Firmy nie chcą odraczać płatności

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2021-08-19 20:00

Sprzedaż z odroczonym terminem płatności przed pandemią była standardem. Teraz przedsiębiorcy niechętnie się na nią godzą.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • W jakich branżach odroczone płatności były standardem?
  • Dlaczego firmy nie chcą już odraczać płatności?
  • Jak zabezpieczyć odroczoną płatność?

Przedsiębiorcy w ostatnim czasie coraz częściej żądają natychmiastowej zapłaty. Nie zgadzają się już na odraczanie płatności – wynika z obserwacji windykatorów. Boją się, że w trakcie oczekiwania na spłatę kontrahent zbankrutuje albo upadnie i faktura nigdy nie zostanie opłacona.

Od odroczenia do upadłości

Wcześniej odroczone płatności były powszechne w branżach takich jak budownictwo, gastronomia czy hotelarstwo. Deweloperzy kupowali mnóstwo materiałów budowlanych z terminem zapłaty wynoszącym trzy miesiące albo nawet pół roku. Natomiast restauracje towarowały się u hurtowników, zaznaczając, że spłata pojawi się z miesięcznym opóźnieniem. To praktyka stosowana powszechnie, która jednak w czasie pandemii okazała się sporym problemem. Kiedy w efekcie lockdownu restauracje zostały zamrożone, wiele z nich miesiącami nie spłacało zobowiązań wobec hurtowników.

– Jeśli mamy do czynienia z odroczoną płatnością, to zadłużenie możemy liczyć nie od momentu, kiedy towar został wydany, a faktura wystawiona, tylko od chwili upływu umówionego terminu zapłaty. Często jest to bardzo odległy czas od momentu faktycznego wydania towaru. W jego trakcie restauracja czy pensjonat mogą zbankrutować, ogłosić upadłość czy wpaść w taką spiralę zadłużenia, że zobowiązania wobec kontrahentów spadną na dalszy plan – mówi Małgorzata Marczulewska, prezes grupy Averto i stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom.

Dodaje, że w czasie pandemii windykatorzy notowali duże zainteresowanie swoimi usługami.

– Zdarzały się spokojne momenty, ale często zleceń pojawiało się mnóstwo. Byliśmy świadkami wręcz masowych upadłości w sektorach takich jak gastronomia, turystyka, usługi czy nawet w transporcie – opowiada Małgorzata Marczulewska.

Nie warto czekać

Jej zdaniem potrzeba odroczenia płatności ze strony kontrahentów obecnie może być sygnałem, że potrzebują oni oddechu, żeby regulować zobowiązania. W czasie pandemii zbyt odlegle odroczone płatności to spore ryzyko, że nigdy nie odzyskamy pieniędzy.

– Dłużnik może ogłosić upadłość w każdej chwili. Czekanie na zapłatę pół roku czy rok to poważne ryzyko, że nie odzyskamy pieniędzy. Im szybszy termin płatności, tym większa pewność, że zobowiązanie zostanie uregulowane. Podobnie w przypadku windykacji. Im szybciej zorientujemy się, że coś jest nie tak, tym większa szansa na odzyskanie długu – mówi Małgorzata Marczulewska.

Tłumaczy, że w przypadku odroczonej płatności warto się zabezpieczyć.

– Wpisujemy się na hipotekę lub robimy zastaw na nieruchomości. Jak tylko dług zostanie uregulowany, szybko się z tego wypisujemy. Wierzyciel hipoteczny ma prawo do windykacji w pierwszej kolejności. Z moich doświadczeń wynika, że przedsiębiorcy obawiają się prosić o zabezpieczenie, bo to psuje relacje. Jednak brak płatności może je popsuć jeszcze bardziej – mówi Małgorzata Marczulewska.