Na przystawkę początkowo rozważaliśmy małże św. Jakuba. Ostatecznie ich nie wybraliśmy. Głównie z obawy, że towarzysząca im cykoria potencjalnie może swą "podłą" gorzkością stwarzać problemy z winami. Których akurat też tam chcieliśmy spróbować.
Na początek wieczoru wybraliśmy więc rillettes z kaczki (wszyscy oczywiście dobrze wiemy, o co chodzi…). Bardziej swojsko brzmiała jednakże informacja o obecności w daniu wędzonej piersi tego miłego nam ptaka. Także o jabłkowo-majerankowym puree. I innych (przyjemnie) zaskakujących smakowo dodatkach.
Hiszpański akcent
Zanim podano rillettes , przyfrunął Artur Zarzycki , sommelier restauracji. Jeden z niewielu w Polsce z poważnym wykształceniem w tym kierunku. Także z bogatym stażem w Zjednoczonym Królestwie. Do rzeczonego rillettes zaproponował (o dziwo!) akcent hiszpański: Rioja Darien Reserva, 2004. Początkowo byliśmy zaskoczeni tym wyborem. Z niepokojem spróbowaliśmy. Ale gdy w daniu pojawił się vinegrette z rodzynkami i kaparami , zaczęliśmy rozumieć motywację tej propozycji. Może nie każdy element przystawki w tym samym stopniu się komponował z winem, ale całość to już zupełnie inny temat. Bardzo miłe doświadczenie smakowe.
Z dań głównych braliśmy pod uwagę comber jagnięcy w sosie Madeira . Głównie ze względu na mlaskania przy sąsiednim stoliku. Ostatecznie skierowaliśmy jednak uwagę ku rybie . Bo, jak pisał niegdyś Anthelme Brillat-Savarin (1755-1826), francuski prawnik i król smakoszy, chociaż mniej pożywna niż mięso: "wszelkim niemal temperamentom i nawet dla rekonwalescentów jest dozwolona". W Amber Room podają filet z dorsza z małżami na domowego wyrobu linguine (rodzaj makaronu).
Ryba, zwiastunka wiosny
Mając do dyspozycji poradę tak zacnego sommeliera, sprawdziliśmy, co by tego dorsza pokochało. Wybór padł na Chablis 1er Cru, Vaillon (2009) . Ryba okazała się wyśmienita. Duszona chyba w niskiej temperaturze. Może dlatego czuć w niej było daleki powiew wiosny. Na smakową całość rzutowały również delikatne nutki tymianku i czosnku . A w połączeniu ze świeżymi małżami z dodatkiem sosu maślanego był to majstersztyk. Jak w tym wszystkim znalazło się rekomendowane Chablis ? Zdecydowanie dobrze. Miłym łącznikiem była chyba jego mineralność. Nic w tym dziwnego, skoro ziemie w okolicach Chablis pełne są skamieniałych przed dziesiątkami tysięcy lat skorupek ostryg. A to miłe smakowe łączniki. Nawet z dalekimi kuzynami. Co ciekawe, mineralność wina bardzo polubiła także towarzyszące dorszowi zielone warzywa . Kombinacja godna rekomendacji.
Mistrzowski placek
Na deser podano cytrynową tartę z lodami Earl Grey . Wszystko własnej roboty. Swoją drogą, przydałby się (przy menu) słowniczek dla mało obytych z obcojęzycznymi nazwami. A tarta to przecież po naszemu placek z ciasta. Może brzmi to mniej atrakcyjnie, ale ten w Amber był wyśmienity. Połączenie klasyki z nowoczesnością. Choć tarta sama w sobie była królewną wieczoru, w towarzystwie Sauternes (Le Tertre du Lys d’Or, 2006) to już mistrzostwo świata. Tylko dla tej kombinacji warto wpaść do Amber Room.
W Pałacu Sobańskich
Restauracja Amber Room mieści się w stylowej siedzibie Klubu Polskiej Rady Biznesu w centrum Warszawy.

