Dziwne losy majątku Krezusa

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2018-11-12 22:00

W ostatnich dniach rządów Jacka Ptaszka spółka pozbyła się części mienia na rzecz firmy syna eksprezesa. Tymczasem nowy akcjonariusz chce odwołania zarządu

Z tego artykułu dowiesz się

  • Jakie transakcje przeprowadzała ostatnio giełdowa spółka
  • Jakie zmiany w jej akcjonariacie zachodziły ostatnio
  • Jak przyszłość Krezusa widzi jej nowy akcjonariusz

Jacek Ptaszek przez kilka lat był równolegle prezesem dwóch toruńskich spółek handlujących metalami: notowanego na GPW Krezusa i Karo BHZ. Z funkcji w pierwszej z nich zrezygnował nieoczekiwanie i bez podania przyczyn 22 października tego roku, ale prezesem i właścicielem drugiej jest najpewniej nadal. Problem w tym, że przedsiębiorstwo faktycznie już nie funkcjonuje: według naszych informacji pracownicy zostali zwolnieni, większości z nich nie wypłacono pensji za ostatni miesiąc, a z Jackiem Ptaszkiem już od kilku tygodni nie można się w żaden sposób skontaktować. Firma ma ponadto gigantyczne zaległości płatnicze wobec kontrahentów z Polski i zagranicy, którzy dostarczali jej złom. Według naszych danych może chodzić o przekraczającą 30 mln zł.

W tej sytuacji wierzyciele z prawomocnymi nakazami zapłaty zwrócili się pod koniec października do komornika sądowego, aby zabezpieczył majątek dłużnika. Wkrótce komornikowi udało się zając garażowane w wynajmowanych przez Karo BHZ pomieszczeniach luksusowe samochody lamborghini aventador oraz audi R8, które — zgodnie z informacjami z systemu CEPiK — spółka wzięła w leasing.

W zeszłym tygodniu wierzyciele zlokalizowali też miejsce, w którym znajduje się część ciągników siodłowych i naczep, które kilka dni wcześniej zniknęły sprzed siedziby Karo BHZ przy ul. Włocławskiej w Toruniu. Były tam również profesjonalne prasonożyce do złomu Terex-Fuchs. Tym razem jednak próba zabezpieczenia majątku firmy się nie powiodła.

Nowy właściciel

— W momencie, gdy komornik próbował zająć ten sprzęt, zjawił się Hubert Ptaszek, syn Jacka Ptaszka, i przedstawił dokumenty potwierdzające, że pojazdy i maszyna są własnością jego firmy Next Metal. Spółka miała je kupić od Krezusa, który wcześniej nabył je od Karo BHZ — mówi jeden z wierzycieli.

Toruńska spółka Next Metal, która również zajmuje się handlem złomem metali kolorowych, jest współwłasnością Huberta Ptaszka i Wiktora Smetany. Do transakcji — jak wynika z dokumentów — miało dojść 19 października tego roku, czyli raptem trzy dni przed tym, jak Jacek Ptaszek zrezygnował z funkcji prezesa Krezusa. W efekcie Next Metal stał się właścicielem m.in. kilka samochodów MAN wraz z naczepami. Łączna wartość majątku przejętego wtedy od giełdowej spółki sięgnęła 600 tys. zł. Nabywca nie zapłacił jednak najpewniej za ten sprzęt gotówką, ponieważ — jak wynika z faktur — formą płatności była kompensata. Stosuje się ją w sytuacji, gdy każda z biorących w transakcji stron jest zarówno nabywcą, jak lecz sprzedawcą.

Ojciec i syn

Zapytaliśmy Huberta Ptaszka, na czym polegała kompensata we wzajemnych rozliczeniach pomiędzy Next Metalem a Krezusem. Odmówił odpowiedzi zasłaniając się tajemnicą handlową. Z tego samego powodu nie chciał odpowiedzieć na pytanie, jaki łączny majątek jego firma przejęła w ostatnich tygodniach od giełdowej spółki. W żaden sposób nie odniósł się też do tego, że w momencie transakcji prezesem Krezusa był jego ojciec.

