W całej Unii Europejskiej brakuje 600 tys. programistów. W Polsce – co najmniej 50 tys. Ponad 1300 firm z sektora IT, czyli co siódmy pracodawca z tej branży, w ostatnich trzech miesiącach poszukiwało pracowników. Zatrudniły 2,7 tys. specjalistów. W branży IT jest najwięcej ofert pracy: w ubiegłym roku przeciętny informatyk otrzymał ich 19, rok wcześniej 25, podczas gdy średnia dla rynku to 9 – wynika z raportu Antala. W 2020 r. na nofluffjobs.com, portalu z ogłoszeniami dla branży IT, pracodawcy zamieścili 26 tys. ogłoszeń, o 58 proc. więcej niż w 2019 r. W ostatnim kwartale ubiegłego roku publikowali rekordowe 4 tys. ofert jednego dnia. W tym roku trend się utrzymuje. Przyczyną jest m.in. pandemia i upowszechnienie się pracy zdalnej.
- Są firmy z USA czy Australii, które wynajmują informatyków w Polsce. My również dostajemy pytania od firm z zagranicy, które szukają informatyków w Polsce. Na dodatek cały czas powstają w Polsce centra outsourcingowe dużych korporacji. Ten trend przyhamował lekko w zeszłym roku, ale liczba inwestycji, o których już wiemy, wskazuje, że w tym zapotrzebowanie będzie bardzo duże. Informatyków brakuje i będzie brakować – mówi Artur Skiba, założyciel i dyrektor zarządzający Antala.
Brakuje osób z doświadczeniem
Firmy skarżą się na brak kandydatów z doświadczeniem.
- Średnia wieku naszych pracowników wynosi około 30 lat. W innych software house’ach jest często podobnie. Gdzie podziali się czterdziesto- i pięćdziesięciolatkowie? Nie wierzę, że wszyscy zostali menedżerami. Tymczasem w tych grupach wiekowych jest najmniej chętnych do podjęcia nowej pracy – mówi Marcin Kowalski z GFT Poland, spółki dostarczającej oprogramowanie m.in. dla globalnych klientów z sektora bankowości, ubezpieczeń i przemysłu.
Wykształcenie własnych ekspertów jest czasochłonne.
- Proces wdrożenia absolwenta wyższej uczelni albo kursów typu bootcamp zajmuje kilka miesięcy i wymaga pełnego zaangażowania doświadczonych programistów - twierdzi Aleksandra Kujawa, szefowa rekrutacji w GFT Poland.
- Prowadzimy działania wspierające dla najmniej doświadczonych programistów. W ramach programu ,,Junior to medium - fast track’’ przyspieszamy awans najmłodszych stażem pracowników. Z czasem przychodzą umiejętności i doświadczenie. Nie wiem, czy to się da przeskoczyć - dodaje Ewa Ebelewicz-Plaza, dyrektor ds. personalnych w gliwickiej spółce Future Processing zatrudniającej ponad 800 programistów, której klientami są np. niemiecka grupa Linde, brytyjski Fareshare czy amerykański Techsoup.
Z badania branżowego stowarzyszenia SoDA wśród 900 pracowników firm członkowskich, w tym 90 proc. programistów lub testerów/kontrolerów jakości, wynika, że blisko 56 proc. posiada wykształcenie kierunkowe wyższe na poziomie magisterskim lub wyższym. Wykształcenie na poziomie średnim lub niepełne wykształcenie wyższe deklaruje zaledwie około 15 proc. respondentów. Z kolei Eurostat szacuje, że ponad 70 proc. polskich specjalistów IT ma wykształcenie wyższe, o 8 pkt. proc. powyżej średniej unijnej.
- Należy zaznaczyć, iż blisko 30 proc. wskazało kierunek kształcenia, który nie jest bezpośrednio związany z zajmowanym stanowiskiem, a w szczególności – z wytwarzaniem oprogramowania. Finansowe wsparcie dla firm IT, nakierowane na przekwalifikowanie lub podniesienie kwalifikacji absolwentów uczelni wyższych, w tym również kierunków nie związanych z IT, byłoby jednym z najlepszych sposobów na zmniejszenie deficytu wykwalifikowanych specjalistów na polskim rynku IT – uważa Łukasz Czajkowski z SoDA.
