Ponad 10 proc. drożeją w czwartek akcje produkującej folię spółki Ergis-Eurofilms po tym, jak spółka opublikowała wyniki za pierwszy kwartał 2014 r. Zysk netto wyniósł 5,9 mln zł, czyli ponad połowę zarobku z całego 2013 r. To był wyjątkowy kwartał. Niezrealizowane różnice kursowe niemal nie wpłynęły na wynik netto, a zazwyczaj mają nań istotny wpływ – dodatni lub ujemny. W pierwszym kwartale 2013 r. odjęły od niego 1,3 mln zł.
Nawet po uwzględnieniu tego czynnika zysk netto wzrósł o 57 proc. r/r. Zysk operacyjny podskoczył o 52 proc., a EBITDA - o 30 proc.
- Myślę, że to był najtrudniejszy kwartał w tym roku. Najbardziej jestem dumny z tego, że przychody wzrosły o 1,1 proc. Mieliśmy wyłączone dwie linie produkcyjne, więc spodziewałem się spadku sprzedaży – mówi Tadeusz Nowicki, prezes Ergis-Eurofilms.
W 2014 r. spółka po raz pierwszy zamierza wypłacić dywidendę. W projektach uchwał na WZA, które odbędzie się 5 czerwca, jest mowa o 10 gr na akcję. Przedstawiona w kwietniu polityka dywidendowa zakłada przeznaczanie na wypłaty dla akcjonariuszy 7,5 do 15 proc. skonsolidowanego zysku EBITDA.
- W tym roku wypłacimy dywidendę po raz pierwszy, więc jesteśmy ostrożni. Ale przy tym poziomie zysku i EBITDA dywidenda mogłaby być dwa razy większa – zaznacza Tadeusz Nowicki.
Deklaruje, że akcjonariusze mogą liczyć na większe wypłaty w następnych latach - dzięki stałemu, organicznemu wzrostowi spółki.
- Osiągnęliśmy taki poziom dojrzałości biznesowej i technologicznej, że chcielibyśmy, aby spółka stała się dojną krową, podczas gdy my będziemy przygotowywali nowe biznesy – komentuje Tadeusz Nowicki.
Nawet zwiększając dywidendę, spółka zamierza inwestować co roku około 30 mln zł.
- Pieniądze przeznaczymy na zwiększanie mocy produkcyjnych albo poszerzanie asortymentu. Trwają analizy – mówi prezes Ergisu.
Spółka nie zamierza kontynuować przenoszenia działalności z Niemiec do Polski.
- Przeniesienie części biznesu z Niemiec do Polski przyczyniło się do skoku rentowności całej grupy, ale z punktu widzenia klientów francuskich i niemieckich utrzymywanie produkcji za Odrą jest jednak wartością dodaną. Dlatego nie zamierzamy z tego rezygnować. Tym bardziej, że dotychczasowe przenosiny spowodowały wzrost obłożenia linii produkcyjnych w Niemczech, a tym samym wzrost ich rentowności – tłumaczy Tadeusz Nowicki.
