Rząd zapowiada wprowadzenie w Polsce rozliczeń podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) na wzór stosowanych w Estonii, jednak nie wszystkie zasady będą takie same. Zwracają na to uwagę eksperci Pracodawców RP, komentując wyniki ankiety przeprowadzonej wśród przedsiębiorców na temat ich oczekiwań co do tzw. estońskiego CIT. Jak już pisaliśmy, zgodnie z modelem estońskim dochód jest opodatkowany dopiero w chwili wypłaty dywidendy.

Tak długo, jak wspólnicy nie otrzymują wynagrodzeń, a zysk jest inwestowany, tak długo nie trzeba płacić podatku. Jednak taki przywilej nie będzie w Polsce dany wszystkim podatnikom CIT. Z rozwiązania mają móc korzystać małe i średnie przedsiębiorstwa, osiągające do 50 mln zł przychodów rocznie, prowadzące działalność w formie spółek kapitałowych, które: nie mają udziałów w innych podmiotach, zatrudniają co najmniej trzech pracowników oprócz udziałowców, uzyskują przychody pasywne nieprzewyższające przychodów z działalności operacyjnej i wykazują nakłady inwestycyjne w odpowiedniej wysokości (7,5 proc. rocznie).
— Wszystkie te kryteria muszą być spełnione jednocześnie, co ogranicza dostęp do tego rozwiązania, a przez to może nie być ono skuteczne — uważa Łukasz Czucharski, ekspert podatkowy Pracodawców RP.
Niemniej — dodaje — mimo tych ograniczeń ankietowani patrzą przychylnie na przepisy zapowiadane przez Ministerstwo Finansów (MF).
— Powodem są wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. W takiej sytuacji każda okazja do poprawy płynności finansowej jest cenna — wyjaśnia ekspert.
76 proc. badanych uznało, że zaproponowany przez MF model estońskiego CIT może realnie wpłynąć na rozwój inwestycji w Polsce i dynamizację przedsiębiorczości. 56 proc. ankietowanych uważa, że ma szansę wpłynąć pozytywnie na rynek pracy i przyczynić się do utworzenia nowych miejsc pracy. 33 proc. nie potrafi ocenić, czy tak będzie. Według 48 proc. respondentów estoński CIT jest odpowiednim instrumentem pobudzania inwestycji w dobie kryzysu wywołanego epidemią. Niezdecydowanych w tej kwestii jest 20 proc. ankietowanych.
— Przedsiębiorcy, dostrzegając potencjał w estońskim CIT, nie zapominają jednak o innych palących problemach systemu podatkowego. W obecnej sytuacji gospodarczej, wynikającej z pandemii, istotne dla nich jest przede wszystkim odpowiednie dostosowanie obecnie obowiązujących rozwiązań — mówi Łukasz Czucharski.
Ankietowani domagają się m.in. zwolnień z danin publicznoprawnych dla podmiotów, które nie uzyskują przychodów, a nie tylko odraczania płatności w czasie, co powoduje kumulację obciążeń w kolejnych okresach. Postulują też o umożliwienie szybszego wykorzystania zasobów z rachunków VAT i o szybsze zwroty nadwyżki tego podatku.