Enel-Medu księga skarg i zażaleń

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-07-09 20:00

Giełdowa grupa medyczna rośnie, ale zdaniem jej prezesa, Jacka Rozwadowskiego, na rynku nie brakuje patologii, a państwo, zamiast je rozwiązać, woli wyręczać się PZU.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • co prezes Enel-Medu sądzi o ambicjach PZU na rynku prywatnej ochrony zdrowia
  • jaką rolę w jego biznesie odgrywa NFZ - i jak widzi rolę państwowego płatnika na rynku
  • jak wygląda kondycja finansowa największych graczy na prywatnym rynku
  • jakie plany akwizycyjne ma Enel-Med i ile może przeznaczyć na zakupy
  • dlaczego nie stawia na opiekę senioralną i z jakimi problemami boryka się ten segment rynku
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

„Chcielibyśmy zobaczyć piątkę z przodu — w miliardach złotych. Jesteśmy ambitni i nie może być tak, że będziemy numerem trzy na rynku" - mówił dwa miesiące temu Andrzej Klesyk, prezes PZU, gdy przedstawiał plany państwowego giganta ubezpieczeniowego na rynku prywatnej ochrony zdrowia.

Dziś PZU Zdrowie faktycznie jest na nim numerem trzy, za Lux Medem i Medicoverem. Niedaleko za podium jest natomiast notowany na GPW i kontrolowany przez rodzinę Rozwadowskich Enel-Med. W opiece medycznej to największa prywatna firma z krajowym kapitałem. Co sądzi o planach państwowego giganta?

- Kto bogatemu zabroni? Może to będzie taki Orlen czy KGHM w opiece medycznej! Zajmie szczególne i uprzywilejowane miejsce, bo który prezes NFZ czy minister zdrowia będzie chciał podpaść ministrowi aktywów państwowych? – mówi Jacek Rozwadowski, prezes Enel-Medu.

Jego zdaniem pacjent nie patrzy jednak na spółki medyczne przez pryzmat obrotów, tylko ocenia, jak realizują usługi.

- I zdaje się, że podium w tej kategorii przypada Enel-Medowi. Już dawno mogliśmy wpuścić fundusze do naszej spółki i zająć się wyścigiem akwizycyjnym, wybraliśmy jednak drogę zrównoważonego rozwoju. Dziś możemy pochwalić się wskaźnikiem NPS na poziomie 92 proc., a wysoka dynamika sprzedaży utwierdza nas w przekonaniu, że to właściwa droga - mówi Jacek Rozwadowski.

Rola państwa

Zdaniem szefa Enel-Medu angażowanie państwowego giganta w prywatną ochronę zdrowia może być dla polityków kuszące, ale państwo powinno w inny sposób wywierać wpływ na rynek.

- Spółki mogą działać szybciej niż urzędy i mają spore możliwości finansowe, a budżet NFZ, Ministerstwa Zdrowia czy kontrolujących szpitale samorządów jest zawsze napięty. Państwo powinno jednak korzystać z innych narzędzi - przede wszystkim zdawać sobie sprawę, że ma do dyspozycji NFZ, który za sprawą olbrzymiego budżetu jest faktycznym animatorem rynku ochrony zdrowia i swoimi transparentnymi konkursami może wymusić na prywatnych firmach takie działania, jakie państwo uzna za strategicznie potrzebne. Zamiast galaktycznych wizji i budowania kołchozów zdrowotnych, czas na więcej sensu, organizacji, wrażliwości i ekonomii - uważa Jacek Rozwadowski.

A jak jest?

- Szpitale powiatowe zadłużają się w tempie około miliarda złotych rocznie. To mniej więcej roczny obrót Enel-Medu. Leczenie w sektorze publicznym kosztuje nas znacznie więcej, niż wskazuje budżet NFZ. Na koniec trzeciego kwartału zadłużenie wszystkich samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej wynosiło 22,4 mld zł - mówi prezes Enel-Medu.

Organiczna dynamika

W pierwszym kwartale 2025 r. Enel-Med miał 204,7 mln zł przychodów, co oznacza wzrost o ponad 15 proc. Zanotował przy tym 25,9 mln zł EBITDA (zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację) i 6,15 mln zł zysku netto. Oznacza to wzrost o - odpowiednio - 24 proc. i 350 proc.

