W pierwszym półroczu eSky, platforma znana ze sprzedaży biletów lotniczych, która oferuje też rezerwacje noclegów, wynajem aut i ubezpieczenia, miała 8,6 mln zł straty EBITDA.

— Zdarzyło się to po raz pierwszy w historii. Total transaction value, czyli kwota, która przechodzi przez konta spółki, spadła rok do roku o 39 proc., do 706,4 mln zł, natomiast księgowe przychody zmniejszyły się o 28 proc., do 99,6 mln zł. Już w czerwcu EBITDA była jednak pozytywna. Wprowadziliśmy duże oszczędności: obniżyliśmy wynagrodzenia, wyłączając grupę najmniej zarabiających, co spotkało się z aprobatą większości pracowników i ich przedstawicieli, obcięliśmy koszty stałe i zredukowaliśmy załogę — mówi Łukasz Habaj, prezes spółki.
Powolny powrót
eSkay zwolnił w marcu 94 spośród 600 polskich pracowników, głównie w centrali w Katowicach. Już wiosną zapowiadał, że liczy na przywrócenie części z nich do pracy, i tak się stało.
— W lipcu i sierpniu wróciły 33 osoby, a prowadzimy jeszcze rekrutację na 10 stanowisk. W trakcie pandemii zmierzyliśmy się z ponad 200 tys. anulowanych rejsów. Obecnie anulowanych jest 25 proc. rezerwacji dokonywanych przez nasze serwisy. Część operacji udało się zautomatyzować, ale pracy jest więcej niż dawniej — mówi Łukasz Habaj.
Chociaż od lipca wynagrodzenia pracowników wróciły do poprzedniego poziomu, firmie udało się utrzymać pozytywny wynik EBITDA.
— Wyniósł 700 tys. zł. Był skromny, o 30 proc. niższy niż rok wcześniej, ale na plusie. Sprzedaż odbudowała się do pewnego poziomu i pozostaje stabilna w krajach, w których nie ma administracyjnych zakazów. Ameryka Południowa nie funkcjonowała przez cztery miesiące, a teraz notujemy tam kilkusetprocentowe tygodniowe zwyżki. Sprzedaż szybko rośnie szczególnie w Kolumbii, Chile i Peru. Mam nadzieję, że cały rok nie będzie na minusie — twierdzi prezes platformy.
Spółka, która działa w ponad 50 krajach, w trakcie pandemii weszła do Białorusi i Rosji, a jesienią zamierza zacząć działalność w czterech krajach Afryki i trzech z regionu Azji i Pacyfiku — to obszar z dużympotencjałem ruchu krajowego, w którym branża podróżowania i turystyki była w 2019 r. warta 2,9 mld USD.
Polska Expedia
ESky jest w trakcie przygotowania strategii na najbliższe lata.
— Pandemia wywarła duży wpływ na rynek turystyczny. Zastanawiamy się, w którym kierunku pójść, jak zdywersyfikować produkty, jakie obrać cele strategiczne. Strategię przedstawimy w I kw. 2021 r., po zaakceptowaniu przez radę nadzorczą i akcjonariuszy — mówi Łukasz Habaj.
Dziś głównym źródłem przychodów i marży spółki są bilety lotnicze.
— Ludzie nadal będą podróżować, ale zmieniły się zachowania konsumenckie, np. bilety lotnicze kupuje się z mniejszym wyprzedzeniem niż dawniej. Kluczem będzie znalezienie odpowiedzi, jak będzie wyglądać struktura podróżowania, gdzie ludzie będą spali, z jakiego transportu korzystali. Poszukujemy tych odpowiedzi — mówi prezes.
Uważa, że moment, gdy turystyka spowolniła, jest dobry, by nadrobić dystans do konkurencji.
— Branża touroperatorska w Polsce nie jest technologicznie rozwinięta. Jej biznes skurczył się drastycznie i firmy nie mają pieniędzy na inwestycje. To nam daje czas na stworzenie oferty dynamicznego pakietowania, nad którą cały czas pracujemy, i przeobrazić nasz biznes z brokera lotniczego w nowoczesnego agenta podróży. Będziemy w stanie dostarczyć takie usługi lepiej niż touroperatorzy. W USA w ogóle nie ma touroperatorów, są tylko internetowe biura podróży, takie jak eSky. Będziemy starali się przekonać Polaków, że dynamiczne pakietowanie daje więcej możliwości — twierdzi Łukasz Habaj.
Nie tak łatwo
Biura podróży gróźb się nie boją.
— Kilka lat temu nie brakowało głosów, że dynamiczne pakietowanie, bazujące na szybko rosnącej ofercie lowcostów, będzie zastępować przestarzałe pakiety touroperatorów. Stało się odwrotnie. Touroperatorzy, głównie TUI, rośli dużo szybciej. Nikt nie wie, co się stanie w kolejnych latach, natomiast eSky nie ma na to dużego wpływu, decydować będzie ekspansja LOT-u, decyzje lowcostów, no i apetyt touroperatorów na wzrost. Po prostu trzeba mieć co pakietować — mówi Marcin Dymnicki, prezes TUI Poland.
Eksperci uważają, że niełatwo będzie eSky’owi zrealizować ambitne plany.
— Chętnych do zabrania kawałka tortu tradycyjnym biurom podróży jest wielu. To chociażby tanie linie, które przez pandemię notują spadek ruchu biznesowego po Europie. Ich podstawową przewagą jest tani przelot, a duzi przewoźnicy mogą mieć dodatkowo dostęp do bardzo taniej oferty hotelowej. Tymczasem eSky jest podwójnym pośrednikiem: w przelotach i hotelach. Tanie line mogą go wyrugować z rynku np. promocją dostępną tylko przy rezerwacji na ich stronach — uważa Andrzej Betlej, prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelData.