O tym, że Develia chce rządzić w mieszkaniach, pisaliśmy już w połowie kwietnia 2024 r., kiedy spółka zapowiedziała, że do 2028 r. zakończy sprzedaż aktywów w segmentach biurowym i handlowym, a wzmocni się w mieszkaniach, których chce sprzedawać 4,5 tys. rocznie.
Nowa transakcja dewelopera dowodzi, że konsekwentnie realizuje tę strategię. Właśnie poinformował o podpisaniu przedwstępnej umowy sprzedaży gruntu pod inwestycje komercyjne przy ul. Kolejowej we Wrocławiu. Jego powierzchnia to 5,5 tys. m kw. Kupującym jest spółka zależna AFI Europe, a wartość inwestycji to 50,5 mln zł.
— To kolejny etap realizacji jednego z celów naszej strategii na lata 2024-28, jakim jest dezinwestycja aktywów komercyjnych. Dążymy do zamknięcia transakcji do końca tego roku. Pozyskane fundusze będziemy reinwestować w dalszy rozwój segmentu mieszkaniowego, który jest naszym priorytetem — mówi Andrzej Oślizło, prezes Develii.
Umocnienie spółki w mieszkaniach potwierdzają wynika za pierwsze półrocze 2024. Develia zainwestowała w tym czasie powyżej 300 mln zł w grunty na ponad 3,2 tys. mieszkań. Inwestycje będą realizowane w Warszawie, Trójmieście i we Wrocławiu.
Oferta mieszkań w Polsce odbudowuje się po uszczupleniu spowodowanym przez Bezpieczny kredyt 2 proc.
Z danych portalu RynekPierwotny.pl wynika, że największy wybór lokali — nowych i używanych — jest we Wrocławiu, gdzie na 1 tys. mieszkańców przypada 25 ofert. W Gdańsku są to 23 oferty, a w Łodzi, Katowicach i Poznaniu po 21. Niekorzystnie na tle pozostałych miast wypada Zielona Góra — na 1 tys. mieszkańców przypada zaledwie osiem ofert sprzedaży.
— Paradoksalnie są w Polsce miasta takie jak Zielona Góra czy Gorzów Wielkopolski, w których mimo wysokiej dostępności cenowej mieszkań nie ma wielu chętnych. W efekcie podaż rynku pierwotnego też jest niewielka. I na odwrót. Tam, gdzie popyt na mieszkania jest duży, ich dostępność bywa słabsza z powodu wysokich cen — komentuje Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Podkreśla jednocześnie, że sytuacja na rynkach mieszkaniowych największych miast zmienia się bardzo dynamicznie.
— Nie tylko we Wrocławiu, ale także w Szczecinie, Poznaniu, Katowicach, Łodzi i Gdańsku oferta mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym była w czerwcu większa niż przed rokiem, np. w Poznaniu aż o 39 proc. W Szczecinie oferta była większa o 33, a w Łodzi o 26 proc. W Lublinie, Krakowie, Warszawie i Bydgoszczy oferta okazała się mniejsza niż przed rokiem. W Bydgoszczy spadek wyniósł 15 proc. — mówi Marek Wielgo.
To, co będzie się działo z podażą mieszkań w nadchodzących miesiącach, w dużej mierze zależy od przyszłości programu Kredyt na start. Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości, uważa, że jeśli rządowa inicjatywa nie ruszy, możliwa jest korekta cen.
— Bez programu dopłat zainteresowanych zakupem mieszkań u deweloperów na pewno będzie mniej. Ceny w ostatnich miesiącach były wyśrubowane, więc absolutnie nie dziwi, że konieczne będzie ich urealnienie, jeżeli deweloperzy chcą rywalizować o klientów, którzy mają gotówkę lub będą brać kredyty mieszkaniowe na standardowych zasadach — mówi Mirosław Król.
Zwraca jednocześnie uwagę, że ceny ofertowe w największych miastach w Polsce obecnie rzadko wynoszą mniej niż 10 tys. zł za m kw.
— Spodziewam się, że jesienią ta wartość spadnie, a na rynek powróci więcej nieruchomości z rynku wtórnego w nieco lepszych cenach niż jeszcze kilka miesięcy temu. Daleki jestem jednak od tez skrajnych. Nie będzie ani wielkiego tąpnięcia i obniżek cen, ani nagle rynek nieruchomości nie stanie się rynkiem kupującego — twierdzi Mirosław Król.