Ministrami finansów bywali już byli główni ekonomiści banków oraz cały szereg profesorów, doktorów i akademickich nauczycieli ekonomii, ale prawnika jeszcze nie było. Do teraz — ministrem finansów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości zostanie Paweł Szałamacha, 46-latek, który pierwszą dekadę kariery zawodowej spędził jako pracownik kancelarii Clifford Chance, a pierwsze szlify polityczne zdobywał w Unii Polityki Realnej.

Potem poszedł w ministry i związał się z PiS, choć członkiem partii nie jest. Minister finansów nie będzie gospodarczą twarzą rządu — to przypadnie w udziale Mateuszowi Morawieckiemu, wicepremierowi i ministrowi rozwoju. Paweł Szałamacha, wcześniej typowany m.in. do resortu skarbu, będzie miał jednak dużo do powiedzenia w sprawach podatkowych, a tu PiS od dawna zapowiada spore zmiany. Decyzje nowego ministra finansów mogą najmocniej odbić się na sektorze bankowym.
Jeszcze w sierpniu Paweł Szałamacha podkreślał, że „scenariuszem bazowym” dla PiS jest wprowadzenie nowego podatku w wysokości 0,39 proc. od sumy aktywów. Miałoby to przynieść budżetowi około 5 mld zł. Drugim rozpatrywanym wariantem było opodatkowanie transakcji finansowych (0,14 proc. dla instrumentów finansowych, 0,07 proc. dla pochodnych), z czego wpływy szacowano na 1,7 mld zł. — Chcemy, żeby te podatki weszły w życie tak szybko, jak to możliwe.
Sądzę, że realne jest, żeby stało się to na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2016 r. — mówił tuż przed wyborami Paweł Szałamacha. Nowy minister popiera też wprowadzenie podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. Zapowiadał też m.in. znowelizowanie budżetu, zajęcie się przez rząd sprawą kwoty wolnej od podatku i udzielenie pomocy frankowiczom.
W poprzednim rządzie PiS dało się poznać jako twardy negocjator. Pod koniec 2005 r. został podsekretarzem stanu w resorcie skarbu, gdy ministrem był Andrzej Mikosz, a premierem Kazimierz Marcinkiewicz. Już wtedy znany był jako jeden z twórców Instytutu Sobieskiego, think tanku zbliżonego do PiS. Szybko awansował i zachował stanowisko sekretarza stanu, gdy premierem został Jarosław Kaczyński. Odpowiadał w ministerstwie za sektor finansowy i zajmował się sporami prywatyzacyjnymi.
Zajmował się m.in. trudnymi negocjacjami z Eureko w sprawie doprowadzenia do jego wyjścia z akcjonariatu PZU i zaniechania procesów przeciw państwu polskiemu. Jako wiceminister publikował m.in. komunikaty zarzucające Eureko, że „będzie używało pieniędzy z dywidendy na atakowanie rządu polskiego, lobbing i czarny PR”, za co Eureko przed sądami domagało się przeprosin. Przekonywał jednak, że prawie udało mu się dojść do zgody z holenderską grupą.
„Eureko co do zasady przystało na to, że wyjdzie ze spółki, ale pojawiły się zasadniczo różne oczekiwania cenowe, oczekiwało także odszkodowania. Z szeregu przyczyn cel nie został osiągnięty, podstawową były przegrane wybory w październiku 2007 r.” — pisywał na blogu Paweł Szałamacha.
Spór z Eureko został zakończony dopiero za rządów Platformy Obywatelskiej, gdy resortem skarbu kierował Aleksander Grad. Po przejęciu władzy przez Platformę Obywatelską Paweł Szałamacha był m.in. prezesem Instytutu Sobieskiego, członkiem Narodowej Rady Rozwoju, a w końcu posłem.
Nowy minister finansów zasiadał w ławach sejmowych w ostatniej kadencji, ale teraz, mimo ogólnokrajowego triumfu PiS, w wyborach poniósł klęskę. Startował z „trójki” w Poznaniu, gdzie PiS co prawda zdobyło trzy mandaty poselskie, ale Paweł Szałamacha z wynikiem 7272 głosów był wśród kandydatów z listy nowej partii rządzącej dopiero czwarty.