Fajerwerki na cenzurowanym

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2021-12-13 20:00

Posłowie KO chcą zakazać używania większości materiałów pirotechnicznych. Branża grzmi, a poseł PiS komentuje: nie widzę uzasadnienia.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • skąd pomysł zakazu używania w Polsce większości fajerwerków,
  • jak duża jest branża, w którą może proponowana nowelizacja
  • jakich skutków zakazu spodziewają się jego pomysłodawcy, a jakich przedstawiciele branży pirotechnicznej

Opracowany przez posłów Koalicji Obywatelskiej (KO) projekt przepisów zakazujących sprzedaży większości materiałów pirotechnicznych trafił do Sejmu już kilka miesięcy temu. Dopiero niedawno jednak otrzymał numer druku sejmowego i trafił do komisji sejmowych. To postawiło na baczność całą polską branżę.

Projekt zakłada, żeby „w celu zapobiegania narażaniu zwierząt na cierpienie, utratę zdrowia lub życia” – zakazać używania wyrobów pirotechnicznych widowiskowych klasy F2 i F3. Chodzi m.in. o petardy, rzymskie ognie, baterie i rakiety, które – jak twierdzą przedstawiciele branży – stanowią około 90 proc. wszystkich produktów pirotechnicznych sprzedawanych na naszym rynku. Pozostaną fajerwerki klasy F1, przeznaczone do użytku w budynkach mieszkalnych, czyli tzw. zimne ognie.

- Dla zdecydowanej większości firm z branży handel produktami klasy F2 i F3 to podstawowa lub nawet jedyna działalność. Gdy nie będą miały pewności, że sprzedadzą towar, nie będą ryzykować jego kontraktowania. Taki zakaz faktycznie będzie oznaczał wycięcie w pień tych firm – alarmuje Ireneusz Patynowski, prezes branżowej Fundacji Pozytywne Emocje (FPE) i szef firmy Piromax Distribution.

Według jego szacunków chodzi o ponad 750 podmiotów, które zatrudniają kilka lub - okresowo - kilkanaście tysięcy osób. Łączne roczne obroty tego sektora w Polsce sięgają 600-700 mln zł.

- Przepisy nie dotyczyłyby profesjonalistów, czyli firm, które obsługują pirotechnicznie koncerty, wesela, czy inne imprezy – zastrzega posłanka Katarzyna Piekarska, jedna z pomysłodawczyń projektu.

Jest też inny wyjątek: ustawowy zakaz mógłby nie obowiązywać 31 grudnia i 1 stycznia, gdyby przegłosowała to rada danej gminy.

Fajerwerki poza kontrolą
Fajerwerki poza kontrolą
Ireneusz Patynowski, prezes Fundacji Pozytywne Emocje, podkreśla, że w latach 2012-15 wprowadzono w Polsce szczegółowe regulacje dotyczące certyfikowania, jakości i wymogów bezpieczeństwa produktów pirotechnicznych. Ewentualny zakaz oznaczałby pojawienie czarnego rynku takich produktów, co oznaczałoby utratę kontroli nad ich jakością.
Marek Wiśniewski

- Chcemy, by w pierwszej kolejności zakaz objął petardy hukowe, które są najbardziej uciążliwe. Ich sprzedaż, jak twierdzą sami przedsiębiorcy, stanowi zaledwie około 10 proc. całego dochodu ze sprzedaży materiałów pirotechnicznych w Polsce. Takie ograniczenie nie byłoby więc bardzo uciążliwe dla branży – mówi poseł sprawozdawca Krzysztof Piątkowski z KO.

Jego klubowa koleżanka Katarzyna Piekarska jest gotowa do rozmów z branżą.

- Na przykład o jakiejś formie odszkodowań czy rekompensat – deklaruje posłanka KO.

Krzysztof Piątkowski nie idzie jednak aż tak daleko. Mówi, że chce w porozumieniu z przedsiębiorcami dopracować taki kształt przepisów i terminy ich wprowadzania w życie, by nie było potrzeby wypłacania firmom odszkodowań czy rekompensat.

Co na to przedstawiciele sejmowej większości?

- Jestem przeciwko, to nakładanie kolejnego kagańca. Nie widzę uzasadnienia, aby co do zasady zakazywać obywatelom używania fajerwerków – mówi Arkadiusz Czartoryski, wiceprzewodniczący sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, do której trafił projekt.

Krytycznie do projektu odnosi się również Biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Jego przedstawiciel zauważa, że uzasadnienie powinno zawierać możliwie precyzyjne wyliczenia dotyczące liczby podmiotów, na funkcjonowanie których wpłyną proponowane przepisy. M.in. z tego powodu projekt jest sprzeczny z zasadami poprawnej legislacji.