Jak Polska długa i szeroka wszędzie można znaleźć opuszczone dworcowe budynki. Wiele z nich to perełki architektury z niezwykłą historią, pamiętające dawne czasy, a dziś czekające na drugą szansę. PKP jest właścicielem ponad 2,5 tys. dworców, z czego jedynie około 600 pełni pierwotną funkcję. Na początku 2013 r. kolejarze wystawili na sprzedaż 60 budynków w całym kraju (program „Dworzec na własność”). Niektóre już znalazły nowych właścicieli. Sprzedano m.in. dworzec w wielkopolskim Boszkowie za 45 tys. zł, nieruchomość w lubuskim Kursku za 102 tys. zł, budynki w lubelskiej Woli Uhruskiej, zachodniopomorskim Bobrowie i małopolskiej Jamnicy.
Część budynków zmieniła jednak przeznaczenie, zanim PKP wprowadziły program „Dworzec na własność” — np. w Białowieży Towarowej powstała Restauracja Carska, w Cieszynie koło Drawska działa pensjonat Rezydencja Stary Dworzec, w Radzionkowie muzeum, a w podwarszawskiej Falenicy Kinokawiarnia Stacja Falenica.
KUP SOBIE STACJĘ
Na nowych i pomysłowych właścicieli czeka m.in. dworzec kolejowy w Mordach (Podlasie). Stacja o ówczesnej nazwie Przymordy była jedną z wielu na około tysiąckilometrowej magistrali z rosyjskiej miejscowości Bołogoje do Siedlec. Historia tej linii kolejowej zaczęła się od militarnego sojuszu francusko-rosyjskiego i ścisłej współpracy sztabów obydwu państw. Budowę magistrali rozpoczęto wiosną 1902 r., a oficjalnie oddano do użytku 1 stycznia 1907 r. Budynek ma niewiele ponad 220 mkw. Gratką dla inwestorów może być też dworzec w Sierpcu (Mazowsze), w południowo-zachodniej części miasta przy ul. Dworcowej 5, kilometr od centrum.
Budynek zaprojektowany przez architekta Jana Jaroszyńskiego wybudowano w 1924 r. w stylu neobarokowym. Ma nietypową bryłę w kształcie wydłużonego prostokąta i wystrój charakterystyczny dla architektury dworcowej z okresu międzywojennego.
Ważnym akcentem są gzymsy, kartusze i wolutowe szczyty oraz portyki wejściowe z jońskimi kolumnami. W części głównej dworzec jest jednokondygnacyjny. Zgodnie z miejscowym studium uwarunkowań jest przeznaczony pod działalność usługową. Ze względu na walory historyczne i artystyczne, a także rok powstania, stację wpisano do rejestru zabytków. Jednym z największych wystawionych na sprzedaż jest dworzec w Nowych Skalmierzycach (Wielkopolska). Ma ponad 3,1 tys. mkw., a zaprojektował go niemiecki architekt Blunck, rządowy radca do spraw budownictwa. Mury grubości około 70 cm wzniesiono z czerwonej cegły. Gmach opasują wstawki z zielonej cegły opalizującej. W 1913 r. gościł cesarza Wilhelma II i cara Mikołaja II, którzy na podstawie umowy z 1904 r. rozwinęli ruch przygraniczny, stymulując rozwój gospodarczy regionu. Budynek pełnił funkcję dworca granicznego po stronie niemieckiej.
POCIĄG DO KINA
Na co można przeznaczyć byłe budynki dworcowe? Wszystko zależy od inwencji i potrzeb inwestora. Stacja Falenica w podwarszawskiej Falenicy działa od 2010 r. W pomieszczeniach dawnego dworca mieszczą się sala kinowa, kawiarnia i księgarnia. Wszystko zaczęło się rok wcześniej, kiedy Ewa Jaskólska z mężem Arkadiuszem i ich przyjacielem Markiem Wardzyńskim postanowili stworzyć kino z prawdziwego zdarzenia, gdzie przychodzi się obejrzeć konkretny film, a nie to, co akurat jest grane w jednej z wielu sal, i gdzie po seansie można zostać w kawiarni i porozmawiać, napić się aromatycznej kawy lub zjeść coś smacznego, zamiast śpieszyć się do wyjścia, bo wkrótce rozpoczyna się kolejny seans.
W Falenicy widzowie siedzą w wygodnych fotelach przy kawiarnianych stolikach. Kurtek i toreb nie muszą trzymać na kolanach, jak w dużych multipleksach, a o wygodne miejsce nie walczą, przepychając się łokciami z osobami siedzącymi obok. Sala ma prawie 200 mkw. dzięki czemu można w niej zapewnić nawet 150 miejsc siedzących. Podczas seansu można zamówić kawę, herbatę lub coś do jedzenia.
