Drzewne firmy robią zapasy drewna. I narzekają. Na system aukcji internetowych, którego Lasy Państwowe zaciekle bronią.
Sezon zakupów drewna w pełni. A przedstawiciele spółek drzewnych, tradycyjnie już, narzekają na wysokie ceny. Także na system aukcji internetowych, funkcjonujący już od przełomu lat 2006-07.
— Funkcjonujemy pod presją złego systemu przetargowego. Jego skutkiem jest wzrost cen, który nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego — uważa Sławomir Wrochna, prezydent Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Wtóruje mu Longin Graczkowski z Klubu Drzewnego, zrzeszającego największe firmy tartaczne w kraju.
— System nie jest czysty. I z gruntu źle przemyślany. Lasy Państwowe to przecież monopolista, który sprzedaje drewno firmom. A te przecież muszą mieć ten surowiec, by w ogóle produkować — komentuje Longin Graczkowski.
Szacują, że ceny drewna wzrosły o blisko 20 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. A winny, ich zdaniem, jest system.
— Jest po prostu nieszczelny. Dochodzi do wycieku i wykorzystania informacji o ofertach złożonych przez konkurentów. A to winduje ceny — twierdzi Sławomir Wrochna.
Swojego systemu bronią tymczasem Lasy Państwowe.
— Jest przejrzysty i bezpieczny, czego dowodzi choćby udaremniona próba ataku na niego, która miała miejsce w tym roku. Ale budzi niezdrowe emocje. System krytykuje nie branża drzewna jako taka, lecz niewielka grupa firm. Ogromna większość odbiorców to rzetelne, wiarygodne firmy, dla których ten system nie stanowi żadnego problemu. Zdarzają się jednak wyjątki — to firmy, które wolałyby drewno "załatwić" zamiast po prostu je kupić — argumentuje Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych.
Drzewiarze mają jednak lepsze propozycje.
— Idealne byłyby wieloletnie kontrakty, które gwarantowałyby firmom dostawę surowca na poziomie 80 proc. wielkości z lat poprzednich [obecnie jest to 50 proc. — red.]. Resztę sprzedawano by w przetargach. Cała Europa stosuje właśnie umowy wieloletnie — podkreśla Longin Graczkowski.
Alternatywnie proponuje sztuczne wprowadzenie wolnego rynku po stronie dostawcy surowca.
— Czyli podział Lasów Państwowych na mniejsze jednostki i zmuszenie ich do konkurowania ze sobą — wyjaśnia Longin Graczkowski.