- To jest dynamika wypracowana organicznie, bez akwizycji. Podwyżki cen też nie mają już na nią takiego wpływu jak w poprzednich latach – ceny się unormowały po okresie wysokiej inflacji. W tym roku chcemy utrzymać wysoką dynamikę, choć rynek robi się trudniejszy. W dużych miastach segment korporacyjny jest już w dużej mierze nasycony abonamentami medycznymi, ale są branże, w których widzimy rosnący popyt – to np. hotelarstwo i gastronomia czy sektor publiczny – mówi prezes Enel-Medu.

W całym ubiegłym roku spółka miała 736 mln zł przychodów, czyli urosła o 19 proc. - też bez akwizycji.

Przejęcia są jednak w planie.

- Rozpoczynamy rozmowy w sprawie akwizycji, które chcemy zrealizować w kolejnych latach. W tym obszarze każdy z graczy rynkowych ma inną strategię. Na moją wpływ ma to, że jestem nie tylko menedżerem, ale też współwłaścicielem. To oznacza być może większą ostrożność i brak ochoty na kupowanie niekoherentnych spółek, które może krótkoterminowo zwiększą skalę, ale nie są dostosowane do standardów i kultury organizacji. Dlatego zastanawiam się, czy np. w segmencie stomatologicznym konsolidacja rozumiana jako akwizycje niesie realną wartość w długim terminie – mówi Jacek Rozwadowski.

Jakie kwoty może zainwestować Enel-Med?

- Mówimy o budżecie rzędu 80-100 mln zł rocznie na przejęcia – zapowiada Jacek Rozwadowski.

Międzynarodowa konkurencja

Do rynkowych liderów, którzy cały czas intensywnie kupują spółki medyczne, polskiej firmie jest jednak daleko. Brytyjska Bupa poinformowała, że przychody Lux Medu w 2024 r. sięgnęły 941 mln GBP, czyli w przeliczeniu 4,79 mld zł. Oznacza to wzrost o prawie 18 proc. Medicover natomiast, który wyniki raportuje regularnie na giełdzie w Sztokholmie, w Polsce wypracował w ubiegłym roku 1,04 mld EUR przychodów, czyli w przeliczeniu 4,5 mld zł. To wzrost o prawie jedną czwartą.

W siłę w prywatnej części branży rośnie też włoska grupa San Donato, która dwa lata temu przejęła kliniki kardiologiczne American Heart of Poland. Te z kolei, już z nowym inwestorem na pokładzie, kupiły od funduszu Abris sieć Scanmed.

- W ostatnich miesiącach premier dużo mówił o deregulacji i repolonizacji gospodarki, tymczasem jako spółka notowana na GPW toniemy w niebotycznej ilości biurokratycznych wymagań, których koszty szacuję na kilka milionów złotych rocznie, a infrastrukturę w segmencie ochrony zdrowia przejmują Anglicy, Szwedzi i Włosi – narzeka Jacek Rozwadowski.

To nie międzynarodowa konkurencja spędza mu jednak sen z powiek.

- Obawiam się, że to PZU mówiące „dzień dobry” rynkowi opieki zdrowotnej może być odpowiedzią na ofensywę zagranicznych inwestorów. Jako uczestnik i obserwator rynku prywatnych usług medycznych od niemal 25 lat nie obawiałbym się aż tak bardzo inwestorów zagranicznych, jak ewentualnego quasi-monopolu państwowego giganta. Co państwo potrafi w zdrowiu, to już wiemy, co potrafią ręcznie sterowane i upolitycznione spółki państwowe też, z całym szacunkiem do ekspertów, którzy w tych spółkach pracują – ocenia prezes Enel-Medu.

Rynkowe uzupełnianie się

Ponad połowa przychodów Enel-Medu pochodzi z abonamentów medycznych. Jedna trzecia to segment FFS, czyli prywatnych wizyt i usług poza abonamentem. Kontrakty realizowane na rzecz NFZ przynoszą poniżej 6 proc.

- Obsługujemy ponad 7,3 mln zdarzeń medycznych rocznie, to jest spora skala. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że oczekiwania wobec systemu ochrony zdrowia ze strony społeczeństwa, które jednocześnie się starzeje i bogaci, będą rosnąć – mówi prezes Enel-Medu.

Dlatego, jego zdaniem, sektor prywatny i publiczny muszą się uzupełniać, a nie konkurować.

- Realizujemy coraz więcej usług w ramach podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, w tym w naszej sieci diagnostyki obrazowej. W szpitalu w Warszawie mamy kontrakt z NFZ na zabiegi leczenia zaćmy i jaskry, ale moglibyśmy świadczyć znacznie więcej usług refundowanych. Niestety konkursów jest jak na lekarstwo. Nie chodzi mi o to, by NFZ finansował moją spółkę, ale nie miałbym nic przeciwko, gdyby jego udział w przychodach wzrósł do 15 proc. – mówi Jacek Rozwadowski.

