Polska i Rumunia to dwa państwa, które po wyjściu z otchłani systemu komunistycznego szybko gonią Europę Zachodnią. Nasza ścieżka tego pościgu wyróżnia się trwałością, natomiast rumuńska ścieżka imponuje dynamizmem. Według danych Eurostatu, jeszcze na początku XXI wieku PKB na mieszkańca Rumunii wyrażony w parytecie siły nabywczej (po uwzględnieniu różnic w poziomie cen) stanowił zaledwie 30 proc. średniej unijnej. W 2010 r. było to 52,4 proc., a w 2023 r. już 77,9 proc. W rezultacie kraj ten pierwszy raz we współczesnej historii przegonił Polskę* (nominalnie, czyli bez uwzględniania różnicy w poziomie cen, PKB na mieszkańca w Polsce jest wciąż wyższy), a informacja ta odbiła się szerokim echem w mediach.
Ale sucha statystyka niewiele mówi, zawsze liczy się szerszy kontekst - jakie są fundamenty rozwoju, standard życia obywateli, perspektywy na przyszłość. Zważywszy na ten szerszy kontekst, konwergencja dochodowa Rumunii względem Polski prawdopodobnie się nie zakończyła, a nasz kraj ma wciąż przewagę w większości dziedzin życia społeczno-ekonomicznego. Oto dlaczego.
Po pierwsze, rumuński model dynamicznego rozwoju ma kruche fundamenty makroekonomiczne. Szybki wzrost jest napędzany głównie przez popyt wewnętrzny, którego krajowa produkcja nie jest w stanie zaspokoić, wskutek czego kraj ma deficyt handlowy, co powoduje nierównowagę zewnętrzną. A jeżeli coś łączy kryzysy finansowe państw, to jest to właśnie nierównowaga, której nie finansuje napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). Saldo na rachunku obrotów bieżących skorygowane o napływ BIZ wynosi w Rumunii -5,3 proc. PKB, podczas gdy w Polsce jest to 2,8 proc. PKB. Dlaczego niesie to duże zagrożenie dla stabilności finansowej? Oznacza bowiem, że kraj musi zapożyczać się w obcej walucie, bo tylko tak można finansować powstały deficyt. Dlatego zadłużenie rumuńskiego rządu w obcej walucie stanowi już ponad 50 proc. całkowitego długu publicznego. Im głębszy deficyt, tym szybsza akumulacja długu zagranicznego. A im wyższy dług zagraniczny, tym większe ryzyko dla stabilności makroekonomicznej, bo wisi ona na łasce inwestorów zagranicznych, których sentyment często się zmienia. W Rumunii mamy mieszankę niestabilności na arenie politycznej i głębokiej nierównowagi, co dla niektórych inwestorów wkrótce może być dobrym powodem, by się wycofać z Rumunii.
Po drugie, wszystko wskazuje na to, że Polska w 2024 r. przegoni Rumunię pod względem PKB na mieszkańca. A nawet jeżeli nie, to stanie się tak w latach 2025-26. Gospodarka Rumunii wpadła w stagnację, bo krajowy popyt spowolnił, wskutek czego nie rekompensuje już narastającego deficytu handlowego (deficyt handlowy obniża wzrost gospodarczy). W efekcie skumulowany wzrost gospodarczy Polski w latach 2024-26 będzie dużo szybszy. Krótko mówiąc, Rumunia dogoniła Polskę, ale tylko na moment.
Po trzecie, Polska, ze wszystkimi swoimi mankamentami, jest po prostu lepszym miejscem do życia. Ma bardziej rozwiniętą infrastrukturę drogową, kolejową i cyfrową, wyższy poziom edukacji, lepszy dostęp do opieki zdrowotnej, niższą stopę bezrobocia, niższą śmiertelność niemowląt, wyższą oczekiwaną długość życia. Przykłady można mnożyć, ale fakt, że Polacy lepiej oceniają swoją satysfakcję z życia na tle Rumunów wyraża więcej niż tysiąc słów. Polski model gospodarczy jest najwyraźniej bardziej inkluzywny – zapewnia dobrobyt szerszej grupie mieszkańców.
W jednej rzeczy Rumunia ma zdecydowaną przewagę nad Polską. Rumunia może pochwalić się imponującym wskaźnikiem inwestycji w relacji do PKB, sięgającym 27 proc. wobec 17,7 proc. w Polsce. Ale czy przynamniej w tej kwestii powinniśmy chcieć się zamienić miejscami? Niekoniecznie. Po pierwsze, inwestycje są bardzo importochłonne i między innymi dlatego kraj ma głęboki deficyt handlowy. Po drugie, Rumunia skoncentrowała się na rozbudowie kapitału fizycznego, a Polska postawiła na inwestycje w kapitał ludzki, co znajduje odzwierciedlenie w wyższym indeksie kapitału ludzkiego i lepszych wynikach PISA (międzynarodowe badanie umiejętności 15-letnich uczniów). W tak zwanej gospodarce 4.0 (zaawansowanej technologicznie) stopa zwrotu z inwestycji w wiedzę jest wyższa niż z inwestycji w aktywa materialne. Nie oznacza to wszakże, iż stopa inwestycji w Polsce jest na odpowiednim poziomie. Nie jest i powinna wzrosnąć, ale raczej w okolice 22-23 proc., aniżeli 27 proc.
Z tych wszystkich powodów, Polska to miejsce, gdzie mieszkańcom wciąż żyje się lepiej niż w Rumunii, a źródła rozwoju są bardziej stabilne i trwałe.
* Co ciekawe, według danych Banku Światowego, Polska w 2023 r. ma wyższy poziom PKB na mieszkańca wg parytetu siły nabywczej niż Rumunia. Wynika to z różnic metodologicznych: inna konstrukcja koszyka towarów i usług oraz inny szacunek poziomu populacji kraju. Miara Eurostatu jest prawdopodobnie bardziej adekwatna, bo bierze pod uwagę masowy napływ uchodźców z Ukrainy w 2022 r.
