Energochłonni mówią spekulacji stop

Katarzyna KapczyńskaKatarzyna Kapczyńska
opublikowano: 2022-01-23 20:00

Ceny zielonych certyfikatów niepokoją przedsiębiorców. Apelują o ograniczenie obowiązku ich umorzenia, żeby prąd był tańszy. Resort klimatu zapewnia, że pracuje nad obniżkami.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak zmieniła się cena zielonych certyfikatów, wpływająca na ceny energii
  • jak mocno firmy chciałyby zredukować obowiązek umorzenia świadectw, a jak na razie zredukował go resort klimatu
  • co ministerstwo robi, żeby ustabilizować rynek i obniżyć ceny prądu

Przedstawiciele rządu i przedsiębiorcy od miesięcy zastanawiają się, jakie działania wdrożyć, by obniżyć ceny energii. Premier Mateusz Morawiecki mówi m.in. o konieczności reformy europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2. Handlują nimi np. międzynarodowe fundusze, a ich działania niekiedy prowadzą do podbijania cen, co niektórzy politycy i przedsiębiorcy nazywają spekulacją. O tańszy prąd możemy jednak zadbać także na krajowym podwórku, a konkretnie na rynku tzw. zielonych certyfikatów. To świadectwa pochodzenia energii z odnawialnych źródeł. Kupować je muszą np. producenci prądu ze źródeł konwencjonalnych i jego sprzedawcy, celem umorzenia. W ten sposób wykazują wymagany udział zielonej energii w swoim miksie. To mechanizm, który ma wspierać rozwój krajowych OZE. Tzw. wskaźnik umorzenia wynosi obecnie 18,5 proc.

- Przy obecnych, wysokich cenach prądu wytwórcy energii z odnawialnych źródeł, zwłaszcza powstałych przed 2016 r., w mniejszym stopniu muszą posiłkować się zielonymi certyfikatami. W efekcie ich podaż jest niska, co podnosi ceny świadectw, prowadzi do spekulacji i podbijania cen energii – uważa Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.

Handel odbywa się na Towarowej Giełdzie Energii. Rok temu świadectwa kosztowały nieco ponad 140 zł za MWh. Obecnie w transakcjach sesyjnych kosztują ponad 260 zł za MWh, ale zdarzało się już nawet, że ceny dochodziły niemal do 300 zł za MWh. W ubiegłym roku, by ustabilizować ceny energii, Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) obniżyło wskaźnik umorzenia certyfikatów z 19,5 proc. Mimo to ceny certyfikatów i energii pozostają wysokie.

Firmy chcą zmniejszenia wskaźnika do 10 proc.

Przedsiębiorcy, zwłaszcza energochłonni, apelują o większe obniżki.

- Proponujemy obniżenie wskaźnika umorzenia zielonych certyfikatów do 10 proc. od 2023 r. – mówi Stefan Dzienniak.

Izba oraz Federacja Przedsiębiorców Polskich postulują też przedstawienie przez rząd planu wygaszania obecnego systemu świadectw, który ma obowiązywać do 2030 roku. Działania organizacji branżowych wspierają przedsiębiorcy.

- Poziom cen certyfikatów wynika z przepisów i uwarunkowań obrotu tymi instrumentami, co sprzyja zachowaniom spekulacyjnym części uczestników rynku. Niestety nie zaobserwowaliśmy żadnych zmian na lepsze. Postulujemy obniżenie wymogów dotyczących wysokości umorzenia zielonych certyfikatów, aż do ich wygaszenia. Jest to rozwiązanie, które w prosty sposób prowadziłoby do spadku kosztów zakupu energii dla przemysłu i zmniejszenia presji inflacyjnej. Przy obecnych cenach energii nie miałoby to żadnego wpływu na rentowność OZE – twierdzi Tomasz Ślęzak, dyrektor energii i ochrony środowiska, członek zarządu ArcelorMittal Poland.

Przedsiębiorcy z innych sektorów także apelują o obniżki.

- Zmiany cen, które obserwujemy na rynku zielonych certyfikatów są zaskakujące. Obniżenie wskaźnika umorzenia do 10 proc. z pewnością będzie korzystne dla przemysłu energochłonnego, do którego zalicza się produkcję w Grupie Azoty – mówi Monika Darnobyt, rzecznik prasowy tej giełdowej grupy.

Stefan Dzienniak podkreśla, że dzięki znacznej obniżce wskaźnika umorzenia certyfikatów na spadku cen prądu zyskają wszyscy odbiorcy energii - zarówno przemysłowi, jak i indywidualni.

