Echa publikacji „Pulsu Biznesu”

Tomasz SiemieniecTomasz Siemieniec
opublikowano: 2012-07-17 00:00

Szkodliwe mechanizmy

Opublikowanie wczoraj na ośmiu stronach „PB” zapisu rozmowy dwóch funkcjonariuszy państwa nie było pierwszym takim wydarzeniem w polskich mediach. Od czasu do czasu spod różnych dywanów wymiatane są brudy. Specyfika naszego dziennika powoduje, że szczególną uwagę zwracamy na styk polityki i biznesu. Publikacja dotyczyła akurat rolnictwa, a więc z naturalnych powodów postaci związanych z PSL. Gdyby ktoś utrwalił podobny dialog dotyczący innego sektora, jedną lub dwie koalicje rządowe temu — zmieniłyby się tylko osoby, a nie mechanizmy. Na pewno zaś nie chcielibyśmy drukować podobnego zapisu za rządów kolejnej lub jeszcze następnej ekipy...

Reakcje po wczorajszym materiale także były do przewidzenia. Sami zainteresowani kładą nacisk na stronę formalną, zastanawiają się nad źródłami przecieku, akcentują prywatność — która przecież jest oczywista od pierwszego zdania rozmowy. Całkowicie uciekają natomiast od oceny meritum oraz mechanizmów politycznego biznesu, które tak szczerze, do bólu odsłonili — właśnie dlatego, że prywatnie! Co się zaś tyczy wiarygodności nagrania, to tym zajmuje się akurat prokuratura, która publikacją w „PB” zainteresowała się od razu wczoraj z urzędu (nawet dwie, warszawska i białostocka) i na wniosek Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Charakterystyczna jest postawa klasy politycznej, pełna ostrożności i milczenia, odsyłania do ustaleń organów ścigania itd. Czuje się w tym westchnienie ulgi: „Jak to dobrze, że mnie nikt nie nagrał…”. Dlatego zanim doczekamy się odległych czasowo efektów dochodzenia, wszczętego w sprawie, mamy prawo oczekiwać szybkiej reakcji politycznej premiera Tuska. Jego sejmowe exposé, ale pierwsze, z roku 2007, którego lejtmotywem był apel o zaufanie, zawierało deklaracje walki z mechanizmami odsłoniętymi w naszej publikacji. Przypominamy, że na zaufanie pracuje się przez całą kadencję, a nawet dwie.

Tomasz Siemieniec

redaktor naczelny

Oświadczenie

W związku z opublikowaniem treści rozmowy, która miała miejsce w styczniu 2012 r. między mną a Panem W. Serafinem oświadczam, że rozmowa ta została zarejestrowana bez mojej wiedzy i zgody, a opublikowanie jej oceniam jako rażące naruszenie dobrych obyczajów i prawa. Nie jestem też pewien czy opublikowany zapis tej rozmowy jest w pełni zgodny z rzeczywistym jej przebiegiem. Z tego m.in. powodu nie mogę odnosić się do żadnych szczegółowych kwestii. Czuję się jednak zobowiązany wyjaśnić jej okoliczności. Rozmowa ta miała charakter prywatny i odbyła się tuż po nagłym odwołaniu mnie ze stanowiska prezesa ARR. Miałem silne poczucie rozczarowania i potrzebę obrony swoich zawodowych osiągnięć. Kierowana przeze mnie Agencja Rynku Rolnego odnotowała wiele sukcesów w skali kraju, a także w skali Unii Europejskiej. Wszelkie audyty to potwierdzają. Dodatkowo byłem poruszony stylem odwołania mnie ze stanowiska prezesa ARR — nagłym i sugerującym jakieś zasadnicze nieprawidłowości w mojej pracy. Stąd w mojej wypowiedzi mogły się znaleźć pospiesznie, potocznie formowane i przejaskrawione opinie, wskazania na niezweryfikowane fakty, nazbyt daleko idące przypuszczenia, jakie w prywatnej rozmowie się niekiedy zdarzają. Oświadczam, że nie było moim zamiarem publiczne przypisywanie komukolwiek niewłaściwych czynów lub intencji. Wszystkie osoby, które mogły poczuć się urażone lub poszkodowane w związku z upowszechnieniem tej prywatnej rozmowy przepraszam.

Władysław Łukasik

Warszawa 16.07.2012