Wstajesz rano. Kąpiesz się w wodzie ogrzanej na dachu twojego domu. Włączasz radio, ekspres do kawy i kuchenkę z miłą świadomością, że za prąd nie płacisz, bo wytwarzają go baterie fotowoltaiczne zamontowane na dachu i wiatrak tkwiący na kominie. Gdy energii jest za dużo, odkupuje ją od ciebie operator. Gdy za mało, ty kupujesz ją u operatora, ale taniej.

Wszystko dzieje się samo, a inteligentne, połączone ze sobą siecią domową urządzenia same pilnują, by nie marnować energii i by kosztowała jak najmniej. Wsiadasz do samochodu. Akumulator jest naładowany, a gdyby nawet nie był, to przy twoim domu jest samochodowa ładowarka.
To już nie jest science fiction, choć w Polsce to wciąż odległa perspektywa. Krajowa Izba Gospodarcza Elektroniki i Telekomunikacji przygotowała plan, jak osiągnąć energetyczny dobrobyt, który nazywa energetyką obywatelską. — Nie mamy wyboru. Jeśli nie przystąpimy do przebudowy systemu energetycznego, grozi nam stagnacja gospodarcza, wykluczenie energetyczne i techniczne oraz utrata konkurencyjności — ostrzega Stefan Kamiński, prezes KIGEiT.
Chodzi o gigantyczne pieniądze. Dziś koszty energii w Polsce to 200 mld zł rozłożone w miarę równo na energię elektryczną, cieplną i wykorzystywaną w motoryzacji. Szanse na zyski z tego obszaru biznesu zwietrzyły telekomy. Orange twierdzi, że energetyka odnawialna to ciekawy obszar, dlatego pracuje nad inteligentnymi sieciami. Zygmunt Solorz-Żak zamierza wybudować pokazowy dom, by przekonać Kowalskiego, że warto w Polkomtelu zamówić aplikację do zarządzania własnym M.
Firmy są…
Sytuacja jest sprzyjająca z dwóch powodów. Polska już jest potentatem w produkcji elektroniki. Według raportu OECD z 2011 r. dotyczącego przemysłu ICT, jesteśmy eksporterami netto przemysłu elektronicznego — głównie dzięki telewizorom (zaspokajamy 55 proc. całego zapotrzebowania UE).
Przemysł bez problemu mógłby przestawić się na masową produkcję urządzeń wykorzystywanych przez OZE oraz służących do inteligentnego zarządzania energią (będą decydować, kiedy i jaką energię magazynować, a kiedy rozsyłać lub zużywać itd.). Sektor energetyczno- -elektroniczny mógłby stać się polską specjalizacją przemysłową. Przy masowej produkcji domowy wiatrak z dwumetrowymi pionowymi skrzydłami mógłby kosztować nie 16 tys. zł, ale 2 tys. zł za sztukę.
— Na przykład montaż paneli, na który przekwalifikowaliśmy się kilka lat temu, to nic trudnego. Można to zrobić w kilka miesięcy. Podzespoły i tak kupuje się w Chinach, bo jest najtaniej, resztę robi się w kraju. Można, jak my, współpracować ze światowym producentem albo z uczelnią i robić coś nowego. W panelach słonecznych myśli się np. o stosowaniu nanotechnologii, a to pole do popisu dla naukowców — mówi Andrzej Gołyga, były szef fabryki Jabil w Kwidzynie, która po latach produkcji telewizorów przeprofilowała się na panele fotowoltaiczne.
…inwestycje będą
Poza tym, Polskę czekają wielkie inwestycje w energetyce. Sieci mają po 50 lat, nie było inwestycji w nowe linie i bloki energetyczne.
Warto je zrobić w sposób przemyślany, by w przyszłości każdy obywatel został prosumentem: producentem i odbiorcą energii. Rozproszone źródła energii — w przeciwieństwie do wielkich bloków energetycznych — oznaczają tysiące miejsc pracy, bo panele i wiatraki na dachach domów trzeba produkować, montować i konserwować.
— Szacujemy, że wdrożenie naszej strategii pozwoli na stworzenie w 10 lat 120 tys. miejsc pracy w nowej energetyce i 60 tys. miejsc pracy w przemyśle ITC oraz motoryzacyjnym — twierdzi Jarosław Tworóg, wiceprezes KIGEiT. To ważki argument, bo bezrobocie będzie rosło. Jeszcze 20 lat temu 6 tys. osób produkowało 1 mln telewizorów rocznie, dziś robi to poniżej 1 tys. osób.
Co potrzeba…
KIGEiT ocenia, że już za 20 lat przemysł ICT zapewni niższe koszty produkcji energii elektrycznej z OZE niż wielkie elektrownie na paliwa kopalne i atomówki, które — zdaniem izby, są w Polsce inwestycją spóźnioną.
Będzie tak, gdy skala produkcji będzie porównywalna z energetyką konwencjonalną, sieć i infrastruktura będą przygotowane do przyłączania mikroźródeł o mocy 1 kw-1 MW, a infrastruktura teleinformatyczna sieci Smart Grids będzie wykorzystana do sterowania OZE . Należy przygotować sieci do ładowania samochodów, co zwiększy zapotrzebowanie na prąd. Akumulatory samochodów elektrycznych będzie można wykorzystać do magazynowania energii, gdy jest jej w nadmiarze, i oddawania, gdy jest najbardziej potrzebna. Zniknie ostatnia istotna wada OZE: brak ciągłości wytwarzania.