Na przystawkę początkowo rozważaliśmy małże św. Jakuba. Ostatecznie ich nie wybraliśmy. Głównie z obawy, że towarzysząca im cykoria potencjalnie może swą "podłą" gorzkością stwarzać problemy z winami. Których akurat też tam chcieliśmy spróbować.
Na początek wieczoru wybraliśmy więc rillettes z kaczki (wszyscy oczywiście dobrze wiemy, o co chodzi…). Bardziej swojsko brzmiała jednakże informacja o obecności w daniu wędzonej piersi tego miłego nam ptaka. Także o jabłkowo-majerankowym puree. I innych (przyjemnie) zaskakujących smakowo dodatkach.
Hiszpański akcent
Zanim podano rillettes , przyfrunął Artur Zarzycki , sommelier restauracji. Jeden z niewielu w Polsce z poważnym wykształceniem w tym kierunku. Także z bogatym stażem w Zjednoczonym Królestwie. Do rzeczonego rillettes zaproponował (o dziwo!) akcent hiszpański: Rioja Darien Reserva, 2004. Początkowo byliśmy zaskoczeni tym wyborem. Z niepokojem spróbowaliśmy. Ale gdy w daniu pojawił się vinegrette z rodzynkami i kaparami , zaczęliśmy rozumieć motywację tej propozycji. Może nie każdy element przystawki w tym samym stopniu się komponował z winem, ale całość to już zupełnie inny temat. Bardzo miłe doświadczenie smakowe.
Z dań głównych braliśmy pod uwagę comber jagnięcy w sosie Madeira . Głównie ze względu na mlaskania przy sąsiednim stoliku. Ostatecznie skierowaliśmy jednak uwagę ku rybie . Bo, jak pisał niegdyś Anthelme Brillat-Savarin (1755-1826), francuski prawnik i król smakoszy, chociaż mniej pożywna niż mięso: "wszelkim niemal temperamentom i nawet dla rekonwalescentów jest dozwolona". W Amber Room podają filet z dorsza z małżami na domowego wyrobu linguine (rodzaj makaronu).
Ryba, zwiastunka wiosny
Mając do dyspozycji poradę tak zacnego sommeliera, sprawdziliśmy, co by tego dorsza pokochało. Wybór padł na Chablis 1er Cru, Vaillon (2009) . Ryba okazała się wyśmienita. Duszona chyba w niskiej temperaturze. Może dlatego czuć w niej było daleki powiew wiosny. Na smakową całość rzutowały również delikatne nutki tymianku i czosnku . A w połączeniu ze świeżymi małżami z dodatkiem sosu maślanego był to majstersztyk. Jak w tym wszystkim znalazło się rekomendowane Chablis ? Zdecydowanie dobrze. Miłym łącznikiem była chyba jego mineralność. Nic w tym dziwnego, skoro ziemie w okolicach Chablis pełne są skamieniałych przed dziesiątkami tysięcy lat skorupek ostryg. A to miłe smakowe łączniki. Nawet z dalekimi kuzynami. Co ciekawe, mineralność wina bardzo polubiła także towarzyszące dorszowi zielone warzywa . Kombinacja godna rekomendacji.
Mistrzowski placek
Na deser podano cytrynową tartę z lodami Earl Grey . Wszystko własnej roboty. Swoją drogą, przydałby się (przy menu) słowniczek dla mało obytych z obcojęzycznymi nazwami. A tarta to przecież po naszemu placek z ciasta. Może brzmi to mniej atrakcyjnie, ale ten w Amber był wyśmienity. Połączenie klasyki z nowoczesnością. Choć tarta sama w sobie była królewną wieczoru, w towarzystwie Sauternes (Le Tertre du Lys d’Or, 2006) to już mistrzostwo świata. Tylko dla tej kombinacji warto wpaść do Amber Room.
W Pałacu Sobańskich
Restauracja Amber Room mieści się w stylowej siedzibie Klubu Polskiej Rady Biznesu w centrum Warszawy.
