Fala złych informacji dotarła na rynki USA

Piotr Kuczyński
opublikowano: 2004-09-23 00:00

Rynek amerykański został wczoraj zalany lawiną złych informacji. Doszło do tego w bardzo niefortunnym momencie — tuż pod bardzo ważnym oporem, którego przełamanie otwierałoby drogę bykom do dużych wzrostów. Odbicie każe myśleć o utrzymaniu trendu spadkowego, a do dolnego ograniczenia kanału jest daleko.

Inwestorów przestraszył przede wszystkim Departament Energii, informując, że zapasy ropy spadły w ostatnim tygodniu bardziej niż prognozowano. Cena ropy zaczęła bić rekordy. Jeszcze we wtorek rynek akcji to lekceważył, ale w środę już nie. Drugi cios byki otrzymały ze spółek. FedEx podał wyniki zgodne z prognozami, ale zapowiedział, że zysk w 2005 r. będzie niższy od prognoz. Gorsze od oczekiwań wyniki opublikował Morgan Stanley. Bear Stearns podał wyniki lepsze od prognoz, ale zysk spadł i to pierwszy raz od ponad roku. Spadał kurs Fannie Mae (firma finansująca kredyty hipoteczne), prowadząc za sobą konkurencyjną Freddie Mac. Deutsche Bank stwierdził, że Cisco będzie miał słabszą od prognoz sprzedaż w Ameryce Północnej. Wendy’s obniżył prognozy tegorocznego zysku, co pociągnęło za sobą kurs jego rywala, McDonaldsa. Zniżkował cały sektor producentów półprzewodników, bo Morgan Stanley i Goldman Sachs obniżyły prognozy europejskim producentom półprzewodników. Poza tym rozpoczął się proces firm przemysłu tytoniowego.

Dawno już nie było tylu złych informacji. Prawdę mówiąc po zapoznaniu się z tą listą pozostaje dziwić się, że wymiar kary nie był wyższy. Był jednak wystarczająco wysoki, by wystraszyć inwestorów, którzy teraz z całą pewnością przypomną sobie wtorkową radę Thomasa McManusa z BoA: redukuj pozycje w akcjach. Czy to oznacza, że możemy w tym roku zapomnieć o wzrostach? Nie, ale sygnalizuje, że korekta się rozpoczęła i nie będzie krótka. Po wydarzeniach ostatnich dni dzisiaj zapowiada się spokojniejsza sesja. Przynajmniej w kalendarium nie widać wydarzeń, które mogłyby rynki pchnąć zdecydowanie w jakimś kierunku. Kolejny raz tygodniowe zmiany na amerykańskim rynku pracy zostaną zlekceważone, bo ciągle jeszcze spory wpływ na te dane maja ostatnie huragany. Teoretycznie mógłby lekko poruszyć rynkiem amerykański indeks wskaźników wyprzedzających koniunktury, ale problem w tym, że jest on stosunkowo łatwo przewidywalny, a to, co jest do przewidzenia nie może wywołać silnej reakcji.

Na polskim rynku informacja, że prezesem PKN Orlen został Igor Chalupec nie pomogła kursowi spółki bo, nie była to żadna niespodzianka. Pomagała za to informacja o tym, że spółka może samodzielnie sprzedać posiadany pakiet Polkomtela. Generalnie od początku rynek zachowywał się słabo. W sytuacji, kiedy w Eurolandzie nic złego się nie działo, spadki indeksów były lekkim nieporozumieniem — potem to już nie dziwiło. Można się było obawiać, że korekta będzie kontynuowana nawet w stabilnym otoczeniu. Nie była to poważna korekta, ale analiza techniczna sygnalizuje, że jeszcze się nie skończyła. Niepokojące są świece spadających gwiazd i doji. Oczywiście, sygnały zapowiadające zmiany trendu mogą zostać zanegowane, ale dopóki to nie nastąpi to mamy średnioterminowe sygnały kupna na oscylatorach. Jeśli analizuje się wykresy metodą świec japońskich ostrzeżenia, że trend może się zmienić.

Należy zakładać, że najlepiej by było, gdyby krótkoterminowa korekta jeszcze przez jakiś czas trwała, a w dłuższym terminie utrzymał się trend wzrostowy. Inaczej mówiąc inwestor średnioterminowy powinien trzymać długie pozycje, a krótkoterminowy musi być niezwykle ostrożny. Trwa korekta, a ostatnie sesje pokazują jak łatwo jest wpaść w pułapkę. Już dzisiaj może się okazać, że podaż, przestraszona sesją w USA, zdecyduje się mocniej uderzyć.