— Utrzymuję kontakty z ojcem, ale nie obchodzi mnie jego działalność biznesowa — stwierdził Huber Ptaszek.

Krezus milczy

Przedstawiciele Krezusa mieli jeszcze mniej do powiedzenia w sprawie transakcji z Next Metalem. Reprezentująca giełdową spółkę Anna Janocha stwierdziła tylko, że ze względu na trwające prace wyjaśniające i audyt prawno-gospodarczy Krezus wstrzymuje się od komentarza. Przypomnijmy, że 25 października nowe szefostwo Krezusa zawarło umowę dotyczącą przeprowadzenia w firmie audytu, który ma wykazać, jaka jest faktyczna sytuacja finansowa przedsiębiorstwa. Kilkanaście dni temu Marcin Guryniuk, przewodniczący rady nadzorczej Krezusa, mówił „PB”, że organ ten dostawał od zarządu Jacka Ptaszka dokumenty wskazujące na to, że sytuacja spółki jest świetna, a raporty biegłego rewidenta tylko to potwierdzały.

— Teraz, gdy uzyskujemy pełniejszą wiedzę, nabieramy wątpliwości co do prawdziwości tego, co poprzednio nam prezentowano — stwierdził Marcin Guryniuk.

Audyt ma się zakończyć za około dwa tygodnie.

Ruch w akcjonariacie

Nadzór ma także wątpliwości co do tego, kto jest obecnie akcjonariuszem spółki. Sprawę ma wyjaśnić NWZA, które zarząd zwołał na 30 listopada. Przebieg zgromadzenia może jednak zaskoczyć władze spółki. Oto bowiem nowy znaczący akcjonariusz Krezusa, jakim kilka dni temu została spółka Central Fund of Immovables (CFI) — kupiła prawie 3,5 mln, czyli ponad 6,3 proc. akcji — chce odwołania wszystkich członków rady nadzorczej, a także zarządu. CFI żąda, aby głosowanie w tej sprawie odbyło się oddzielnymi grupami. Postuluje również, aby po wybraniu nowych władz w Krezusie przeprowadzono w ciągu trzech miesięcy audyt finansowy i prawny, a jego efekty zostały przedstawione na kolejnym walnym zgromadzeniu.

CFI to podmiot, który należy do rodziny Kawczyńskich, i zajmuje się wynajmem lokali komercyjnych, ale znany jest też z inwestycji giełdowych. Kilka lat temu wszedł do akcjonariatu giełdowego Hawe i miał pomóc tej spółce w wyjściu z długów. Bez sukcesu. W połowie zeszłego roku Sąd Rejonowy w Warszawie ogłosił upadłość likwidacyjną Hawe, lecz kilka tygodni później z powodu braku funduszy na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego umorzył je. Na skutek wielokrotnego naruszenia przez spółkę przepisów (m.in. dotyczących publikacji raportów bieżących i okresowych) w czerwcu tego roku, na wniosek KNF, została ona bezterminowo wykluczona z obrotu.

Pojawienie się CFI to niejedyna zmiana w ostatnim czasie w akcjonariacie Krezusa. Pod koniec października i na początku listopada kolejne pakiety akcji sprzedał największy akcjonariusz, czyli spółka Taleja (której prezesem jest również Jacek Ptaszek). Jej udział skurczył się do ok. 19,15 proc.

W tym samym czasie okazało się, że Krezus ma też kłopoty z kontrahentami, którzy zaczęli wypowiadać mu kontrakty. Chodzi o KGHM Metraco, która — w związku nierealizowaniem dostaw złomu miedzi — rozwiązała ze skutkiem natychmiastowym umowę dotyczącą zakupu surowca, oraz o Impexmetal, który z identycznego powodu odstąpił od kontraktu na dostawy metali.