Flota ucieka pod tanie bandery

Pytlos Cezary
opublikowano: 1999-02-25 00:00

Flota ucieka pod tanie bandery

Jest już gotowy projekt nowego polskiego rejestru statków

Już blisko 70 proc. polskich statków zarejestrowanych jest za granicą. Ucieczce pod tanie bandery może zapobiec utworzenie nowego rejestru statków, którego projekt w najbliższych dniach ma trafić do sejmowej Komisji Transportu i Łączności.

W grupie Polskich Linii Oceanicznych pod polską banderą pływa już tylko jeden statek — w Euroafrice, której PLO jest właścicielem. Polska Żegluga Morska, największa krajowa firma przewozów morskich, wszystkie nowe statki rejestruje za granicą (obecnie w jej flocie pływają 92 jednostki, w tym 58 pod polską banderą). Polska Żegluga Bałtycka jeszcze w tym roku zamierza przeflagować swoje promy.

Rejs po ulgi

Pod banderami maltańską lub cypryjską przewoźnicy mogą liczyć na mniejsze obciążenia podatkowe, m.in. nie płacą wysokiej stawki ZUS (niższe są koszty, a marynarze zarabiają więcej). Pod banderami innych krajów łatwiejszy jest także dostęp do kredytów bankowych.

— Wyflagowanie spod polskiej bandery jest dla armatorów jedynym sposobem przeżycia — uważa Ryszard Niemiec, sekretarz generalny Związku Armatorów Polskich.

Tymczasem zakaz rejestrowania statków pod tzw. tanimi banderami zawarty jest w wielu konwencjach morskich, m.in. w konwencji o bezpieczeństwie morskim. Przeciwna temu jest również Unia Europejska. Tanie bandery przyciągają jednak przewoźników ze względu na mniejsze koszty utrzymania statków.

Rejestr ratunkowy

Odchodzenie od polskiej bandery może powstrzymać utworzenie drugiego rejestru statków (konkurencyjnego wobec Urzędu Morskiego).

— Niedawno powstał projekt nowego rejestru statków, który proponuje armatorom korzystniejsze warunki niż Urząd Morski. Projekt trafi niebawem do sejmowej Komisji Transportu i Łączności — mówi Ryszard Niemiec.

Do wejścia w życie odpowiedniej ustawy, która pozwoli stworzyć taki rejestr, droga jest jednak bardzo daleka.

Rząd nie lubi morza

— W naszym kraju nie ma żadnej polityki proinwestycyjnej wobec transportu morskiego — twierdzi Ryszard Niemiec.

Armatorzy mogą, co prawda, liczyć na zwolnienie podatkowe od kwoty uzyskanej za zezłomowanie starego statku. Muszą jednak te pieniądze przeznaczyć na zakup nowej jednostki, której średni koszt wynosi 40 mln złotych (złomowany statek to 20 proc. tej sumy). Pozostałe środki armator uzyskuje najczęściej z kredytów bankowych. Wysokie koszty zarejestrowania statku pod polską banderą przynoszą w związku z tym duże wpływy budżetowi państwa.

— Jest to jednak działanie krótkowzroczne. Większe wpływy zapewniłyby budżetowi wpływy z działalności operacyjnej statków pod tanią polską banderą. Jest to jednak zysk odłożony w czasie — uważa Mirosław Hapko, zarządca komisaryczny Polskich Linii Oceanicznych oraz prezes Związku Armatorów Polskich.

Na razie jednak Polska Żegluga Bałtycka, choć skomercjalizowana już sześć lat temu, nadal nie może wyłonić inwestora, a PLO i PŻM wciąż oczekują wsparcia kapitałowego.

Cezary Pytlos