Gdański fiskus wstrzymał odstrzał Gazeli

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2014-04-15 00:00

Przyjrzyjcie się sprawie wnikliwiej — nakazała skarbówka kontrolerom z Bydgoszczy. Wizja bankructwa spółki Lidyt Bigus Pisarski się oddaliła

Nieoczekiwany zwrot akcji w opisanym przez nas w czwartek sporze gdańskiej spółki handlującej srebrem z fiskusem. Izba Skarbowa w Gdańsku uchyliła w całości decyzję Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy (UKS), który uznał, że między kwietniem 2010 r. a sierpniem 2011 r. firma Lidyt Bigus Pisarski nie nabyła prawa do obniżenia podatku VAT o 13,2 mln zł i zaniżyła wartość podatku o 830 tys. zł.

PUNKT DLA PRZEDSIĘBIORCY: Andrzej Bigus, współwłaściciel Lidytu, może odetchnąć. Izba Skarbowa w Gdańsku zdecydowała o konieczności ponownego rozpatrzenia jednej z dwóch niekorzystnych dla firmy decyzji Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy. [FOT. WM]
PUNKT DLA PRZEDSIĘBIORCY: Andrzej Bigus, współwłaściciel Lidytu, może odetchnąć. Izba Skarbowa w Gdańsku zdecydowała o konieczności ponownego rozpatrzenia jednej z dwóch niekorzystnych dla firmy decyzji Urzędu Kontroli Skarbowej w Bydgoszczy. [FOT. WM]
None
None

— Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że składamy to odwołanie tylko ze względów formalnych, by móc potem pójść do sądu — mówi Andrzej Bigus, współwłaściciel Lidytu.

Rzadki przypadek

Taka decyzja fiskusa nie zdarza się zbyt często.

— W moim przypadku odsetek decyzji uchylanych w izbach skarbowych na przestrzeni ostatnich pięciu-sześciu lat nie przekroczył 10 proc. W przypadku izb celnych jest jeszcze niższy. Odsetek spraw wygranych w sądach był zdecydowanie wyższy — zaznacza Krzysztof Flis, doradca podatkowy z Baker & McKenzie Krzyżowski i Wspólnicy, niezwiązany ze sprawą Lidytu.

— W podobnych sprawach, z którymi się zetknąłem, nie było ani jednego przypadku wstrzymania decyzji przez izbę skarbową — dodaje Marian Miąskowski, doradca podatkowy Lidytu z kancelarii podatkowej Anmar.

Andrzej Bigus podkreśla, że realizacja oczekiwań podatkowych UKS oznaczałaby dla firmy bankructwo. Formalnie izba skarbowa przekazała sprawę do ponownego rozpatrzenia przez UKS, „ponieważ rozstrzygnięcie sprawy wymaga uprzedniego przeprowadzenia postępowania dowodowego w znacznej części”.

— Jeśli UKS będzie chciał wypełnić wszystkie instrukcje izby skarbowej, powinien przesłuchać kilkuset odbiorców Lidytu, a to może potrwać dwa lata — mówi Marian Miąskowski. Sytuacja jest jednak dla Lidytu korzystna, bo — jak tłumaczy Marian Miąskowski — nie ma obecnie żadnej decyzji podatkowej — w tym zakresie, w jakim została wydana.

Krzyżowa kontrola

Lidyt dostarczał jubilerom granulat srebra. Głównym dostawcą firmy był KGHM Polska Miedź. W latach 2010-11 na znaczeniu zaczęli jednak zyskiwać inni kontrahenci, a firma rozwinęła eksport. Jej przychody skoczyły z 37,4 mln zł w 2010 r. do 88 mln zł w 2011 r. Spółka znalazła się na liście Gazel Biznesu. Okazało się jednak, że jeden z nowych dostawców Lidytu nie płacił VAT, a w przypadku drugiego podatku nie płacił jego dostawca.

UKS uznał, że Lidyt nie dochował należytej staranności podczas ich weryfikacji. Według urzędników, współpracując wcześniej z tak renomowaną firmą jak KGHM, właściciele Lidytu musieli mieć świadomość, że oferowanie granulatu przez nieznanego dostawcę po atrakcyjnych cenach świadczy o nielegalnym pochodzeniu srebra. Sęk w tym, że Lidyt próbował w urzędzie skarbowym zweryfikować dostawcę, który przysporzył mu największych kłopotów. Nie uzyskał jednakjednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy jest on płatnikiem VAT.

Zanim fiskus postanowił obciążyć Lidyt karami, spółka przeszła krzyżową kontrolę związaną ze zwrotem podatku VAT, obejmującą dostawcę, o którego pytała skarbówkę. Po niej zwrot podatku dostała. Poza decyzją, która została uchylona, UKS wydał jeszcze drugą, w której uznał, że Lidyt nie nabył prawa do obniżenia podatku o 1,3 mln zł. Ta pozostaje na razie w mocy.