Donald Trump wchodzi do gry

Ignacy MorawskiIgnacy MorawskiGabriel ChrostowskiGabriel Chrostowski
opublikowano: 2025-01-19 20:00

Mały biznes w Stanach Zjednoczonych, świat kryptowalut oraz Elon Musk i Peter Thiel. To są najwięksi wygrani ostatnich miesięcy, którzy na styczniowy poniedziałek czekają z największym optymizmem. A kto się boi? Świat zielonych technologii, rynki wschodzące i Unia Europejska. Jednak nie wszystkie nadzieje i nie wszystkie obawy się spełnią. Świat może przeceniać wpływ Trumpa na rzeczywistość.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Mija 75 dni od wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które wygrał Donald Trump. 20 stycznia o 12:00 czasu amerykańskiego (18.00 czasu polskiego) odbędzie się w Waszyngtonie jego inauguracja. Część świata czeka na nią z wielką nadzieją i optymizmem, inna część z obawami. Na rynkach finansowych i w badaniach nastrojów biznesu dobrze widać, kim są ci pierwsi, a kim ci drudzy.

Na podstawie analogii z poprzednią kadencją można przypuszczać, że wiele nadziei, ale też obaw się nie zmaterializuje. Choć warto uważać, bo ta kadencja będzie zupełnie inna niż poprzednia.

– Poprzednia kadencja była spontaniczna i chaotyczna, teraz będzie to wyglądało zupełnie inaczej. Donald Trump szykował strategię od wielu miesięcy, wszystko ma dobrze przemyślane – wskazywał Anthony Kim z fundacji Heritage, bliskiej ideowo Donaldowi Trumpowi, podczas warszawskiej konferencji „The Future of Transatlantic Relations”, która odbyła się w miniony wtorek.

Kto się cieszy

Wszyscy ludzie prezydenta

Spółki tych dwóch miliarderów – Tesla należąca do Elona Muska, oraz Palantir należący do Petera Thiela (obaj są współwłaścicielami) – zdrożały na amerykańskiej giełdzie dokładnie o 70 proc. od początku listopada. W tym samym czasie szeroki indeks S&P500 wzrósł tylko o 4 proc., a technologiczny Nasdaq niewiele więcej. Skąd te zyski? Musk jest największym sponsorem Donalda Trumpa, a Thiel – wiceprezydenta JD Vance’a. To już samo w sobie mówi wiele o tym, jak działa amerykańska gospodarka i team Trumpa. Jesteś blisko politycznie – zarabiasz, nie – wypadasz z gry.

Szansa dla Tesli może kryć się w łagodniejszym podejściu administracji do wprowadzania samochodów autonomicznych. To z tą technologią Musk wiąże największe nadzieje na kolejne lata. Natomiast Palantir, dostawca rozwiązań AI dla sektora publicznego, może zarabiać na rządowych zleceniach związanych z cięciem kosztów w administracji. Przychody od amerykańskiego rządu stanowią prawię połowę zleceń tej firmy.

Ale obie spółki są też wystawione na istotne ryzyko. Tesla liczy na rozwój technologii aut autonomicznych, ale w jej podstawowym biznesie aut elektrycznych trwa zażarta konkurencja, cięcie cen i spadek marż. Palantir zaś wiążąc się ściśle z amerykańskim rządem może tracić klientów w innych krajach, obawiając się powiązań politycznych spółki. Taka jest teza analityków Bloomberg Intelligence.

I cały mały amerykański biznes

Donald Trump nie jest jednak prezydentem wielkiego biznesu, ale raczej małego. W tej pierwszej grupie popierają go niektórzy, w drugiej budzi autentyczny entuzjazm. Widać to po badaniach nastrojów w małych przedsiębiorstwach w Stanach Zjednoczonych. W listopadzie i grudniu 2024 roku indeks NFIB Small Business Optimism – tworzony od 1973 r. – zanotował najwyższy wzrost od listopada i grudnia 2016 r. W raporcie można przeczytać m.in.: „Odsetek właścicieli małych firm uważających, że jest to dobry czas na rozwój ich działalności, wzrósł o sześć punktów do 20 proc., po korekcie sezonowej. Jest to najwyższy odczyt od lutego 2020 r.”.

