Ekologia i ochrona

Sebastian Ogórek
opublikowano: 2006-05-29 00:00

Energia z wiatru to duńska specjalność. Ekologiczni Duńczycy zyskują nie tylko na czystym powietrzu ale także na rozwoju technologicznym.

Na hasło „Półwysep Jutlandzki”, odzew natychmiastowy, intuicyjny wręcz — wiatraki. Dziś w Danii największy na świecie odsetek energii powstaje w turbinach napędzanych siłą wiatru. Na świecie tak naprawdę liczą się turbiny wiatrowe tylko z trzech krajów: Holandii, Niemiec i Danii. Największe powstają w Danii. Budowane są tam już elektrownie o mocy 3 MW — mówi Jacek Santy, właściciel firmy Ekoenergia, zajmującej się projektowaniem i montowaniem w Polsce duńskich technologii energetyki wiatrowej.

Technologie te są jednak na razie bardzo drogie, nawet na kieszenie Duńczyków.

— Wyprodukowanie energii w turbinach wiatrowych jest droższe niż z gazu czy ropy. Duńczycy jednak znaleźli sposób, by zachęcić do budowy ekologicznych elektrowni. Działa tam system dopłat, który pokrywa minimum 50 proc. kosztu inwestycji. Poza tym do każdego wata energii także są dopłaty. Inwestycja taka zwraca się tam w ciągu kilku lat — mówi Jacek Santy.

W Danii farmy wiatrowe są na tyle popularne, że budują je nawet niewielkie firmy. Liczą one, że energia odnawialna da im zarobić po tym jak określony procent produkcji energii odnawialnej wymusi na przedsiębiorcach Unia Europejska.

Rząd Danii także sporo inwestuje w rozwój nowoczesnych technologii. Ma to doprowadzić do produkcji 30 proc. energii odnawialnej w 2030 r. Obecnie w Danii istnieje ponad 6 tys. turbin wiatrowych, które zapewniają około 12 proc. zapotrzebowania na energię. Możliwe jest to m.in. dzięki świetnej wietrzności. W Polsce wiatr wieje średnio z prędkością 4,5 m/s, w Danii ten wskaźnik jest dużo wyższy i wynosi ponad 7 m/s. W Danii powstały dwie największe światowe morskie farmy wiatrowe: Horns Rev oraz RŅdand. Każda z nich to kilkadziesiąt turbin o wysokości około 100 m., częściowo zanurzonych w wodzie i znajdujących się kilkanaście kilometrów od brzegu (zdjęcie na okładce). Elektrownia RŅdand ma moc 200 MW, jej budowę ukończono w 2003 r. Duńczycy za inwestycję zapłacili aż 250 mln euro. Wydaje się jednak, że się opłacało. To w końcu w ich kraju działa Vestas — największy na świecie producent turbin wiatrowych.

— Duńskie firmy znają wartość technologii, jakie od nich kupuję. Każą sobie słono płacić za to byśmy mogli od nich choćby uczyć się obsługi tego nowoczesnego sprzętu. Często sami przyjeżdżają do Polski. Montują turbiny, sami także je serwisują — mówi Jacek Santy.

Rynek jest już na tyle cenny, że coraz częściej wchodzą nań światowe koncerny (np. Siemens, który kupił niedawno jedną z duńskich fabryk turbin wiatrowych).

Szóste paliwo

Duńczycy nie tylko energię starają się produkować ekologicznie. Powstał tak zwany szósty rodzaj paliwa, a jest nim po prostu dbanie o zachowanie norm ekologicznych. Mają one przyczynić się do mniejszej emisji CO2. To właśnie na fali oszczędzania energii powstała firma Rockwool. Jeden z największych na świecie producentów wełny mineralnej służącej do ocieplania i izolacji budynków. Dzięki ich badaniom powstały produkty zdolne do zaoszczędzenia nawet 108 MJ energii rocznie.

— Pomysł wzięto od Hawajczyków. W trakcie erupcji wulkanów w powietrze wyrzucana jest lawa o temperaturze 1500 st. C. W atmosferze pod wpływem silnych podmuchów wiatru schładza się gwałtownie, zamieniając we włókna. Hawajczycy nazywają je Włosami bogini Pele i do dziś używają do budowy swoich domów. W obecnych czasach dzięki opracowanej na bazie tego pomysłu technologii jesteśmy w stanie sami produkować takie włókna — mówi Arkadiusz Dębowy, kierownik działu badań i rozwoju produktów w Rockwool Polska.

Aby móc wytwarzać podobne włókna co wulkan trzeba dysponować technologią niemal kosmiczną.

— Wełna mineralna powstaje w piecach szybowych opalanych węglem. W takim piecu układane są odpowiednie skały (głównie bazalty), które w temperaturze 1500 st. C roztapiają się. Później lawa podlega procesowi rozwłóknienia, który decyduje o tym jakie przyszła wełna mineralna będzie miała walory użytkowe. Ważny jest sam proces formowania tak powstałego kobierca wełny mineralnej — tłumaczy Arkadiusz Dębowy.

Duńczycy także w procesie produkcji dbają o ekologię.

— Skrawki niewykorzystanej wełny przerabiamy na brykiety, które ponownie trafiają do pieca — mówi specjalista z firmy Rockwool.

Ponieważ wełna powstaje z kamienia, jest niemal niepalna. Topi się dopiero w temperaturze 1 tys. st. C. Może być więc wykorzystywana nie tylko do ocieplania budynków, ale także jako izolacja techniczna. Duński koncern swoją technologię stara się także propagować w Polsce. Na naszym rynku jest od 13 lat. Zainwestował tu ponad 400 mln zł.

Strzykawka dla cukrzyka

Światowym gigantem w produkcji insuliny jest firma Novo Nordisk. To dzięki badaniom w jej laboratoriach udało się przedłużyć działanie insuliny, co uznaje się za jedno z najważniejszych wydarzeń w walce z cukrzycą. Kolejnym ważnym odkryciem było zastąpienie insuliny zwierzęcej przez przemysłowo wytwarzaną insulinę syntetyczną. Opracowanie tej metody również odbyło się w laboratoriach Novo Nordisk. Poza tym naukowcy pracujący dla Novo Nordisk wymyślili sposób na wstrzykiwanie leku. W 1985 r. powstał NovoPen — pierwszy wielorazowy wstrzykiwacz insuliny. Dziś ma on już swoje kolejne generacje. Wszystkie są opatentowane, a nazwa NovoPen jest zastrzeżonym znakiem towarowym. NovoPen jest obecnie najpopularniejszą strzykawką insulinową. Sukces zawdzięcza nie tylko unikatowej technologii, ale i wzornictwu. Sama nazwa nie jest przypadkowa. Strzykawka nie straszy igłą, a wręcz przeciwnie przypomina pióro.

Dziś Novo Nordisk wytwarza ponad połowę światowego zapotrzebowania na ludzką insulinę. Sukces zawdzięcza ciągłemu inwestowaniu w badania naukowe, które pozwoliły wyprzedzić konkurentów o lata świetlne. Firma zainwestowała w badania naukowe 500 mln euro. Jednym z lekarstw nowej generacji w walce z cukrzycą już staje się preparat Aspart. Jest to lek, który powstał w laboratoriach Novo Nordisk dzięki inżynierii genetycznej, i może zastępować tradcyjną insulinę.