— Szukaliśmy odpowiedniego miejsca na kino — wysokiego i bez słupów. Nie chcieliśmy też ciasnych rzędów foteli — inspiracją było podobne miejsce w Nowym Jorku. Początkowo myśleliśmy o starych halach magazynowych, aż przypadkiem trafiliśmy na ofertę PKP dotyczącą dworca w Falenicy. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko, sprawnie porozumieliśmy się z PKP i wkrótce mogliśmy zacząć remont, który trwał około 10 miesięcy — wspomina Ewa Jaskólska. Kiedy projekt zaczął nabierać realnych kształtów, do spółki dołączyli rodzice właścicielki — Elżbieta i Wacław Starakiewiczowie.
— Można więc powiedzieć, że jest to przedsięwzięcie rodzinne — dodaje Ewa Jaskólska. Żaden ze współwłaścicieli nie ma wykształcenia artystycznego. Ewa Jaskólska jest absolwentką zarządzania, jej mąż i przyjaciel są związani z branżą finansową, a rodzice są inżynierami. Skąd zatem pomysł na kino?
— Mój mąż jest fanem dobrego polskiego kina z lat 60. Ja z kolei pisałam pracę magisterską na temat strategii zarządzania gminami. Tak zrodził się pomysł na stworzenie nie tylko własnego kina, ale też miejsca integrującego lokalną społeczność, ośrodka kultury. Wszystko to zbiegło się w czasie z końcem mojego urlopu macierzyńskiego i zamiast wracać do dawnej pracy, zajęłam się remontem dworca — opowiada Ewa Jaskólska.
W Falenicy można nie tylko obejrzeć filmy. Organizowane są też koncerty, wieczorki poetyckie, a dla dzieci zajęcia edukacji filmowej. Poniedziałki są dniami wolnych inicjatyw, każdy może przyjść i porozmawiać z właścicielami o swoich pomysłach na zorganizowanie ciekawego wydarzenia kulturalnego.
— Mamy bardzo dobry kontakt z widzami i czujemy dużą odpowiedzialność za nich, dlatego wybieramy tylko dobre filmy. Nie gramy kina bardzo niszowego, studyjnego, ale bardzo rzetelnie podchodzimy do repertuaru i stawiamy na ambitne produkcje — zapewnia Ewa Jaskólska.
PENSJONAT Z DUSZĄ
Również właściciele Rezydencji Stary Dworzec w Cieszynie niedaleko Drawska stali się posiadaczami dworca poniekąd przez szczęśliwy przypadek.
— Od pewnego czasu nosiliśmy się z żoną z zamiarem założenia małego biznesu w branży usług turystycznych. Chcieliśmy stworzyć miejsce, jakiego zawsze sami szukaliśmy, wybierając się na wakacje. Nigdy nie przeszło nam przez myśl, że mógłby to być dworzec kolejowy, dopóki przez przypadek, przemierzając na rowerach słabo zagospodarowane turystycznie, ale piękne przyrodniczo regiony Pojezierza Drawskiego, natknęliśmy się w Cieszynie na starą stację kolejową do sprzedania. W ten sposób staliśmy się posiadaczami dworca do remontu, który dzisiaj pełni funkcję zarówno naszego domu, jak i rezydencji do wynajęcia — opowiada pragnący zachować anonimowość właściciel Rezydencji Stary Dworzec.
Stacja w Cieszynie była jedną z trzech (oprócz niej działały również dworce w Chlebowie i Gawrońcu) na uruchomionej w 1905 r. trasie kolejowej między Złocieńcem a Połczynem Zdrojem. Linię wraz ze stacjami zamknięto w latach 90., a na dawnym torowisku wybudowano 30-kilometrową trasę rowerową. Remont stacji zajął nowym właścicielom półtora roku. Potem zaczęła działać Rezydencja Stary Dworzec, w której może gościć jednocześnie 12 osób. Są w niej dwa pokoje dwuosobowe (praski i wenecki) i dwa czteroosobowe apartamenty (wiedeński i paryski).
— Mamy pewne plany rozwojowe, ale chcemy zachować klimat starego domostwa. Nadal pracujemy zawodowo, więc w bieżącej obsłudze Starego Dworca pomaga nam miejscowa zaprzyjaźniona rodzina. Być może w przyszłości osiądziemy w Cieszynie. Na razie cieszy nas spędzenie tam każdego wolnego weekendu — po powrocie czujemy się wypoczęci jak po tygodniowym urlopie — mówi właściciel.
Choć większość wystawionych na sprzedaż dworców wymaga kompleksowego remontu, z pewnością są ciekawą inwestycją. Atutem tych wyjątkowych nieruchomości jest dobre położenie, a często także niewygórowana cena.
