Opracowany przez posłów Koalicji Obywatelskiej (KO) projekt przepisów zakazujących sprzedaży większości materiałów pirotechnicznych trafił do Sejmu już kilka miesięcy temu. Dopiero niedawno jednak otrzymał numer druku sejmowego i trafił do komisji sejmowych. To postawiło na baczność całą polską branżę.
Projekt zakłada, żeby „w celu zapobiegania narażaniu zwierząt na cierpienie, utratę zdrowia lub życia” – zakazać używania wyrobów pirotechnicznych widowiskowych klasy F2 i F3. Chodzi m.in. o petardy, rzymskie ognie, baterie i rakiety, które – jak twierdzą przedstawiciele branży – stanowią około 90 proc. wszystkich produktów pirotechnicznych sprzedawanych na naszym rynku. Pozostaną fajerwerki klasy F1, przeznaczone do użytku w budynkach mieszkalnych, czyli tzw. zimne ognie.
- Dla zdecydowanej większości firm z branży handel produktami klasy F2 i F3 to podstawowa lub nawet jedyna działalność. Gdy nie będą miały pewności, że sprzedadzą towar, nie będą ryzykować jego kontraktowania. Taki zakaz faktycznie będzie oznaczał wycięcie w pień tych firm – alarmuje Ireneusz Patynowski, prezes branżowej Fundacji Pozytywne Emocje (FPE) i szef firmy Piromax Distribution.
Według jego szacunków chodzi o ponad 750 podmiotów, które zatrudniają kilka lub - okresowo - kilkanaście tysięcy osób. Łączne roczne obroty tego sektora w Polsce sięgają 600-700 mln zł.
- Przepisy nie dotyczyłyby profesjonalistów, czyli firm, które obsługują pirotechnicznie koncerty, wesela, czy inne imprezy – zastrzega posłanka Katarzyna Piekarska, jedna z pomysłodawczyń projektu.
Jest też inny wyjątek: ustawowy zakaz mógłby nie obowiązywać 31 grudnia i 1 stycznia, gdyby przegłosowała to rada danej gminy.

- Chcemy, by w pierwszej kolejności zakaz objął petardy hukowe, które są najbardziej uciążliwe. Ich sprzedaż, jak twierdzą sami przedsiębiorcy, stanowi zaledwie około 10 proc. całego dochodu ze sprzedaży materiałów pirotechnicznych w Polsce. Takie ograniczenie nie byłoby więc bardzo uciążliwe dla branży – mówi poseł sprawozdawca Krzysztof Piątkowski z KO.
Jego klubowa koleżanka Katarzyna Piekarska jest gotowa do rozmów z branżą.
- Na przykład o jakiejś formie odszkodowań czy rekompensat – deklaruje posłanka KO.
Krzysztof Piątkowski nie idzie jednak aż tak daleko. Mówi, że chce w porozumieniu z przedsiębiorcami dopracować taki kształt przepisów i terminy ich wprowadzania w życie, by nie było potrzeby wypłacania firmom odszkodowań czy rekompensat.
Co na to przedstawiciele sejmowej większości?
- Jestem przeciwko, to nakładanie kolejnego kagańca. Nie widzę uzasadnienia, aby co do zasady zakazywać obywatelom używania fajerwerków – mówi Arkadiusz Czartoryski, wiceprzewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, do której trafił projekt.
Krytycznie do projektu odnosi się również Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Jego przedstawiciel zauważa, że uzasadnienie powinno zawierać możliwie precyzyjne wyliczenia dotyczące liczby podmiotów, na funkcjonowanie których wpłyną proponowane przepisy. M.in. z tego powodu projekt jest sprzeczny z zasadami poprawnej legislacji.