…w ustawie o OZE…
Do tego jednak potrzeba zmian w przepisach. — Popieramy zapisy projektu ustawy o OZE. Gwarancja 15 lat zakupu energii elektrycznej z mikroźródeł, system taryf gwarantowanych, prawo bezpłatnego podłączenia prosumenta do sieci, informatyczny monitoring systemu wytwarzania z OZE i informatyczny rejestr rynku energii odnawialnej to fundamenty rozwoju inwestycji obywatelskich w energetykę — mówi Jarosław Tworóg.
Do rozwiązania jest jednak więcej problemów. Zasady rozliczania producentów czarnej energii powodują, że wprowadzenie OZE obniża opłacalność produkcji energii z paliw kopalnych. Część sprzedawców energii elektrycznej woli płacić opłaty zastępcze, niż kupować zielone certyfikaty i rozwijać nową energetykę. KIGEiT proponuje wpisanie do ustawy o OZE gwarancji minimalnej ceny certyfikatów.
…i prawie energetycznym
Tradycyjnych producentów powinny przekonać do zielonej konkurencji zmiany w prawie energetycznym proponowane przez izbę.
— Należy właściwie płacić wytwórcom energii z paliw kopalnych za gotowość do produkcji energii, a nie tylko za energię (czyli za spalanie paliw). Wprowadzenie tzw. opłat za moc pozwoli finansować i rozliczać całkowity koszt funkcjonowania systemu wytwarzania na zasadach rynkowych oraz umożliwi współpracę farm wiatrowych i solarnych z elektrowniami konwencjonalnymi. Te ostatnie stracą motywację do współspalania biomasy i powstanie nowy mechanizm sprzyjający oszczędzaniu paliw i likwidacji importu biomasy — uważa Jarosław Tworóg.
Zmian w prawie energetycznym powinno być dużo więcej. — Musimy stworzyć warunki do integracji technologicznej sieci elektroenergetycznych i teleinformatycznych — wymienia Stefan Kamiński.
Izba wskazuje też, że Polska powinna się włączyć w europejskie projekty przesyłu energii elektrycznej za pomocą linii prądu stałego. Strat jest wtedy dużo mniej, a co ważniejsze — nad taką europejską siecią myśli już kilka krajów.
Przy korzystaniu z OZE częstym problemem jest nadprodukcja. Ogólnoeuropejska sieć, do której polscy producenci mogliby wrzucać nadwyżki, to znakomite rozwiązanie. Ale na razie o stałym prądzie w przesyle nikt nie chce w Polsce słyszeć. Linie prądu zmiennego mają łączyć Polskę z Litwą i wychodzić z elektrowni atomowej. W Chinach jest linia stałego prądu łącząca elektrownię wodną z odległym o 2 tys. km Szanghajem.
Nadjeżdżają e-samochody
Choć przez wiele lat koncerny motoryzacyjne nie inwestowały w rozwój napędu elektrycznego, to się zmieniło. Od czterech lat produkcja samochodów elektrycznych się podwaja. Dziś samochód elektryczny kosztuje 160 tys. zł, za dwa lata cena powinna spaść do 50 tys. zł. W całej Europie oferowane są dopłaty do e-samochodów, w niektórych krajach zamyka się wjazd do centrum dla aut spalinowych. Opel przygotowuje samochód hybrydowy, który dzięki bateriom przejedzie 60 km. Nad nowym modelem auta elektrycznego pracuje Nissan. Gdy takie pojazdy wejdą do powszechnego użytku, potrzeba będzie dwukrotnie więcej energii elektrycznej niż dziś.
Z niemiecką konsekwencją
9 lat temu zapadła w Niemczech decyzja, by energię elektryczną pozyskiwać ze słońca i wiatru. Ruszył system dopłat do paneli słonecznych czy wiatraków. Dziś system jest efektywny: jednostka nowej energii kosztuje 10 razy mniej niż w 2004 r. Ceny hurtowe za 1W mocy w panelu PV spadły z 4 EUR do 40 eurocentów. Niemcy sprzedają z wiatru i słońca 110 TWh energii elektrycznej, co stanowi 17 proc. sprzedaży (w Polsce ze źródeł konwencjonalnych produkuje się 150 TWh). Niemcy cały czas redukują dopłaty do energii w OZE, ich wysokość korygują co kwartał. Zakładają, że co miesiąc ma przybywać 500 MW zainstalowanej zielonej mocy. Przebudowują też system przesyłu, dostosowując go do odbioru energii z małych rozproszonych źródeł, i rozwijają technologie magazynowania energii.
OKIEM EKSPERTA
Lepsza ewolucja
GRZEGORZ GÓRSKI
prezes GDF Suez Energia Polska
Wytwarzanie przez konsumentów energii ze słońca i wiatru to nie jest kompletne science fiction, ale propagatorzy, którzy mówią o samowystarczalności, nie wspominają o kosztach. A ten system jest dużo droższy. Projekt ustawy o OZE przewiduje, że za 1 MWh wytworzoną z paneli fotowoltaicznych można otrzymać 1100 zł — trzykrotnie więcej niż obecnie. Aby system zadziałał, potrzebujemy smartgrid, inteligentnej sieci, w której urządzenia komunikują się ze sobą i zarządzają energią. Koszt początkowy jest ogromny, a będzie go musiał ponieść konsument. Energetyka tradycyjna już działa, nie trzeba budować wszystkiego od nowa. Jesteśmy biednym krajem i mam wątpliwości, czy stać nas na takie fanaberie. Koszty wytwarzania energii odnawialnej będą spadać, za trzy lata panele fotowoltaiczne będziemy pewnie masowo montować na dachach. Energetyka będzie ewoluowała w kierunku zarysowanym przez KIGEiT, ale nie przyspieszałbym tego dotacjami.