W czasach pandemii praca zdalna okazała się możliwa i efektywna. Dla wielu firm bariera geograficzna przestała istnieć. Jednocześnie zapotrzebowanie na wyspecjalizowanych pracowników rośnie, luka talentów, staje się prawdziwym problemem dla organizacji z całego świata – zwłaszcza w obszarze IT. Nic więc dziwnego, że na polskim rynku zaczęły się pojawiać oferty z pracy z USA i krajów Europy Zachodniej. Często oferują wynagrodzenie 3-4 razy wyższe niż rodzime firmy. Z tym nie da się bezpośrednio konkurować. Można za to wprowadzać strategie, które pozwolą nam zmniejszyć negatywne skutki trendu, a nawet go wykorzystać. Z pewnością jednym ze sposobów zbalansowania luki jest budowanie podaży, czyli zwiększanie puli specjalistów. Propozycje SODA są trafne, ponieważ w tej branży liczą się zarówno podstawy merytoryczne zdobywane m.in. na studiach jak i praktyka.
Współpraca firm z uczelniami nie jest łatwa
Przedsiębiorcy szukają też pomocy na uczelniach. GFT współpracuje z Wydziałem Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, firma była zaangażowana w powstanie studiów podyplomowych dotyczących Big Data, a w październiku 2020 r. podpisała porozumienie dotyczące nowego przedmiotu: ,,Rozwiązań chmurowych w praktyce, z użyciem Google Cloud Platform’’. Spółka zapewnia wykładowców-praktyków i narzędzia.
- Dobrym rozwiązaniem byłby w przypadku kształcenia programistów hybrydowy system studiów. W pięćdziesięciu procentach zajęcia mogłyby mieć charakter czysto akademicki, a drugą część student spędzałby na etacie jako raczkujący deweloper. Jeśli firmy otrzymywałyby dofinansowanie takich szkoleń w ramach publicznych dotacji, chętniej angażowałyby się w podobne pomysły - mówi Aleksandra Kujawa.
System dofinansowania musiałby być jednak prosty, elastyczny, bez uciążliwych procedur.
- W sektorze spółek technologicznych zmiany następują bardzo szybko, a procedury dotacyjne bywają długie i skomplikowane - tłumaczy Łukasz Czajkowski.
Problem tkwi także w specyfice systemu edukacji wyższej w Polsce.
- W świecie informatyki jest tak, że pewne standardy czy metody zmieniają się dynamicznie. Tymczasem uczelnia podlega rygorom nauczania akademickiego, istnieją wymogi dotyczące kadry, odpowiedniej liczby zajęć prowadzonych przez pracowników etatowych, itp. Przykładowo zmiana programu studiów w trakcie ich trwania jest dopuszczona tylko w wyjątkowych sytuacjach. Ten brak elastyczności powoduje, że studenci nie zawsze kształcą się w zgodzie z trendami na rynku deweloperskim – tłumaczy dr inż. Krzysztof Rychlicki-Kicior, dziekan studiów informatycznych na Akademii Ekonomiczno-Humanistycznej w Warszawie, a jednocześnie prezes spółki technologicznej Makimo.
Spółki IT szukają pracowników za granicą
Firmy informatyczne werbują też pracowników z zagranicy. Działający od września 2020 r. rządowy program Poland. Business Harbour ma pomóc przedstawicielom branży IT z Białorusi w przeniesieniu się do Polski. Dotychczas przyspieszone wizy otrzymało 8,8 tys. specjalistów i członków ich rodzin.
- Pomysły na uzupełnienie kilkudziesięciu tysięcy wakatów polegają głównie na ściąganiu pracowników z Ukrainy, Białorusi czy bardziej odległych kierunków, jak Uzbekistan, a nawet Indie, choć często konieczność przeprowadzenia wielu dodatkowych szkoleń mających na celu zmniejszenie różnic pomiędzy stylem pracy Hindusów a Europejczyków sprawia, że firmy wolą zatrudniać pracowników z kontynentu – komentuje Artur Skiba.
Potrzeba więcej informatyczek
Proponuje inne rozwiązanie.
- Chcemy we współpracy z samorządami i uczelniami przeprowadzić projekt, który zachęci kobiety do pracy w sektorze IT. Dziś odsetek informatyczek w Polsce jest niewielki, a międzynarodowe korporacje mają wręcz wytyczne, by panie stanowiły co najmniej 20 proc. zatrudnionych. Nawet dla tak rozpoznawalnych firm jak Google wyzwaniem może być spełnienie tego parytetu w Polsce – mówi Artur Skiba.
W Polsce w 2018 r. pracowało w sektorze IT 381 tys. osób, w tym 126 tys. kobiet, więc ich udział stanowił 33 proc. Z danych GUS wynika, że w 2020 r. na studiach związanych z technologiami teleinformacyjnymi było 63,4 tys. osób, w tym 9 tys. kobiet. Informatyczki wciąż jednak zarabiają w mniej niż ich koledzy – średnio o 20 proc., podaje PARP.
