„PB”: Umowa koalicyjna to dowód, że rząd Niemiec skoncentruje się na ochronie środowiska. Czy to nie są złe wieści dla polskich poddostawców i partnerów niemieckich firm, które teraz będą się szczegółowo przyglądać m.in. ich śladowi węglowemu?
Dr Lars Gutheil, dyrektor generalny AHK: Nowy rząd faktycznie mocno stawia na ekologię, o czym świadczy także fakt, że dotychczasowe Ministerstwo Gospodarki stanie się Ministerstwem Gospodarki i Klimatu. Plan, by w 2030 r. 80 proc. energii elektrycznej pochodziło z odnawialnych źródeł, podczas gdy dotychczas była mowa o poziomie 65 proc., jest bardzo ambitny. 2 proc. powierzchni kraju ma zostać do 2030 r. przeznaczone pod farmy wiatrowe, a dziś jest to 0,8 proc. Z elektrowni offshorowych ma pochodzić 30 GW, zamiast dotychczas planowanych 20 GW. Jak osiągnąć ten cel, jeśli jednocześnie Niemcy mają pozostać czołową gospodarką przemysłową, utrzymać transfery socjalne i obecną pozycję finansową? Na to pytanie dopiero poznamy odpowiedź. Polscy partnerzy faktycznie muszą jednak już dziś pomyśleć o pochodzeniu energii, choć to nie tylko ze względu na nową politykę rządu Niemiec, bo przecież wszyscy zagraniczni inwestorzy stawiają wysokie wymogi dotyczące emisji CO2.
Czy polscy poddostawcy z branży motoryzacyjnej powinni się obawiać zmian w Niemczech?
Niemcy bez motoryzacji – to niemożliwe. Nie będzie już co prawda dopłat do samochodów typu plug-in. Choć jednak Zieloni chcieli, by od 2025 r. zakazać produkcji pojazdów z silnikami spalinowymi, taki zapis nie znalazł się w umowie koalicyjnej i nie ma żadnej daty końcowej dla tej produkcji. To ważne dla polskich firm. Niemcy skupią się za to na e-paliwach. Przy okazji: Zielonym nie udało się też wprowadzić limitu prędkości 130 km/h na autostradach. Przemysł motoryzacyjny idzie w kierunku pojazdów elektrycznych i trzeba się do tych zmian dostosować. Polska ma jednak znakomitą pozycję, działa tu ok. 60 zakładów produkujących baterie lub ich komponenty, w tym LG, Mercedesa czy Northvolt. Mubea, niemiecki poddostawca, buduje w Opolu trzecią halę, w której produkcja będzie przeznaczona wyłącznie pod elektromobilność.
Gdzie jeszcze widzi pan szanse dla polskich firm?
Koalicja chce zrealizować jeden z głównych postulatów wyborczych socjaldemokratów – spowodować, by mieszkania na wynajem znowu stały się powszechnie dostępne. Dlatego rocznie ma powstawać 400 tys. mieszkań i domów. Skorzysta na tym przemysł mieszkaniowy, w tym polscy poddostawcy. Erbud chce budować drewniane obiekty modułowe i tę ofertę kierować głównie na niemiecki rynek – potencjał dla innowacyjnych polskich firm jest naprawdę duży. W Niemczech będą wielkie inwestycje – w budownictwie, infrastrukturze drogowej, ale także światłowodowej. Jednocześnie koalicja obiecuje przyspieszenie o połowę procedur na rozbudowę czy modernizację infrastruktury. To również dobre wieści dla polskich firm. Wiele będzie też inwestycji w digitalizację państwa, które chociażby w systemie szczepień pozostaje w tyle Europy. W Polsce dostaje się SMS przypominającego o trzeciej dawce szczepienia. W Niemczech każdy land ma odrębny system szczepień, panuje chaos. To też ma się zmienić.