Skutki pandemii przestały napędzać sprzedaż internetową, ale zdaniem ekspertów inne czynniki przyczynią się do wzrostu jej udziału w rynku detalicznym.
E-commerce trzyma się mocno. Choć udział sprzedaży internetowej w całym rynku detalicznym zmniejszył się z 11,9 proc. w listopadzie do 9,5 proc. w grudniu, jak wynika z danych GUS, to spadek jest efektem sezonowości. Dla porównania: w 2021 r. udział spadł z 11,4 proc. w listopadzie do 10,2 proc. w grudniu.
Nadzieja na gwałtowny wzrost e-grocery
– Przewidywaliśmy przekroczenie w całym roku magicznej granicy 10 proc. średniomiesięcznego udziału e-handlu i zabrakło naprawdę niewiele. Jest zdecydowanie większy niż w 2020 r. i dość wyraźnie większy niż nawet w 2021 r. Po okresie, w którym paliwem był COVID-19, wróciliśmy do spłaszczonej dynamiki. W efekcie podawany co miesiąc udział tego segmentu w całym handlu wciąż rośnie, choć w tempie poniżej 1 pkt. proc. – komentuje Grzegorz Rudno-Rudziński, partner zarządzający w Unity Group.
Jest przekonany, że w całym 2023 r. próg 10 proc. zostanie już przekroczony. Wśród czynników sprzyjających osiągnięciu tego celu wymienia mniejszy z roku na rok spadek letniej sprzedaży internetowej potwierdzający, że przekonuje się do niej coraz większa liczby konsumentów. Ponadto intensywnie posuwają się prace w zakresie m.in. punktów do odbioru zakupów spożywczych, co może doprowadzić do gwałtownego wzrostu e-grocery – a żywność jest istotną kategorią w konsumenckim koszyku.
W kryzysie do e-commerce
Sprzedaż detaliczna w cenach stałych wzrosła w grudniu o 13,1 proc. w porównaniu do listopada, natomiast w segmencie internetowym spadła o 9,6 proc. Sebastian Muliński, współzałożyciel IAI (oprogramowanie pod marką IdoSell), podkreśla, że prognozowanie udziału e-handlu w polskim rynku detalicznym w 2023 r. jest wróżeniem z fusów.
– Poza tym to, czy wyniesie on 11,5 czy 10,5 proc., jest wtórne. W ciągu kilkuletnich cyklów odchylenia są normą. Istotne jest to, że prawdopodobnie utrzyma się światowy trend odchodzenia m.in. od dużych galerii handlowych na rzecz e-commerce’u – mówi Sebastian Muliński.
Z jego dotychczasowych obserwacji wynika, że w obliczu kryzysu zawsze rósł udział sprzedaży online.
– W trudnych warunkach konsumenci szukają niskich cen i chcą robić zakupy szybko, a nigdzie nie są w stanie tak sprawnie porównać cen produktów u wielu sprzedawców i – co równie ważne – sprawdzić ich dostępności jak w internecie. Jeżeli e-sklepy zapewnią odpowiednią obsługę i asortyment, a potrafią to zrobić, to wszystkie wiatry wieją w żagiel e-commerce’u, by rósł szybciej niż cały rynek detaliczny – mówi Sebastian Muliński.
O tyle wzrosła r/r sprzedaż detaliczna w cenach stałych w grudniu…
…a o tyle w całym 2022 r.