Na przystawkę początkowo rozważaliśmy małże św. Jakuba. Ostatecznie ich nie wybraliśmy. Głównie z obawy, że towarzysząca im cykoria potencjalnie może swą "podłą" gorzkością stwarzać problemy z winami. Których akurat też tam chcieliśmy spróbować.
Na początek wieczoru wybraliśmy więc rillettes z kaczki (wszyscy oczywiście dobrze wiemy, o co chodzi…). Bardziej swojsko brzmiała jednakże informacja o obecności w daniu wędzonej piersi tego miłego nam ptaka. Także o jabłkowo-majerankowym puree. I innych (przyjemnie) zaskakujących smakowo dodatkach.
Hiszpański akcent
Zanim podano rillettes , przyfrunął Artur Zarzycki , sommelier restauracji. Jeden z niewielu w Polsce z poważnym wykształceniem w tym kierunku. Także z bogatym stażem w Zjednoczonym Królestwie. Do rzeczonego rillettes zaproponował (o dziwo!) akcent hiszpański: Rioja Darien Reserva, 2004. Początkowo byliśmy zaskoczeni tym wyborem. Z niepokojem spróbowaliśmy. Ale gdy w daniu pojawił się vinegrette z rodzynkami i kaparami , zaczęliśmy rozumieć motywację tej propozycji. Może nie każdy element przystawki w tym samym stopniu się komponował z winem, ale całość to już zupełnie inny temat. Bardzo miłe doświadczenie smakowe.
Z dań głównych braliśmy pod uwagę comber jagnięcy w sosie Madeira . Głównie ze względu na mlaskania przy sąsiednim stoliku. Ostatecznie skierowaliśmy jednak uwagę ku rybie . Bo, jak pisał niegdyś Anthelme Brillat-Savarin (1755-1826), francuski prawnik i król smakoszy, chociaż mniej pożywna niż mięso: "wszelkim niemal temperamentom i nawet dla rekonwalescentów jest dozwolona". W Amber Room podają filet z dorsza z małżami na domowego wyrobu linguine (rodzaj makaronu).
Ryba, zwiastunka wiosny
Mając do dyspozycji poradę tak zacnego sommeliera, sprawdziliśmy, co by tego dorsza pokochało. Wybór padł na Chablis 1er Cru, Vaillon (2009) . Ryba okazała się wyśmienita. Duszona chyba w niskiej temperaturze. Może dlatego czuć w niej było daleki powiew wiosny. Na smakową całość rzutowały również delikatne nutki tymianku i czosnku . A w połączeniu ze świeżymi małżami z dodatkiem sosu maślanego był to majstersztyk. Jak w tym wszystkim znalazło się rekomendowane Chablis ? Zdecydowanie dobrze. Miłym łącznikiem była chyba jego mineralność. Nic w tym dziwnego, skoro ziemie w okolicach Chablis pełne są skamieniałych przed dziesiątkami tysięcy lat skorupek ostryg. A to miłe smakowe łączniki. Nawet z dalekimi kuzynami. Co ciekawe, mineralność wina bardzo polubiła także towarzyszące dorszowi zielone warzywa . Kombinacja godna rekomendacji.
Mistrzowski placek
Na deser podano cytrynową tartę z lodami Earl Grey . Wszystko własnej roboty. Swoją drogą, przydałby się (przy menu) słowniczek dla mało obytych z obcojęzycznymi nazwami. A tarta to przecież po naszemu placek z ciasta. Może brzmi to mniej atrakcyjnie, ale ten w Amber był wyśmienity. Połączenie klasyki z nowoczesnością. Choć tarta sama w sobie była królewną wieczoru, w towarzystwie Sauternes (Le Tertre du Lys d’Or, 2006) to już mistrzostwo świata. Tylko dla tej kombinacji warto wpaść do Amber Room.
W Pałacu Sobańskich
Restauracja Amber Room mieści się w stylowej siedzibie Klubu Polskiej Rady Biznesu w centrum Warszawy.