Danina Sasina to sabotaż gospodarczy

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2022-09-29 20:00

Kontrybucja albo domiar, jaki służył w PRL-u do gnębienia prywatnych przedsiębiorców - tak Michał Jarczyński, prezes Arctic Paper, określa nowy podatek. Trzeba jeszcze raz przemyśleć, czy warto stawiać na Polskę.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • czy Arctic Paper ma nadzwyczajne zyski, które objęłaby danina Sasina
  • jak na propozycję polskiego rządu reaguje rada nadzorcza spółki
  • jakie decyzje w razie wprowadzenia takiego podatku może podjąć zarząd
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

PB: Tzw. danina Sasina ma dotyczyć nadzwyczajnych zysków firm. Czy Arctic Paper ma takie zyski?

Marek Wiśniewski

Michał Jarczyński: A co to są nadzwyczajne zyski? Moim zdaniem takich nie mamy. Średnia rentowność w branży papierniczej w Europie i na całym świecie wynosi 10-15 proc. Grupa Arctic przez wiele lat borykała się z bardzo niską rentownością. Mieliśmy wysokie zadłużenie, czasami kłopoty z płynnością finansową. Z tego powodu rynek kapitałowy patrzył na nas krzywo. Dopiero teraz dzięki ciężkiej pracy całego zespołu i inwestycjom dochodzimy do normalnej w naszym sektorze rentowności. Nie jest to więc żaden nadzwyczajny zysk.

Rząd zdaje się definiować to inaczej: nadzwyczajne są zyski wartościowo lub procentowo wyższe niż w poprzednich latach.

To absurd. Oznaczałoby to, że jeśli jakaś firma inwestowała przez lata i z tego powodu ponosiła straty, a teraz – właśnie dzięki tym inwestycjom – zaczęła zarabiać, to osiąga nadzwyczajne zyski i musi zapłacić daninę, czyli faktycznie karę. I to nawet gdyby zysk był minimalny.

Czy na podstawie tego, co już ogłoszono, jest pan w stanie określić, jaki podatek od nadzwyczajnych zysków musiałby zapłacić Arctic Paper?

Nie. Każda kwota, jaką bym wymienił - 7 mln zł, 17 mln zł czy 77 mln zł - jest dziś równie prawdopodobna. Nikt nie sprecyzował, na jakich zasadach ma być nakładany ten podatek. Mówi się, że to ma być 50 proc. od pewnego poziomu, ale nie wiadomo, jaki to poziom ani nawet czego - raz jest to zysk, innym razem rentowność lub marża.

Ostatnio słyszałem, że mamy obliczać daninę od skonsolidowanych wyników. Mamy zatem zapłacić podatek od nieotrzymanego w praktyce, papierowego zysku szwedzkiej, niemieckiej lub brytyjskiej spółki zależnej? To już graniczy z paranoją.

Jak reaguje na to rada nadzorcza?

W ogóle nie rozumie, co się dzieje. Padają pytania, jak to możliwe, że na trzy miesiące przed końcem roku obrachunkowego ogłasza się podatek działający wstecz, i czy to legalne. Moim zdaniem nie.

To, że podatek nazwie się daniną, absolutnie nic nie zmienia. Może lepiej byłoby użyć słowa „kontrybucja” albo „domiar”, którym w PRL-u uderzano w prywatne przedsiębiorstwa.

Co ma pan zamiar zrobić w tej sytuacji?

Mogę rozważyć, czy nie należałoby dokonać gruntownych zmian w strukturze grupy kapitałowej, przenieść siedziby i inwestycji poza Polskę. Zgodnie z ogłoszoną kilkanaście miesięcy temu strategią w ciągu kilku lat Arctic Paper chce zainwestować ponad 1,4 mld zł w Polsce, Szwecji i Niemczech. Być może trzeba będzie to jeszcze raz przemyśleć i skorygować.

Całkiem niedawno rozważaliśmy zbudowanie w Kostrzynie fabryki opakowań na potrzeby rynku niemieckiego. Może jednak lepiej będzie ją zbudować po zachodniej stronie Odry, gdzie warunki funkcjonowania biznesu są stabilne.

Właśnie brak stabilności reguł gry w Polsce najmocniej wyprowadza mnie z równowagi. Jeżeli ustawodawca uzna, że chce podnieść podatek dochodowy z 19 proc. np. do 23 proc., 25 proc. czy nawet 30 proc., to niech to zrobi w cywilizowany sposób - z odpowiednim wyprzedzeniem. Pojawiające się ad hoc pomysły zmian podatkowych to sabotaż gospodarczy.

