczego powiedziałeś w Radiu 357, że Polska dogoniła Japonię? Przecież to niemożliwe.

— Pod względem PKB na głowę mieszkańca tak w tym roku będzie — odpowiadam.

— No tak, ale PKB to nie wszystko...

No właśnie. Ta rozmowa jest prawdziwa i symptomatyczna. Takie pytanie zadają wszyscy, reagując na informację pochodzącą z prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, że polski PKB per capita w tym roku przekroczy poziom Japonii. Czy to jest możliwe?

Odpowiem szerzej — tak, to jest możliwe. Polska zrobiła znacznie większy postęp gospodarczy, niż większość osób jest tego świadoma. Ale prawdą jest też to, że PKB nie odzwierciedla wszystkich aspektów życia. Moim drugim ulubionym wskaźnikiem rozwojowym jest przeciętna długość życia, a pod tym względem przez 40 lat nie zbliżyliśmy się do Japonii ani o krok.

Pod względem PKB, czyli dochodów wytwarzanych w kraju i dzielonych między gospodarstwa domowe oraz przedsiębiorstwa, zrobiliśmy postęp ogromny. W ciągu ostatnich 10 lat PKB zwiększył się realnie, czyli po korekcie o inflację - o 50 proc. Do tego trzeba dodać jeszcze jeden czynnik ważny dla porównań międzynarodowych — duży wzrost realnego kursu walutowego Polski, czyli cen w kraju w relacji do cen na świecie. Jesteśmy dużo drożsi, co dotyczy zarówno cen towarów i usług, jak też ceny pracy, czyli płac. Oznacza to, że nie tylko wytwarzamy więcej, ale też po wyższych cenach w relacji do świata. Ta zmiana kursu nastąpiła szczególnie w ostatnich trzech latach.

Jednocześnie Japonia znajdowała się w dokładnie odwrotnej sytuacji. To kraj, który wielki postęp zrobił 50 lat temu, ale w ostatnich dekadach przeżywał pewien regres. W ciągu dekady PKB per capita wzrósł realnie tylko o 7 proc., a jednocześnie realny kurs walutowy — czyli ceny w Japonii w relacji do cen na świecie — znacząco spadł. Nałożenie się sukcesu Polski i regresu Japonii doprowadziło do zrównania się realnych dochodów w obu krajach, licząc w parytecie siły nabywczej (czyli po korekcie o to, ile za jednostkę pieniądza można kupić towarów i usług w danym kraju), oraz znacznego zbliżenia Polski do Japonii, licząc po nominalnym kursie waluty.

Wiele osób podróżujących do Japonii w ostatnich latach dzieli się podobnym spostrzeżeniem — to piękny i bardzo rozwinięty kraj, ale nie aż tak bogaty, jak się o nim mówi u nas.

Wobec wskaźnika PKB można jednak podnieść kilka zarzutów, które zasadniczo dzielą się na dwie grupy: a) nie mierzy wszystkiego, co zaliczamy do szeroko pojętego rozwoju, b) jest niedokładny.

PKB nie mierzy np. wielkości posiadanych zasobów. I tak — Japonia posiada aktywa netto na świecie o wielkości prawie 30 tys. USD w przeliczeniu na mieszkańca (czyli aktywa minus zobowiązania). Polska zaś posiada aktywa netto na poziomie… minus 7,5 tys. USD, czyli wisimy innym krajom pieniądze z tytułu obligacji, kredytów, udziałów w przedsiębiorstwach itd. Wynika to m.in. z faktu, że Japonia wytwarza technologie i je eksportuje, a my musimy je importować przez przyjmowanie dużych inwestycji zagranicznych.

Ciekawsza jest jednak niedokładność PKB. Trudno jest porównywać PKB między krajami w jednym czasie, a także w ramach danego kraju między różnymi okresami, dlatego że porównuje się różny koszyk towarów i usług. Największy problem stwarzają usługi, których produkcję i konsumpcję niełatwo zmierzyć. Im więcej w gospodarce jest usług, tym wyzwanie staje się większe. O ile łatwo jest porównać wielkość wytwarzanej przez kraje żywności czy maszyn, o tyle trudniej porównać wytwarzane przez nie usługi restauracyjne, lekarskie czy prawnicze. Można porównać ceny, ale trzeba skorygować je o jakość, a konia z rzędem temu, kto znajdzie obiektywną miarę porównania jakości usług np. restauracyjnych.

Remedium na ten problem jest znalezienie wskaźnika, który jest dokładny, porównywalny między krajami i między okresami, a także ważny dla jakości życia. Taką miarą jest przeciętna długość życia. Jak się pyta ludzi, czego chcą od życia, to najpierw odpowiadają, że zdrowia dla siebie i rodziny. Dochody są gdzieś dalej. Przeciętna długość życia jest też bardzo wysoko skorelowana z PKB na głowę mieszkańca, choć ta korelacja nie jest idealna i między krajami o równych dochodach są duże różnice w długości życia.

Polska pod względem długości życia odstaje dziś od Japonii dokładnie w takim samym stopniu jak na początku lat 80. XX wieku: mniej więcej o 7 proc., czyli około 5,5 roku. Pod tym względem nie ma żadnej konwergencji (choć w ciągu 10 lat trochę nadrobiliśmy). Jest to dość przygnębiające. Oznacza, że na jednostkę PKB wytwarzamy mniej tego, co dla nas jest naprawdę ważne.

Czy więc dogoniliśmy Japonię? Moja odpowiedź jest taka — zrobiliśmy postęp większy, niż wydaje się większości ludzi. Ale PKB trochę przecenia jakość życia w Polsce.