Cena i motywacja:
Cena i motywacja:
Zielone certyfikaty mają zachęcać do inwestowania w odnawialne źródła. Firmy energochłonne chcą to robić, ale drożyzna utrudnia im nie tylko finansowanie inwestycji, ale także bieżącą działalność.
fot. Wojciech Kryński/Forum

Firmy energochłonne, hutnicze i chemiczne, same inwestują w odnawialne źródła energii, co stopniowo będzie zmniejszać ich zależność od systemu zielonych certyfikatów. Ciech też stawia na samowystarczalność.

- W przypadku naszej największej i najbardziej energochłonnej spółki, czyli Ciechu Soda Polska, około trzy czwarte zapotrzebowania na energię, w zależności od okresu, zaspokajamy z własnych źródeł, a resztę kupujemy z sieci. To siłą rzeczy zmniejsza skalę obowiązków wynikających z obecności w systemie zielonych certyfikatów – informuje Mirosław Kuk, rzecznik Grupy Ciech.

Okiem branży
Ceny wrócą do 200 zł
Janusz Gajowiecki
prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej

Ceny zielonych certyfikatów wzrosły z czterech powodów. Po pierwsze, wietrzność w 2021 r. była relatywnie niska, co przełożyło się na mniejszą podaż energii z OZE i mniejszą podaż certyfikatów. Duża produkcja z wiatru pojawiła się dopiero w końcówce roku, a świadectwa pochodzenia za ten okres dopiero zostaną wydane w nadchodzących miesiącach, istotnie zwiększając podaż. Po drugie, zmiany w przepisach o zamówieniach publicznych skłoniły państwowe grupy energetyczne do zwiększonych zakupów certyfikatów, a rynek jest płytki. Po trzecie, widoczny w gospodarce wzmożony popyt na energię przekłada się proporcjonalnie na wzmożony popyt na zieloną energię i certyfikaty. Wreszcie po czwarte, duzi gracze, spodziewając się wzrostu cen energii, kupują „na zapas”, co przekłada się na zwyżkę cen certyfikatów, które sprzedaje się wraz z zieloną energią.

To oznacza, że skokowy wzrost cen certyfikatów pod koniec 2021 r. wynikał z nałożenia się na siebie kilku sezonowych czynników, które obecnie zostały ograniczone. Spodziewamy się powrotu cen do poziomu około 200 zł/MWh.

Warto podkreślić, że obecne ceny zielonych certyfikatów są zgodne z prognozami, które inwestorzy wiatrowi robili, przygotowując się do budowy instalacji. Teraz, kiedy wiatraki się kręcą, zmienianie parametrów zostałoby źle odebrane przez inwestorów. Zwracamy też uwagę, że na rynku zielonych certyfikatów wciąż mamy do czynienia z nadpodażą, którą szacujemy na około 16,5 TWh. Stabilność systemu jest podstawą dalszych inwestycji w ekologiczne źródła w naszym kraju.

Urzędnicy próbują ustabilizować rynek

MKiŚ pracuje już nad rozporządzeniem, w którym chce obniżyć wskaźnik umorzenia na przyszły rok i ewentualnie kolejne lata. Twierdzi, że „poziom obowiązku umarzania świadectw pochodzenia zostanie obniżony adekwatnie do sytuacji na rynku”. Przedstawiciele resortu podkreślają też, że termin umorzenia certyfikatów za 2021 r. upływa dopiero z końcem czerwca 2022 r., i przekonują, że do tego czasu sytuacja na rynku świadectw zostanie ustabilizowana. Poprawić ja ma ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych, która weszła w życie 24 grudnia 2021 r. Znowelizowano w niej m.in. przepisy Prawa zamówień publicznych.

„Dzięki tej nowelizacji wprowadzono możliwość zawierania, w określonych przypadkach, transakcji pozasesyjnych (OTC) bez przeprowadzenia postępowania przetargowego na zakup świadectw pochodzenia. Cena zielonych certyfikatów w notowaniach pozasesyjnych (…) jest zdecydowanie niższa – 17 stycznia 2022 r. (…) wynosiła 168,59 zł/MWh” – czytamy w odpowiedzi biura prasowego na pytania „PB”. Ostatnio ceny w transakcjach pozasesyjnych są nawet poniżej 150 zł za MWh.

Resort klimatu bada także możliwość zmiany warunków uiszczania tzw. opłaty zastępczej, którą trzeba ponieść, jeśli nie umorzyło się wymaganej liczby zielonych certyfikatów.

Współpraca Magdalena Graniszewska