Ponad 42 miliony uprawnionych do głosowania, rozsianych po całym świecie, blisko 60 tysięcy lokali wyborczych, jedno pytanie i dwie karty z odpowiedziami - tak będzie wyglądać referendum, w którym Francuzi zadecydują o losie konstytucji Unii Europejskiej.
W zasadzie referendum odbędzie się w niedzielę, ale już w sobotę będą głosować francuscy obywatele zamieszkujący tzw. departamenty i terytoria zamorskie, czyli resztki francuskich kolonii. W takich zakątkach świata jak Nowa Kaledonia, Martynika czy Polinezja Francuska zarejestrowanych jest ok. 1,4 mln wyborców.
Także w sobotę głosować będą Francuzi w Ameryce. W ambasadach, konsulatach i instytutach francuskich we wszystkich innych krajach referendum odbędzie się tak jak we Francji-metropolii, czyli w niedzielę.
Lokale wyborcze będą otwarte od godz. 8.00 do 20.00. Jedynie w wielkich aglomeracjach Paryża i Lyonu władze postanowiły przedłużyć głosowanie do godz. 22.00.
Pytanie, jakie postawiono Francuzom, brzmi: "Czy popierasz projekt ustawy, która zezwala na ratyfikację Traktatu Ustanawiającego Konstytucję dla Europy?".
By odpowiedzieć, każdy głosujący będzie musiał wrzucić do urny jedną z dwóch przygotowanych kart, z dużym czarnym napisem na białym tle: "tak" albo "nie". Karty będą zamknięte w specjalnych kopertach.
Pierwsze sondażowe wyniki (exit pools) spodziewane są tuż po zamknięciu lokali w Paryżu i Lyonie, czyli po godz. 22.00. Około godz. 23-24 spodziewane jest ogłoszenie oficjalnych wstępnych wyników przez resort spraw wewnętrznych. Stanie się to, kiedy zostaną podliczone głosy oddane w Paryżu. Jeśli walka między "tak" i "nie" będzie zacięta, trzeba się liczyć z parogodzinnym opóźnieniem.
Oficjalne ogłoszenie wyników powinno nastąpić pod koniec tygodnia, kiedy zatwierdzi je Rada Konstytucyjna.
Michał Kot