To niszczy wiarygodność Polski jako dobrego miejsca do rozpoczynania produkcji, budowania fabryk, odstręcza od poważnego rozważania naszego kraju w kontekście inwestycji. Kto sparzy się na nowym podatku, którego jeszcze dwa tygodnie temu nikt się nie spodziewał, nigdy już nie uwierzy w deklaracje Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu: „Stabilność makroekonomiczna Polski i możliwość długoterminowego planowania inwestycji świadczą o stabilności i przewidywalności gospodarczej. Dla polskich władz priorytetem jest zapewnienie solidnych fundamentów dla rozwoju biznesu i przedsiębiorczości. Ten złożony cel osiągany jest za pomocą zapewnienia transparentnych i stabilnych warunków prowadzenia działalności gospodarczej.”

Początkowo nowy podatek miał dotyczyć tylko firm energetycznych. Gdyby rząd wrócił do tego pomysłu, Arctic Paper i tak musiałby płacić.

Zapewne tak, bo sprzedajemy również energię. Ta działalność stanowi co prawda tylko około 1,3 proc. łącznych przychodów grupy i mniej niż 1 proc. zysku, ale i tak kwalifikowalibyśmy się do grona firm energetycznych.

Propozycja KE jest zupełnie inna. Unijny podatek w wysokości do 30 proc. od ponadstandardowych zysków miałby dotyczyć tylko firm paliwowych - czyli handlujących ropą, gazem oraz węglem i osiągających z tego tytułu co najmniej 75 proc. przychodów.

Chcemy rozwijać się w sektorze energetycznym, ale dziś nie wiem, czy warto to robić w Polsce. Dostarczamy energię cieplną do sieci komunalnej w Kostrzynie nad Odrą. Rozumiejąc sytuację, w jakie znaleźli się mieszkańcy, zdecydowałem, że nie wprowadzimy w przyszłym roku żadnej podwyżki. Czy jest w Polsce inne miasto, w którym stawki za ciepłą wodę i centralne ogrzewanie w 2023 r. nie wzrosną?

Czy będziecie nadal zarabiać na sprzedaży ciepła?

Nie, będziemy tracić. Co więcej, od października wprowadzamy dodatek energetyczny do pensji - 500 zł miesięcznie ekstra dla każdego pracownika na zmniejszenie dotkliwości wzrostu cen energii. Właśnie tak rozumiem społeczną odpowiedzialność biznesu, czyli hasło, do którego odwołują się rządzący, uzasadniając nowy podatek.

Czy podjął pan już jakieś decyzje w związku z daniną Sasina?

Nie, bo przecież nie można tego zrobić odpowiedzialnie, bazując tylko na doniesieniach medialnych i wpisach w mediach społecznościowych. Zastanawiam się natomiast, czy dobrze postąpiłem 12 lat temu, z wielkim wysiłkiem i osobistym zaangażowaniem przekonując akcjonariuszy do debiutu spółki na warszawskiej giełdzie. Argumentowałem, że Polska jest krajem z wielkim potencjałem, a administracja państwowa wspiera inwestorów i chce, by rynek kapitałowy dynamicznie się rozwijał. Arctic Paper wszedł więc najpierw na GPW, a dopiero potem na szwedzki Nasdaq. Ogłoszone właśnie decyzje rządu PiS każą mi myśleć, że nie miałem racji - lepiej było wybrać inny parkiet i inny kraj na siedzibę grupy.

Rozmawiał Bartłomiej Mayer

Papierowy potentat

Arctic Paper to jeden z największych w Europie producentów papieru, m.in. graficznego i książkowego (w tym segmencie jest numerem dwa na kontynencie). Do grupy należy kilka zakładów, w tym polski w Kostrzynie nad Odrą oraz szwedzkie w Munkedal i Grycksbo, a także wytwarzająca celulozę firma Rottneros. Od 2009 r. spółka jest notowana na GPW w Warszawie (później zadebiutowała także na rynku Nasdaq OMX Stockholm). W 2021 r. skonsolidowane przychody Arctic Paper przekroczyły 3,41 mld zł i były o prawie 20 proc. wyższe niż rok wcześniej. Zysk netto wzrósł o blisko 15 proc. do 127 mln zł. W pierwszej połowie tego roku sprzedaż osiągnęła już poziom 2,4 mld zł, a czysty zysk 336,5 mln zł. W 2021 r. łączne inwestycje Arctic Paper sięgnęły ok. 100 mln zł, a ostatnie plany na ten rok mówiły o kwocie ok. 120 mln zł. Na kolejne lata grupa zaplanowała duże inwestycje w segmencie energetycznym.