Deweloperzy nie zachwycili na budowach

Anna GołasaAnna Gołasa
opublikowano: 2024-06-24 19:22

Spółki wciąż hamują inwestycje. Na rynku coraz bardziej widoczne jest wyczekiwanie na informacje o nowym programie kredytowym.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

— o ile deweloperzy zmniejszyli aktywność inwestycyjną w maju

— jakiego ruchu na budowach spodziewają się w nadchodzących miesiącach eksperci

— jak niepewna przyszłość programu kredytowego rządu wpływa na rynek

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W maju deweloperzy ruszyli z budową 11,9 tys. mieszkań. To o 5,2 proc. mniej niż miesiąc wcześniej. Spadł także popyt.

— Począwszy od lutego z miesiąca na miesiąc sprzedawanych jest coraz mniej lokali, a ostatnio pikuje również liczba rezerwacji. Niższe zainteresowanie klientów zakupem mieszkania widać również po spadającej liczbie wniosków kredytowych rejestrowanych przez BIK. Ponadto przez sprzeczne informacje z obozu rządzącego inwestorzy wykazują dużą rezerwę co do ewentualnego wprowadzenia programu Kredytu na start — mówi Patryk Kozierkiewicz, prawnik w Polskim Związku Firm Deweloperskich.

Jego zdaniem można przypuszczać, że liczba nowych wprowadzeń w nadchodzących miesiącach będzie hamować i ustabilizuje się w okolicach 10 tys. lokali miesięcznie.

— Ewentualną pozytywną zmianę trendu w rozpoczynaniu nowych budów może zwiastować pierwsza obniżka stóp procentowych lub wprowadzenie programu Kredyt na start, co z pewnością zwiększyłoby dostępność kredytową i skłoniło nabywców do rozważenia zakupu mieszkania. Standardowe kredyty hipoteczne są bowiem w tej chwili drogie. Czekając na start nowego programu dopłat klienci szukają alternatywy dla drogich mieszkań. Ostatnio można zaobserwować powrót do budowy domów, co związane jest także ze spadkiem cen materiałów budowlanych. Potwierdzają to dane GUS. Od stycznia do maja tego roku inwestorzy ruszyli z budową 32,9 tys. domów. To o 14 proc. więcej niż rok wcześniej — mówi Patryk Kozierkiewicz.

Z obserwacji Tomasza Kosiby, dyrektora sprzedaży w firmie Credipass, także wynika, że część potencjalnych nabywców czeka na konkrety dotyczące nowego programu rządu.

— Przed zakupem nieruchomości nie wstrzymuje dziś klientów brak zdolności kredytowej, bo często ona jest. Hamulcem jest wysokość comiesięcznej raty kredytu. Wysokie ceny mieszkań przekładają się na kwotę kredytu, który należy pożyczyć z banku, a to na wysokość comiesięcznego zobowiązania. Widząc samą ratę na poziomie 4-5 tys. zł, klienci obawiają się, czy będą w stanie obsłużyć taki kredyt. Porównując to do kosztów życia, które też są wysokie, nie chcą ponosić ryzyka — tłumaczy Tomasz Kosiba.

Na to, jak wiele zależy od losów nowego programu kredytowego, zwraca uwagę także Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.

— Być albo nie być programu dopłat do hipotek zapewne w decydującym stopniu wpłynie na parametry koniunktury sprzedażowej pierwotnego rynku mieszkaniowego, pociągając za sobą decyzje inwestycyjne deweloperów — mówi Jarosław Jędrzyński.

Marcin Jańczuk, ekspert agencji Metrohouse, uważa natomiast, że pojawienie się informacji o dopłatach może stanowić dla sprzedawców pokusę do podnoszenia cen.

— Tutaj w grę wchodzą czynniki psychologiczne, w tym efekt FOMO [Fear of missing out — lęk przed wypadnięciem z obiegu — red.]. Skoro dla innych pojawienie się dopłat stanowi sygnał startowy do zakupu mieszkania, to wiele osób zadaje sobie pytanie, czy nie wejść teraz na rynek. Taką sytuację szybko wykorzystuje strona podażowa. Skoro wraca popyt, można ponownie dyktować warunki — mówi Marcin Jańczuk.