Zespół Esbjorn Svensson Trio (EST) z pewnością zasługuje na miano fenomena współczesnych scen muzycznych. Grając muzykę odmienną od papki serwowanej przez gwiazdki popkultury — które swą sławę, na ogół jednosezonową, zawdzięczają wpompowanym w nie pieniądzom — szwedzki pianista Esbjorn Svensson potrafił wypłynąć ze swoją sztuką na szerokie wody i zdobyć masowego słuchacza. Czy muzyka EST jest odkrywcza, nowatorska? Pewnie nie. Jest natomiast na tyle oryginalna, by zostać dostrzeżona.
Svensson i jego kompani kreują nową stylistykę jazzu, przystającą do początków XXI w. Jej bazą są dokonania genialnego pianisty, jazzmana Keitha Jarretta. O ile jednak u Jarretta ważna jest sama muzyka w zupełnym oderwaniu od gustów i oczekiwań słuchaczy, o tyle w przypadku EST mamy do czynienia ze świadomą próbą dopasowania się do tych oczekiwań — przy jednoczesnym zachowaniu walorów sztuki elitarnej.
Svensson, wraz z basistą Danem Berglundem i mającym rockowy rodowód perkusistą Magnusem Ostromem, łączy jazzowy kręgosłup z elementami popu i rocka, co szczególnie widoczne jest w warstwie rytmicznej oraz sposobie prowadzenia tematów, a także z klasyczną harmonią, co przemawia do europejskiej, „szkolonej” w tym zakresie od wieków publiczności, oraz ze smacznie, nienachalnie stosowaną elektroniką. W efekcie muzyka tria uwodzi słuchaczy swobodą i lekkością, bogactwem brzmień i dynamiki, przebojową melodyjnością oraz kunsztownie skonstruowanymi improwizacjami. Co ważne, styl EST jest nie tylko łatwo przyswajalny, ale także rozpoznawalny, co ma fundamentalne znaczenie dla popularności zespołu.
