Duńczycy znów atakują Polskę

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2014-05-19 00:00

Magazyn związków zawodowych oskarża nasz kraj o kradzież miejsc pracy za unijne pieniądze. Ambasada ripostuje

Kilka dni temu do Polski przyjechał duński następca tronu z delegacją biznesu. Odbyły się spotkania z polskimi przedsiębiorcami zainteresowanymi współpracą. Ciekawe, czy polskie firmy wiedzą, co się o nich mówi w Danii. Od początku roku trwa nagonka na Polskę. Prowadzi ją „Fagbladet 3F”, magazyn największych związków zawodowych.

Artykuł w piśmie Fagbladet 3F o
Artykuł w piśmie Fagbladet 3F o "polskim święcie pracy za unijne pieniądze" (FOT. www.fagbladet3f.dk)
None
None

Na stronie internetowej „3F” ma nawet zakładkę „EU’s Polske Jobfest” — czyli polskie święto pracy za unijne pieniądze. Jest tam kilkanaście tegorocznych artykułów o duńskich firmach przenoszących się do Polski m.in. ze wsparciem unijnych funduszy, o specjalnych strefach ekonomicznych — w tym tekst, w którym duńscy politycy krytykują ten typ wsparcia.

Oko za oko

Rafał Wiśniewski, ambasador Polski w Kopenhadze, napisał artykuł, który został opublikowany w „Jyllands-Posten”, największym duńskim dzienniku. Ambasador ostrzega, że każda akcja wywołuje reakcję i nikt nie zabroni Polakom zachować się podobnie jak Duńczycy.

Na oskarżenia o to, że Polacy zabierają im etaty, bo pracują po zaniżonych stawkach albo odwrotnie — że przyjeżdżają do Danii, żeby skorzystać z pomocy socjalnej — oraz postulaty, by ograniczyć przepływ pracowników, mogą odpowiedzieć wojną z duńskim mięsem i masłem, ograniczaniem zagranicznych inwestycji duńskich hodowców, bankowców czy sieci sklepów. „Czy naprawdę chcemy takiej Unii Europejskiej XXI wieku?” — pyta w artykule ambasador.

Jaki problem?

— Negatywna kampania „3F” trwa już od dłuższego czasu. Najpierw chodziło o unijne dotacje dla duńskich firm w Polsce, teraz druzgocącej krytyce poddawane są specjalne strefy ekonomiczne. Paradoksalnie taka negatywna kampania działa jak reklama, dzięki temu odnotowujemy obecnie zwiększone zainteresowanie duńskich firm polskimi specjalnymi strefami ekonomicznymi — mówi Jacek Wójcikowski, I radca w Wydziale Promocji Handlu i Inwestycji w Ambasadzie RP w Kopenhadze. Współautorka jednego z najbardziej nieprzychylnych dla Polski artykułów w „3F” udaje, że nie ma problemu.

— Polska nie jest oczywiście jedynym krajem, do którego duńskie firmy przenoszą produkcję. Przenoszą ją do różnych krajów, takich jak Rumunia, Bułgaria, Bangladesz i Chiny. Jednak Polska stała się w ostatnich latach atrakcyjnym krajem ze względu na niskie koszty pracy, jej pozycję w UE i łatwy dostęp z Danii. Ponadto PAIIZ, Duńsko-Polska Izba Handlowa, Danish Industry [organizacja zrzeszająca 10 tys. firm — przyp. red.] i Ambasada Danii ciężko pracują, by przekonać duńskie firmy do eksportu i outsourcingu do Polski (zamiast Chin). Specjalne strefy ekonomiczne w Polsce nie są nielegalne. Mogą jednak być postrzegane jako narzędzie zakłócające równowagę — twierdzi Anna Krogh Søndergaard.

Przenoszą i inwestują

Duńskie firmy na koniec 2012 r. zainwestowały w Polsce łącznie 3,7 mld EUR. Coraz więcej produkują w Polsce. Np. Danfoss w związku z przeniesieniem produkcji z Danii do Polski zlikwiduje tam w tym roku 50 etatów i stworzy 40. LM Wind Power Blades, który ma fabrykę turbin w Goleniowie, chce wejść do kostrzyńsko-słubickiej SSE z inwestycją wartą 237 mln zł. Jeśli ją zrealizuje, stworzy ponad 180 etatów. W specjalnych strefach ekonomicznych działa kilkanaście duńskich firm (patrz grafika). W Polsce zarejestrowanych jest ponad 800 spółek z duńskim kapitałem.

OKIEM EKSPERTA

Przespali ostatnie 25 lat

SŁAWOMIR MAJMAN

prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych

Po to Duńczycy, Polacy, Francuzi, Anglicy i kilkanaście innych narodów stworzyło zjednoczoną Europę, by zapewnić ruch kapitału i towarów między krajami. Po to wszystkie kraje UE stworzyły systemy wspierania przedsiębiorców, by niektórzy z nich z pomocą rządową i unijną mogli otwierać biznesy tam, gdzie im jest wygodnie. Po to zachęcamy polski kapitał, żeby inwestował w Danii, a duński — w Polsce, żeby być bliżej rynków zbytu i wykwalifikowanych pracowników. Po to w zjednoczonej Europie istnieje 600 stref ekonomicznych, by przedsiębiorcy wybranych sektorów mogli korzystać z pomocy. Po to przed kilkoma dniami tłumy polskich przedsiębiorców i samorządowców spotkały się z duńskimi firmami energetycznymi, by umożliwić im robienie interesów w Polsce w dziedzinie, w której Dania daje sobie radę najlepiej w Europie, czyli ekologicznej energetyce. Jeśli tego ktoś w Danii nie rozumie, to znaczy, że przespał ostatnie 25 lat.