Ministerstwo Infrastruktury wykonało analizę Programu budowy 100 obwodnic planowanego na lata 2020-30. Prowadzi także audyt rządowego programu budowy dróg krajowych obejmującego inwestycje realizowane od 2014 r. aż do 2033. Pierwszy program wart jest 28,2 mld zł, a drugi prawie 300 mld zł.
Resort informował już, że faktyczna wartość programu obwodnic będzie większa, podobnie będzie z programem drogowym. Paweł Gancarz, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny za drogi, szacuje, że realne koszty kontraktów są średnio o jedną trzecią wyższe niż przewidziane w kosztorysach.
— Jesteśmy na etapie urealniania kosztów programów budowy dróg krajowych i obwodnic. Robimy wszystko, by się zmieścić w budżecie. Jeżeli to się nie powiedzie, nie wykluczamy wystąpienia o dodatkowe fundusze — mówi Paweł Gancarz.
Aby utrzymać się w założeniach finansowych, należy już na etapie przygotowania dokumentacji inwestycyjnej optymalizować projekty. Chodzi np. o wykorzystanie istniejącej infrastruktury do zaopatrzenia podczas budowy czy wpięcie nowych dróg w siatkę istniejących.
Przejazd elektryczną ciężarówką tańszy niż spalinową
Paweł Gancarz podkreśla, że autostrady zarządzane przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad pozostaną bezpłatne dla aut osobowych. W przypadku aut ciężarowych będzie utrzymany system opłat zgodny z unijnymi zasadami — użytkownik płaci i zanieczyszczający płaci, ale stawki będą bardziej zróżnicowane.
— Kamienie milowe zapisane w Krajowym Planie Odbudowy wymagają wprowadzenia zdywersyfikowanych stawek opłat oraz poszerzenia sieci dróg objętych mytem za przejazdy aut ciężarowych. Poszerzenie dróg planujemy do końca roku, a jeśli chodzi o stawki, to w przypadku aut spalinowych już są zróżnicowane w zależności od klasy emisji Euro, ale czeka nas jeszcze wdrożenie dyrektywy różnicującej wysokość opłat w zależności od klasy emisji CO2. W związku z tym musimy wprowadzić odrębne stawki dla ciężarowych aut elektrycznych. Będą one niższe niż dla pojazdów spalinowych — podkreśla Paweł Gancarz, dodając, że myto za przejazd w Polsce państwowymi odcinkami dróg należy do najniższych w Europie.
Drożna granica korzystna dla polskiej gospodarki
Zapewnia, że rząd realizuje zobowiązania wobec przewoźników drogowych, którzy kilka miesięcy temu protestowali na granicy polsko-ukraińskiej, domagając się zwiększenia kontroli i ograniczenia przewozów realizowanych przez kierowców z Ukrainy. Negocjacje i wdrożenie rozwiązań zmierzających do udrożnienia granicy utrudniają jednak protesty rolników.
— Na granicy polsko-ukraińskiej do rozwiązania są dwie kwestie. Pierwsza dotyczy jej udrożnienia i zapewnienia swobodnego przepływu towarów, a druga zapisów umowy liberalizujących zasady przewozów przez kierowców z Ukrainy — mówi wiceminister infrastruktury.
Udrożnienie granicy uniemożliwia protest rolników.
— Także jestem rolnikiem i rozumiem problemy tego środowiska. Nie możemy jednak zgodzić się na to, by protesty paraliżowały pracę przewoźników oraz utrudniały dostawę towarów wyprodukowanych w Polsce na rynek ukraiński. Nasz bilans handlowy z Ukrainą jest korzystny dla Polski, a blokowanie granicy przez rolników nie pozwala na swobodny transport polskich towarów przez polskich przewoźników — mówi Paweł Gancarz.
Rolnicze protesty utrudniają także prowadzenie rozmów z Komisją Europejską oraz ukraińską administracją. Przed atakiem Rosji na Ukrainę jej przewoźnicy mieli limit zezwoleń na wjazd do UE, ale od połowy 2022 r. został on zniesiony. Trwają negocjacje dotyczące przedłużenia okresu liberalizacji transportu bilateralnego i tranzytu między UE a Ukrainą. Polska zabiega o to, aby w umowie znalazły się bardziej restrykcyjne zapisy, które umożliwią monitorowanie przewozów realizowanych przez przewoźników z Ukrainy i zwiększenie udziału polskich przewoźników w rynku.
— Umowa UE—Ukraina przewiduje, że przewoźnicy ukraińscy mogą bez zezwolenia transportować z państw unijnych na swoje terytorium potrzebne im towary. Tymczasem w praktyce po zniesieniu zezwoleń zaczęli na terenie UE świadczyć usługi kabotażu oraz cross-trade [przewóz towarów między dwoma krajami przez przewoźnika, który nie ma siedziby w żadnym z nich — red.] — twierdzi wiceminister infrastruktury.
Europejskim przewoźnikom trudno z nimi konkurować, bo nie muszą stosować się do unijnych regulacji. Polskiemu rządowi zależy więc, aby wykonywali przewozy zgodnie z umową UE—Ukraina. Polskie służby będą tego skrupulatnie pilnować, a pomoże im zmiana prawa.
— Pracujemy nad przepisami dotyczącymi Inspekcji Transportu Drogowego, których celem jest usprawnienie kontroli przewozów. Rozpoczęły się także prace nad ustawą, która ma przyspieszyć kontrolę transportów wykonywanych przez przewoźników spoza UE w ramach systemu SENT. Dodatkowo chcemy wprowadzić nowe przepisy dotyczące spedytorów — informuje Paweł Gancarz.
Wzrost kosztów realizacji inwestycji drogowych w relacji do pierwotnych planów nie powinien dziwić, bo w ostatnich dwóch-trzech latach ceny na rynku budowlanym podskoczyły o kilkadziesiąt procent. Mimo to duże inwestycje drogowe są realizowane w relatywnie dobrym tempie. Rynek ma jednak kilka powodów do niepokoju. Po pierwsze — w segmencie drogowym od wielu miesięcy trwa ostra walka cenowa o zlecenia, co może negatywnie odbić się na rentowności kontraktów. Po drugie — martwi niebezpiecznie mała liczba nowych postępowań przetargowych, która może wywołać destrukcyjną lukę inwestycyjną na drogach w perspektywie od roku do trzech lat.
Wprawdzie kanały komunikacji rynku ze stroną publiczną powoli się odblokowują, ale firmom nadal brakuje wiedzy co do planów inwestycyjnych resortu infrastruktury. Są więc obawy o to, czy jego kierownictwo dokona cięć w programach inwestycyjnych na drogach. Oby nie doszło do takiego scenariusza, bo firmy od dawna przygotowują się do realizacji projektów drogowych zapowiadanych od lat. W poważnym państwie ciągłość zamierzeń inwestycyjnych musi być zachowana.