Ukraińskiego inwestora zniechęcają nowe terminy prywatyzacji Stoczni Gdańsk. Grozi rezygnacją.
Prywatyzacja Stoczni Gdańsk jeszcze dobrze nie ruszyła, a już hamuje. Ukraiński ISD, który ma 5 proc. akcji stoczni i jeszcze kilka dni temu deklarował przejęcie całej puli, teraz myśli o wycofaniu się z transakcji.
— Agencja Rozwoju Przemysłu (kontroluje Stocznię Gdańsk — przyp. red.) postawiła ukraińskiego inwestora przed diabelską alternatywą: możecie brać udział w prywatyzacji, ale damy wam takie terminy, by ten udział nie miał sensu. W tej sytuacji nie wykluczamy, że w ogóle wycofamy się z prywatyzacji stoczni — mówi Jacek Łęski, rzecznik ISD.
Według obecnego harmonogramu akcjonariusze mogą objąć akcje (warte 400 mln zł) z nowej emisji — proporcjonalnie do posiadanych pakietów — do 24 października. Do 9 listopada natomiast mają szansę objąć resztę walorów, ale mogą też zgłaszać się inni chętni. Donbas jako ostateczną datę proponuje 19 października. Pierwotnie sprawa miała być załatwiona do końca września.
Dobnas nie godzi się na nowe daty, ponieważ uważa, że czekanie z decyzją do 9 listopada spowoduje, że żaden z inwestorów nie zdąży objąć akcji do czasu wygaśnięcia ważności uchwały.
Paweł Poncyljusz, wiceminister gospodarki, mówił niedawno „PB”, że uchwała z 10 sierpnia jest ważna tylko pół roku. Jeśli dopiero 9 listopada zakończą się zapisy inwestorów na akcje, to — jego zdaniem — będzie problem z otrzymaniem zgody urzędu antymonopolowego i rejestracją kapitału.
Paweł Brzezicki, szef agencji, podkreślał natomiast, że procedurę wejścia inwestora do stoczni trzeba zmienić, by udział w niej mógł wziąć nie tylko Donbas, ale także inni inwestorzy. Twierdził, że w przeciwnym razie zastrzeżenia może mieć Bruksela.
Donbas i agencję próbuje pogodzić zarząd stoczni i szuka „kompromisowych terminów”.