Przedsiębiorców cieszyć mogą elementy agendy Trumpa, które dotyczą deregulacji, obniżania podatków, ochrony lokalnych rynków przed zagraniczna konkurencją, czy wywierania presji na redukcję stóp procentowych.

Świat kryptowalut

Bitcoin od początku listopada zdrożał niemal o 50 proc. Donald Trump obiecał, że uczyni ze Stanów Zjednoczonych światowe centrum kryptowalut. W lipcu wystąpił na największej branżowej konferencji w Nashville i powiedział: "Regulacje będą pisane przez ludzi, którzy kochają waszą branżę, a nie tych, którzy jej nienawidzą".

Obiecał też, że amerykański rząd nigdy nie będzie sprzedawał swoich bitcoinów, których posiada całkiem spore ilości z powodu przejmowania ich w sprawach kryminalnych. Donald Trump mówił: "Jeśli zostanę wybrany, polityką mojej administracji będzie zatrzymanie 100 proc. wszystkich bitcoinów, które rząd obecnie posiada lub nabędzie w przyszłości".

Jednak romans świata kryptowalut z Donaldem Trumpem nie wynika tylko z bezpośredniego poparcia prezydenta dla branży. Kryptowaluty są traktowane jako ruch kontrkulturowy, buntujący się wobec zasad rządzących światem finansów. Dokładnie tak samo jak nowy prezydent w relacji do świata polityki.

Trzymający dolary

Najbardziej odczuwalną finansową zmianą w skali świata, wynikającą z wygranej Donalda Trumpa, było umocnienie dolara. Indeks dolara, mierzący średni kurs tej waluty wobec innych najważniejszych walut, wzrósł od początku listopada o ponad 4 proc., a od września o ponad 7 proc. Nie są to duże zmiany na tle wahań cen akcji, ale jak na rynek walutowy jest to spory ruch. Kurs dolara jest najwyższy od października 2022 r., kiedy Europa przechodziła przez szczyt kryzysu energetycznego. Ta aprecjacja wynika z dwóch przyczyn. Po pierwsze, Donald Trump jest traktowany jako prezydent, który może w krótkim okresie swoimi decyzjami politycznymi podnieść wzrost PKB, a jednocześnie doprowadzić do utrzymania wyższych stóp procentowych. Po drugie, Trump ma w swoim programie punkty wspierające gospodarkę USA, a jednocześnie uderzające w gospodarki innych krajów. Dlatego kapitał szukał w Stanach w ostatnich tygodniach bezpiecznej przystani na czas niepewności.

Warto jednak zauważyć, że w 2016 r. ścieżka dolara przez pierwsze tygodnie po wyborach była bardzo podobna. Później jednak amerykańska waluta zaczęła mocno tracić. Powodem było to, że ostatecznie dolar traci wtedy, kiedy na świecie rośnie optymizm. Jeżeli Trump nie doprowadzi rzuci innych krajów na kolana, to dolar może zakończyć swój trend aprecjacji.

Kto się boi

Świat zielonych technologii

Od wygranej Donalda Trumpa w wyborach mocno tracą spółki należące do sektora energii odnawialnej, bo republikanin w kampanii wyborczej deklarował, że spowolni proces dekarbonizacji poprzez chociażby uchylenie dotacji IRA na zielone technologie. Przy tym zapewniał, że doprowadzi do zwiększenia wydobycia gazu i ropy naftowej. Być może niektórzy pamiętają jego słynne słowa, podczas jednego z przemówień: „Skupiamy się na wierceniu, kochanie, wierceniu”. W rezultacie indeks giełdowy złożony ze spółek zielonych spadł od początku listopada o 12 proc.

