Czyżby wybory 23 maja?

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2020-04-09 16:14

Sejm w nocy ze środy na czwartek przyjął kolejną specustawę antywirusową. Podobnie jak w poprzednich – zostały do niej zaskakująco wrzucone zmiany przepisów, których ratio legis absolutnie nie wiąże się z przeciwdziałaniem SARS-CoV-2.

Najbardziej zdumiewa wstawienie do ustawy o dniach wolnych od pracy upoważnienia dla prezesa Rady Ministrów do ustanowienia rozporządzeniem jakiegoś dodatkowego dnia wolnego. Tajemniczą poprawkę wniosło i przeforsowało PiS. Wszyscy, łącznie z naiwną opozycją, zastanawiają się – po co. Tymczasem chodzi o możliwość przesunięcia wyborów prezydenta RP w trybie korespondencyjnym z niedzieli 10 maja aż na… sobotę 23 maja.

Sejm, fot. Marek Wiśniewski
Sejm, fot. Marek Wiśniewski
None
None

Na podstawie wspomnianej ustawy dniami wolnymi od pracy są w Polsce oznaczone czerwoną kartką w kalendarzu – czyli niedziele oraz konkretnie wymienione święta. W znaczeniu ustawowym absolutnie nie jest takim dniem sobota, chociaż 99 proc. instytucji i firm z oczywistych względów praktycznych wyznacza kodeksowy dodatkowy dzień wolny jednolicie właśnie w sobotę.

Konstytucja RP nakazuje wyznaczanie wyborów „na dzień wolny od pracy”, czyli realnie w ustawową niedzielę. Jedyne w naszej 102-letniej historii republikańskiej głosowanie sobotnio-niedzielne 7-8 czerwca 2003 r. dotyczyło unijnego referendum, a nie wyborów. Tegoroczne wybory prezydenta RP kodeksowo mogły się odbyć w którąś z trzech niedziel:  3, 10 lub 17 maja. Marszałek Sejmu postanowieniem wskazała 10 maja. Specustawa o głosowaniu korespondencyjnym, która obecnie spoczywa w Senacie, umożliwia nagłe przesunięcie terminu wyborów z 10 na 17 maja. Kolejna niedziela 24 maja już nie wchodzi w grę, ponieważ konstytucyjny okres kończy się pechowo akurat w… sobotę 23 maja. I właśnie zaskakująca, przeforsowana minionej nocy zmiana umożliwia prawne zrównanie owej soboty z niedzielą i przesunięcie wyborów nie na 17 maja, lecz aż na 23.

Powodem tej chytrej zagrywki jest proceduralne i logistyczne skomplikowanie głosowania korespondencyjnego, absolutnie wykluczające dotrzymanie pierwotnego terminu 10 maja. Przeprowadzenie ogromnej operacji 17 maja wygląda już bardziej realnie, a jeszcze bardziej – 23 maja. Na razie trudno powiedzieć, czy rząd, a konkretnie minister Jacek Sasin, z dodatkowego tygodnia na przygotowania skorzysta, być może wystarczy 17 maja. PiS chce jednak taką możliwość sobie stworzyć.