Obecnie przychody spółki napędza sektor B2B, czyli oferta dla firm pod postacią abonamentów i ubezpieczeń.

- Główne obszary naszego działania to duże aglomeracje, gdzie rynki pracownicze są największe, a jakość medyczna i cyfrowe narzędzia obsługi pacjenta pozwalają nam budować dobre relacje z firmami na długie lata – mówi Jacek Rozwadowski.

Medyczny portfel

Enel-Med ma 35 wieloprofilowych placówek medycznych w dużych miastach, 24 kliniki stomatologiczne, siedem pracowni rezonansu magnetycznego i tomografii komputerowej, szpital w Warszawie, trzy kliniki medycyny sportowej Enel-Sport i kliniki medycyny estetycznej Estell, a także ośrodek opieki senioralnej. Poza swoimi oddziałami ma sieć złożoną z 1,6 tys. placówek partnerskich, w których obsługiwani są klienci abonamentowi.

- W Polsce, być może w sposób niedostrzegalny dla niektórych pacjentów, segment podstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej został już w praktyce sprywatyzowany. Świadczenia dla NFZ realizują placówki, które mają prywatnych właścicieli. Nie jest to jednak synonim jednolitej dobrej jakości. Mamy tu do czynienia z całym przekrojem patologii, jak i naprawdę świetnych placówek. Funkcjonują tu jednak mechanizmy wolnorynkowe, więc ten obszar mocno się cywilizuje – uważa prezes Enel-Medu.

Inaczej jest z opieką szpitalną.

- Tu są wielkie kontrakty, wielkie długi i wielka polityka – oraz wielcy inwestorzy, którzy chcieliby pozyskać jak najwięcej szpitali z nielimitowanymi kontraktami. 150 mln zł miesięcznie plus nadwykonania to łakomy kąsek dla dużych grup kapitałowych. To głównie te podmioty z podium według wysokości obrotów głowią się, jak wygrać ten wyścig. Myślę, że uprzywilejowaną rolę może tu mieć wspomniana wcześniej spółka skarbu państwa – mówi Jacek Rozwadowski.

Szpitalne ryzyko

Enel-Med swój szpital uruchomił w 2012 r. W kolejny nie zainwestował.

- To inwestycje, które trudno brać na siebie bez realnej perspektywy kontraktacji. A do tego potrzebna jest wola po stronie państwa i dojście do wniosku, że szpitale można odpolitycznić, zdjąć ciężar ich prowadzenia z samorządów i państwa, z wyjątkiem szpitali klinicznych, które prowadzą działalność dydaktyczną i naukową – uważa prezes Enel-Medu.

Na rynku – i wśród pacjentów – nie brakuje jednak obaw, że prywatni właściciele szpitali oznaczać będą koncentrację wyłącznie na najbardziej opłacalnych, wysokomarżowych usługach.

- NFZ z budżetem sięgającym 200 mld zł może być naprawdę najlepszym regulatorem tego rynku i wymusić na prywatnych firmach to, co chce – kontruje Jacek Rozwadowski.

Senioralny problem

Jeszcze w poprzedniej dekadzie firmy z sektora prywatnej ochrony zdrowia jako potencjalny obszar wzrostu wskazywały opiekę senioralną. Wydawałoby się, że ze względu na starzenie się społeczeństwa to naturalny obszar ekspansji dużych firm, ale…

- Na świadczeniu opieki senioralnej na poziomie akceptowalnym, gwarantującym seniorom komfort i zachowanie godności, zwyczajnie ciężko zbilansować koszty i przychody. Wiemy, bo nasz ośrodek w tym segmencie – prowadzony rzetelnie, z przychodnią, rehabilitacją i własną kuchnią – na siebie nie zarabia. Cieszy się znakomitą opinią i mamy kolejkę oczekujących i to jest jedyna satysfakcją, jaką mamy – mówi Jacek Rozwadowski.

Jego zdaniem to nie przypadek, że żaden z dużych graczy nie inwestuje obecnie poważnych pieniędzy w opiekę senioralną.

- Realny koszt pobytu na osobę – przypominam, bez luksusów – to jest 8-10 tys. zł miesięcznie, a na to stać naprawdę niewiele osób. I to jest smutna konkluzja – w opiece senioralnej, która każdemu z nas może być niedługo potrzebna, ujawnia się z każdym tygodniem olbrzymi deficyt, a sama komercja tego nie udźwignie – mówi Jacek Rozwadowski.