Rynki wschodzące

Donald Trump przyniósł widmo zagrożeń dla rynków wschodzących. Po pierwsze, oczekiwana wyższa ścieżka stóp procentowych w USA, a - co za tym idzie - wzrost rentowności obligacji skarbowych oraz umocnienie dolara zwiększają ryzyko dla stabilności finansowej i makroekonomicznej krajów EMDE (ang. Emerging Markets i Developing Economies). Wyższy koszt pieniądza w USA i wstrząsy rentowności obligacji skarbowych na rynku amerykańskim historycznie prowadziły do deprecjacji walut rynków wschodzących, istotnego wzrostu kosztów obsługi długu publicznego oraz spadku cen akcji. Czasami kończyło się to dużymi zmianami w przepływie kapitału (tzw. nagłe zatrzymanie, ang. sudden stops), co wywoływało potężne kryzysy bilansu płatniczego. Po drugie, administracja Trumpa ma zaostrzyć politykę celną i doprowadzić do drugiej rundy wojny handlowej, co ma spowolnić wymianę handlową i szczególnie dotknąć gospodarki, których model rozwoju oparty jest o eksport tanich towarów – a to standardowy model dla rynków wschodzących.

Emitenci obligacji skarbowych

Gdy wiele rządów przygotowuje plany redukcji deficytów budżetowych, rentowności obligacji skarbowych na świecie rosną w reakcji na wyższe oczekiwane stopy procentowe w USA. Na rynku finansowym panuje więc rzadko spotykana sytuacja – krótkoterminowe stopy spadają, a długoterminowe rosną. Wyjaśnień tego zjawiska jest kilka, ale wszystkie je łączy jeden człowiek - Donald Trump. Jego polityka ma być proinflacyjna, bo oparta o szeroko zakrojone obniżki podatków i głęboki deficyt fiskalny, a to oznacza wyższą ścieżkę stóp procentowych Fed oraz rosnącą premię za ryzyko fiskalne. Trudno będzie redukować deficyt w warunkach wysokich stóp procentowych w USA. Pamiętajmy, że przed przymusem konsolidacji fiskalnej stoi między innymi polski rząd.

Europa

Druga kadencja Trumpa między innymi tym ma się różnić od pierwszej, że tym razem amerykański polityk może pójść na zwarcie nie tylko z Chinami, ale ze wszystkimi gospodarkami, które mają nadwyżkę handlową z USA, czyli także z UE. To oznacza ryzyko nałożenia ceł na import europejskich towarów, m.in. pojazdów samochodowych, co tylko pogorszyłoby sytuację gospodarczą Niemiec. Uderzyłoby też mocno w gospodarkę Słowacji, Węgier czy Szwecji. Dla elit politycznych byłby to koszmar, dlatego dziś w gabinetach europejskich rządów dominuje niepewność. Chociaż wydaje się, że zanim Trump nałoży jakiekolwiek cła na UE, najpierw postara się wynegocjować swoje warunki gry - więcej amerykańskiego gazu, więcej amerykańskiej ropy importowanej przez gospodarki europejskie. W przeciwnym razie? Cła.

Sektor nieruchomości

Rynek nieruchomości z utęsknieniem wypatruje głębokich obniżek kosztu pieniądza w gospodarce. Jest to bowiem sektor najbardziej wrażliwy na zmiany stóp procentowych. Złagodzenie warunków monetarnych przez obniżki stóp Fed miało mocno pobudzić amerykański sektor budownictwa oraz rynek nieruchomości. Ale ten entuzjazm i poprawa nastrojów ewidentnie wyparowały, bo Fed wyraźnie deklaruje, że cykl luzowania polityki monetarnej spowolni w wyniku potencjalnie głębszego deficytu budżetowego. W rezultacie indeks akcyjny złożony ze spółek z sektora nieruchomości jest w trendzie spadkowym.

Może strach ma wielkie oczy?

Na koniec musi wybrzmieć jedna rzecz - pierwsza prezydentura Donalda Trumpa wywołała te same negatywne efekty, ale w większości okazały się one tylko krótkookresowe. Po kilku miesiącach świat wrócił do normy, obawy zniknęły. Może strach ma wielkie oczy i słabo odzwierciedla rzeczywistość? Może świat przecenia ryzyko, zagrożenia, ale i nadzieje związane z dojściem Trumpa do władzy? Nie wszystkie nadzieje i nie wszystkie obawy się spełnią. Kręgi biznesowe i polityczne mogą przeceniać wpływ republikanina na rzeczywistość.