FISKUS JUŻ OSTRZY ZĘBY NA INTERNET

Aleksandra Gieros
opublikowano: 2000-06-12 00:00

FISKUS JUŻ OSTRZY ZĘBY NA INTERNET

Możliwe, że od 2001 roku wirtualni usługodawcy w UE zaczną płacić VAT

SPRAWIEDLIWIE: Skoro coraz więcej tradycyjnych usług podlega podatkowi, podobnie powinno być z handlem w Internecie — ocenia Mariusz Marecki z PWC. fot. BS

Nie tylko Polska jako kraj aspirujący do Unii Europejskiej musi poprawiać przepisy o podatku VAT. Również sama Unia musi iść z duchem czasu i dostosowywać swoje podatki do postępu technologicznego. Przejawem takiego dążenia jest przyjęty w ubiegłym tygodniu przez Komisję Europejską projekt wprowadzenia podatku VAT od internetowej sieci. Te propozycje dotyczą także polskich firm działających w sieci.

Transakcje wirtualne stają się coraz powszechniejsze. Trudno jednak okiełznać ten rynek, choćby w celu nałożenia podatków. Taką próbę podjęła unijna Piętnastka.

VAT-em po intelekcie

Projekt dyrektywy, który 7 czerwca zaakceptowała Komisja Europejska, zakłada obciążenie podatkiem pośrednim firm spoza UE, które sprzedają przez Internet tzw. dobra niematerialne, czyli przede wszystkim programy edukacyjne, gry komputerowe, muzykę, film, książki czy telewizję. I nie chodzi tu o zamówienia składane za pośrednictwem komputera, czyli nowoczesną formę sprzedaży wysyłkowej. W grą wchodzą produkty przesyłane przez łącza internetowe.

Mechanizm byłby następujący: firma zainteresowana prowadzeniem w sieci tego typu usług byłaby zmuszona do zarejestrowania się jako podatnik VAT w jednym z państw unijnych i tam rozliczałaby się z fiskusem według obowiązujących stawek.

Problem polega jednak na tym, że nie we wszystkich państwach członkowskich stawka VAT jest jednakowa, a różnice sięgają kilkunastu punktów procentowych. Najwięcej podatnikom odbiera duński budżet (25 proc.), najmniej płaci się na portugalskiej Maderze (12 proc.) i w Luksemburgu (15 proc.). Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że Maderze i Luksemburgowi przybędzie wkrótce spora rzesza podatników.

Obrona przed Ameryką

— Sądzę, że pomysł jest dobry. Kraje Unii Europejskiej będą się broniły przed konkurencją spoza Piętnastki. Jednym ze sposobów jest obłożenie podatkiem VAT usług świadczonych przez Internet — mówi Mariusz Marecki, doradca podatkowy w warszawskim biurze firmy audytorskiej Pricewaterhouse Coopers (PWC).

Przed kim UE chce się obronić? Oczywiście przede wszystkim przed produktami amerykańskimi. Firmy ze Stanów Zjednoczonych korzystają na luce prawnej, dzięki której nie płacą podatku VAT ani u siebie, gdzie tego podatku nie ma, ani tam, gdzie sprzedają produkt. Ponosząc znacznie niższe koszty, stanowią dla europejskich struktur poważną konkurencję, a nawet zagrożenie.

— Coraz więcej usług sprzedawanych w tradycyjnej formie podlega podatkowi. Nieobciążenie podatkiem handlu w Internecie byłoby więc niesprawiedliwe. Oczywiście przyjęcie dyrektywy unijnej nie doprowadzi do całkowitego zrównania dwóch światów, może jednak zmniejszyć różnice — uważa Mariusz Marecki.

Tylko jedna ulga

Dyrektywa nie przewiduje zwolnień podatkowych dla firm, których usługi raz już były obłożone VAT-em w kraju, w którym znajduje się siedziba producenta.

— U nas jest taka tendencja, że jeśli usługa została zapoczątkowana w Polsce, to podatek płaci się na miejscu. Może się więc zdarzyć, że polski producent zapłaci podatek dwa razy — w Polsce i w Unii — zwraca uwagę doradca PWC.

Na razie nikt u nas nie zastanawiał się nad wpływem nowej dyrektywy na sytuację polskich firm. Ministerswo Finansów w swoim harmonogramie prac nad dostosowaniem VAT-u do unijnych standardów pominęło tę kwestię.

Projekt dyrektywy przewiduje jedną ulgę, poddawaną zresztą ostrej krytyce. Otóż od płacenia VAT-u zwolnieni byliby mali przedsiębiorcy, których obrót z tytułu świadczenia internetowych usług nie przekracza rocznie 100 tys. euro. Takiemu rozwiązaniu przeciwstawiają się mali usługodawcy z krajów Piętnastki, których takie zwolnienie by nie objęło.

Podatek 2001

Kraje Piętnastki chcą, by nowe przepisy weszły w życie już w 2001 roku. To znaczy, że gdy wejdziemy do Unii, na dzień dobry będziemy się musieli przystosować do kolejnego nowego przepisu.

— Nikt nie mówi oficjalnie, że duża część tego biznesu pozostanie poza kontrolą. A w końcu klienci indywidualni nie będą zainteresowani w ułatwieniu organom skarbowym zidentyfikowania tego, kto świadczył usługi — mówi Mariusz Marecki.