- W branży IT pracuje zdecydowanie za mało kobiet. W naszej spółce większą część kadry deweloperskiej stanowią mężczyźni, ale w księgowości pracuje z kolei większość kobiet. Nie widzę żadnego powodu, dla którego nie można by wykorzystać tej precyzji i skrupulatności, która wymagana jest w księgowości do pisania oprogramowania - dodaje Marcin Kowalski, CTO w GFT Poland.
Jak zachęcić niepełnosprawnych
Przedstawiciele branży wskazują, że warto sięgnąć także po osoby niepełnosprawne. Na świecie w IT pracuje 6 proc. osób niepełnosprawnych, wynika ze światowych badań Stack Overflow, serwisu społecznościowego dla programistów, a w Polsce szacuje się, że jest to niewiele ponad 1 proc.
- System finansowania szkoleń przez PFRON - w tym szkoleń IT - jest niewydolny, zbyt zbiurokratyzowany, a dofinansowanie symboliczne - twierdzą zgodnie przedstawiciele spółek technologicznych.
Poza tym osoby pobierające od urodzenia świadczenia rentowe nie mogą zarobić więcej niż 70 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
- To zniechęca osoby niepełnosprawne do zmiany pracy, bo mogą utracić rentę socjalną - dodaje Łukasz Czajkowski.
Firmy proszą o program
- Potrzebne są strukturalne i kompleksowe rozwiązania, które podniosą poziom cyfryzacji i kwalifikacje. To powinien być ogólnopolski program, podobnie jak znane z przeszłości programy elektryfikacji kraju w latach 20 ubiegłego wieku lub dostępu do oświaty dla wszystkich po II wojnie światowej – uważa Paweł Panczyj z ABSL, Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych.
SoDa ma kilka postulatów.
- Apelujemy o systemowe podejście do rozwoju branży, która może stać się jedną z sił napędowych polskiej gospodarki. Poza wcześniej wspomnianym wsparciem dla firm można tu wymienić większe upowszechnienie studiów informatycznych, stypendia dla studentów kierunków IT, dodatkowe wsparcie dla najlepszych studentów, studia w systemie hybrydowym, wsparcie praktyk zawodowych studentów IT przez państwo, zachęty podatkowe dla programistów, większa elastyczność uczelni wyższych przy programach studiów informatycznych oraz dostosowanie programów UE do potrzeb sektora – podsumowuje Łukasz Czajkowski.
Miliardy na rozwój kompetencji cyfrowych
Rząd ma plany.
„Rozwój kompetencji cyfrowych będzie możliwy między innymi przy wsparciu nowego programu Fundusze Europejskie na Rozwój Cyfrowy 2021-27. Jego budżet to 2 mld zł. Na transformację cyfrową przeznaczymy także 13,7 mld zł z Funduszu Odbudowy. Jednym z działań zaplanowanych w Krajowym Planie Odbudowy (KPO) jest podniesienie kompetencji cyfrowych obywateli, pracowników administracji publicznej, przedsiębiorców, nauczycieli i edukatorów. Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej koordynuje przygotowanie KPO. Za konkretne obszary inwestycji odpowiadają poszczególne resorty. Podmiotem odpowiedzialnym za zwiększanie kompetencji cyfrowych jest KPRM-Cyfryzacja” – informuje biuro komunikacji Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej.
KPRM nie odpowiedział na pytania “PB” o szczegóły.
- Powstaje dużo kluczowych dokumentów, ale pojawiają się w nich bardzo ogólnikowe informacje: Polska potrzebuje informatyków, ale szczegółów brak – uważa Łukasz Czajkowski.
W KPO na przykład znajduje się poniższy zapis:
„Pod względem cyfrowego kapitału ludzkiego Polska plasuje się na 22. miejscu w UE. Wynik Polski, jeżeli chodzi o podstawowe i zaawansowane umiejętności cyfrowe, wciąż jest poniżej średniej unijnej – jedynie 44 proc. osób w wieku od 16 do 74 lat posiada co najmniej podstawowe umiejętności cyfrowe (średnia dla UE wynosi 58 proc.). Na rynku stopniowo przybywa specjalistów w dziedzinie ICT, ale ich liczba pozostaje poniżej średniej dla UE. Specjaliści w dziedzinie ICT stanowią niższy odsetek siły roboczej (3 proc.) w stosunku do średniej unijnej (3,9 proc.), a na tych stanowiskach zatrudnionych jest zaledwie 0,9 proc. kobiet.
Wyzwania (Challenges):
Wyzwaniem zauważalnym zwłaszcza w okresie pandemii jest widoczny deficyt umiejętności oraz rozwiązań cyfrowych stosowanych w edukacji, administracji, przedsiębiorstwach. Wyraźnie dowodzi to, że wymagana jest pilna interwencja i inwestycje w zakresie sprawnego podnoszenia kompetencji cyfrowych”.
Tyle firmy IT wiedzą już od dawna…