Farmio bogatszy o ubojnię drobiu

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2015-11-05 22:00

Biznes byłego prezesa Agros-Novy powiększy się o 500 mln zł. Do jaj i mięsa dorzuci kolejne kategorie

Założone przez Roberta Niewiadomskiego Farmio robi kolejny krok w drobiu. I znów z przytupem. Dotychczasową ofertę poszerza — dodaje wędliny, kupuje ogromną ubojnię i myśli o własnym zakładzie przetwórczym.

SPRAWDZONA KADRA:
SPRAWDZONA KADRA:
Artur Węgłowski, wiceprezes Farmio, był również w zarządzie poprzedniej spółki związanej z rodziną Niewiadomskich — Agros-Novy. Teraz będzie szefował przejętemu właśnie Reydrobowi.
Marek Wiśniewski

Głośne wejście

Rodzina Niewiadomskich kojarzyła się przez lata z Agros-Novą, spożywczym gigantem słynącym m.in. z dżemów i soków, sprzedanym w 2010 r. skandynawskiemu funduszowi zarządzanemu przez IK Investment, za — według rynkowych spekulacji — 1 mld zł (fundusz niedawno sprzedał 80 proc. tych aktywów Grupie Maspex Wadowice, a resztę mleczarskiemu Polmlekowi).

Poza branżą spożywczą Robert Niewiadomski nie wytrzymał jednak długo. W 2013 r. zrobiło się głośno o Farmio, spółce oferującej jaja, która z braku GMO w procesie produkcji zrobiła swój wyróżnik i przeprowadziła wielką kampanię reklamową — pierwszą w branży jaj, która nie inwestowała większych pieniędzy w marketing i budowę marki. W zeszłym roku Farmio dołożyło do jaj mięso drobiowe i zaczęło podkreślać, że w procesie produkcji nie stosuje nie tylko GMO, ale również antybiotyków.

— Tydzień temu rozpoczęliśmy sprzedaż wędlin drobiowych, a w każdym kolejnym roku będziemy dołączać nowe kategorie. Naturalnym krokiem wydaje się rozwój w wędlinach wieprzowych i produktach mleczarskich — mówi Artur Węgłowski, wiceprezes Farmio.

Duży wolumen

Ten rok spółka zamknie 100 mln zł obrotu.

— W kolejnych spożywczych kategoriach, w które wchodzimy, jesteśmy w stanie zdobyć maksymalnie 25 proc. rynku. Ze względu na sposób produkcji nasze wyroby są o około 30 proc. droższe, więc nie jesteśmy w stanie zdominować kategorii — twierdzi Artur Węgłowski. Dużych wolumenów postanowił poszukać gdzie indziej. Farmio właśnie przejęło Reydrob z miejscowości Lipce Reymontowskie, ubojnię drobiu, która ma potencjał produkcyjny pozwalający na obroty na poziomie 500 mln zł. Farmio chce osiągnąć ten poziom w 2017 r.

— To krok do budowy drugiej nogi biznesu, czyli masowej produkcji mięsa, które będzie trafiać głównie do odbiorców biznesowych — sieci restauracji fast food, koncernów produkujących przetworzoną żywność itp. Widzimy w tym biznesie ogromny potencjał wzrostu sprzedaży — twierdzi wiceprezes Farmio.

Zamierza skorzystać nie tylko z rosnącego krajowego spożycia i eksportu, ale także odebrać kawałek rynku innym graczom. — W planach mamy własny zakład przetwórczy, zbudowany od podstaw. Przejęcie Reydrobu przyspieszyło nasze wejście na ten rynek, bo budowa ubojni zajęłaby nam nawet dwa lata — mówi Artur Węgłowski. Farmio nie rezygnuje jednocześnie ze zlecania produkcji gospodarstwom. To one odpowiadają za jaja i kurczaki sygnowane marką, a spółka zajmuje się — podkreśla wiceprezes Farmio — kontrolą jakościową procesu produkcji.

Rezerwa rywali

Spółki drobiarskie patrzą na nowego gracza z dużą rezerwą i nie chcą komentować jego biznesowych działań. Start-up zyskał dodatkowy rozgłos, eksponując dwie kwestie — modyfikacje genetyczne i antybiotyki. Kury bez względu na to, czy były karmione paszą z GMO, czy bez GMO znoszą jaja wolne od modyfikacji genetycznych.

Bez GMO jest więc każde jajo na rynku. Dlatego branża zarzucała „wolnej od GMO” spółce, że straszy konsumentów. Ta odpierała zarzuty, tłumacząc, że GMO zostało po prostu wyeliminowane z procesu produkcji, a konsumenci mają prawo o tym wiedzieć, bo może to zdecydować o zakupie. Nie mniej emocji wzbudziła kolejna deklaracja Farmio — „bez antybiotyków”. Ich stosowanie jest dozwolone przez prawo, ale wówczas obowiązuje okres karencji i żaden legalnie wpuszczony na rynek produkt drobiowy nie ma prawa ich zawierać. © Ⓟ

10

proc. O tyle ma wzrosnąć rok do roku produkcja drobiu w 2015 r. — podaje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Oznacza to, że wyniesie 2,9 mln ton. W 2016 r. ma być o 10 proc. większa...

17

proc. ...a o tyle drobiarski eksport. Rozwija się dzięki konkurencyjnej cenie i coraz większemu popytowi z krajów pozaunijnych.

29,5

kg Tyle drobiu zje statystyczny Polak w tym roku wobec 28,2 kg w zeszłym — podaje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Wzrostowi pomógł większy spadek cen w porównaniu z białkową alternatywą (poza wieprzowiną).

OKIEM EKSPERTA

Dobry moment na wejście

PIOTR GRAUER

ekspert firmy doradczej KPMG

To inwestycja w rosnącą branżę, a dodatkowo w mocno rosnący w jej ramach kanał dystrybucji. HoReCa [czyli hotele, restauracje, katering — red.] ma bardzo duży potencjał wzrostu, a ponadto dystrybucja do tego kanału jest jeszcze mało skonsolidowana i sprofesjonalizowana. Nie ma też dominujących czy zapewniających całe palety surowcowe graczy. Podmiot, który zaoferuje wolumen i szeroki asortyment, będzie mógł tu sporo ugrać. To dobry moment na wejście. Pomoże wieloletnie doświadczenie, kompetencje i kontakty właścicieli z branży spożywczej.

Motor wzrostu

Drobiarska hossa trwa w Polsce kolejny rok. Jesteśmy największym producentem drobiu w UE i cały czas zwiększamy przewagę nad kolejnymi graczami. W pierwszej połowie tego roku produkcja była o 12 proc. większa niż rok wcześniej — wynika z danych Agencji Rynku Rolnego i Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Prognoza na drugą połowę roku to 7-procentowy wzrost, który ma stymulować utrzymująca się opłacalność chowu. Niskie ceny skupu kompensują producentom tańsze pasze. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy producenci zwiększyli eksport o 15 proc. To on jest głównym motorem wzrostu branży.