Francuzi też narzekają na fotoradary

Tadeusz StasiukTadeusz Stasiuk
opublikowano: 2013-10-14 12:59

Nie jesteśmy osamotnieniu w „przeklinaniu” postawionych przy drogach maszynek do robienia pieniędzy. Podobnie negatywny stosunek do urządzeń, które w teorii mają poprawić bezpieczeństwo ruchu drogowego, a de facto służą do łatania budżetów, coraz bardziej wyrażają również francuscy kierowcy.

„Te radary są jak maszynki do pieniędzy napełniające kasą państwa” – mówi Laurent Hoff, który za przekroczenie dopuszczalnego limitu 50 km/h musiał zapłacić mandat w kwocie 90 euro i otrzymał dwa punkty karne. Wystarczy już jedynie 5-km przekroczenie dopuszczalnej prędkości by po czterech tygodniach przyszło wezwanie do zapłaty 45 EUR, jak miało miejsce w przypadku Franka Arroua, który został „sfotografowany” jadąc swoim Volkswagenem Golfem na autostradzie w miejscu gdzie ograniczono prędkość ze 110 do 90 km/h, zaś fotoradar postawiony był zaledwie kilkanaście metrów za znakiem informującym o zmianie limitu prędkości.

Takich kierowców nad Sekwaną, którzy czują się łatwymi dostawcami kapitału są tysiące. Tylko jeden automatyczny radar postawiony w pobliżu miasta Saint-Julien- en-Genevois , przy granicy ze Szwajcarią namierzył w latach 2011-12 ponad 250 tys. „piratów drogowych”, wynika z danych francuskiego magazynu motoryzacyjnego Auto- Plus.

A apetyt państwa na tego typu kontrybucje stale rośnie. Przez dziesięć lat od wprowadzenia tych pułapek na kierowców przez byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego, liczba fotoradarów wzrosła do 4,2 tys. i nie są już instalowane jedynie przy autostradach i drogach ekspresowych, ale również przy drugorzędnych drogach krajowych.

Jak sugerują tamtejsi kierowcy, obecnie podstawowym celem fotoradarów nie jest zwiększanie bezpieczeństwa, ale wyłącznie gwarantowanie wysokich przychodów państwa. Automatyczne systemy radarowe mają w przyszłym roku z tytułu mandatów wnieść do kasy państwa kwotę rzędu 800 mln EUR. To niemal dwa razy więcej niż w 2007 r. kiedy to portfele zbyt szybkich kierowców schudły o 453 mln EUR. Jak szacuje francuskie ministerstwo finansów, wpływy z fotoradarów stanowić będą ponad połowę wszystkich mandatów i grzywien.

W społeczeństwie rośnie gniew na te swoiste pułapki. Powstała już nawet grupa lobbingowa kierowców “40 millions d’automobilistes”, która stworzyła specjalną stronę internetową „Opowiedz mi o swoim radarze” na której zebrano już 67 tys. historii kierowców związanych z fotoradarową przygodą. Na stronie jest też umieszczony swoisty ranking „10 topowych lokalizacji fotoradarów” oraz mapa pokazująca miejsc, które internauci uznali za najbardziej zagrażające wyciągnięciu kasy z ich kieszeni.