GE HealthCare robi medyczną transformację

opublikowano: 02-02-2023, 20:00
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Amerykański producent sprzętu medycznego wydzielił się z większego koncernu i będzie mocniej inwestować w innowacje. W Polsce rozwija centrum usług cyfrowych.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak po zmianach właścicielskich będzie wyglądała strategia GE HealthCare
  • jaka jest skala biznesu firmy w Polsce,
  • co się dzieje na krajowym rynku sprzętu medycznego i co można by poprawić,
  • co przedstawiciele amerykańskiego koncernu sądzą o polskich medtechach

To był jeden z największych korporacyjnych spin-offów ostatnich lat. Na początku roku firma GE HealthCare, wyspecjalizowana w produkcji i dystrybucji sprzętu medycznego dywizja amerykańskiego multikoncernu GE, oddzieliła się od matki i samodzielnie zadebiutowała na nowojorskim rynku Nasdaq, na którym jest obecnie wyceniana na ponad 30 mld USD.

Prezes GE HealthCare, Peter Arduini, powiedział przy okazji, że firma „zaczyna nowy etap, w ramach którego będzie umacniać się jako lider globalnego rynku precyzyjnej opieki medycznej”. Polski oddział amerykańskiego giganta w 2021 r. (ostatnie dostępne dane) wypracował 590 mln zł przychodów i prawie 30 mln zł czystego zysku.

- Dla nas zmiana w centrali oznacza, że będziemy bardziej elastyczni i skrócą się procesy decyzyjne. Spodziewamy się też większej koncentracji na pracach badawczo-rozwojowych i inwestycjach technologicznych, z których będą mogli korzystać nasi specjaliści z krakowskiego Digital Technology Hubu. Naszym celem jest tworzenie jeszcze bardziej precyzyjnej, kompleksowej i skutecznej opieki zdrowotnej, bo widzimy coraz większe zapotrzebowanie na tego typu rozwiązania. Jednocześnie dostarczamy specjalistom narzędzia poprawiające rezultaty dla pacjentów oraz zwiększające wydajność i efektywność ich pracy. Znajdujemy się obecnie u progu transformacji branży – mówi Grażyna Rubiś-Liolios, dyrektor generalna GE HealthCare w Polsce.

Rynkowe potrzeby:
Rynkowe potrzeby:
GE HealthCare, którym w Polsce kieruje Grażyna Rubiś-Liolios, jest jednym z największych na świecie producentów sprzętu medycznego. W pandemii firma dostarczała polskim szpitalom przede wszystkim respiratory. Teraz wzrósł popyt na sprzęt diagnostyczny, m.in. na tomografy i rezonanse.
Marek Wiśniewski

Informatyczna transformacja

Dla GE HealthCare pracuje w Polsce ok. 500 osób, większość w warszawskiej spółce komercyjnej zajmującej się sprzedażą i serwisowaniem sprzętu. Krakowskie centrum IT, które zaczynało w 2013 r. rozwijać globalne usługi w ramach korporacyjnego działu IT, zdążyło się znacznie rozrosnąć i zatrudnia obecnie 220 pracowników zajmujących się bezpośrednio transformacją cyfrową firmy.

- W Krakowie zaczynaliśmy od wsparcia innych spółek z grupy, ale przesuwamy się stopniowo w kierunku usług świadczonych bezpośrednio dla globalnych klientów. Powstał tam na przykład zespół zajmujący się wdrażaniem i serwisowaniem produktu informatycznego Command Center. Jest to rozwiązanie wspierające zarządzanie szpitalami, działające już w zaawansowanych cyfrowo placówkach na świecie. Tylko w ubiegłym roku zrekrutowaliśmy ok. 70 doświadczonych ekspertów IT zajmujących się analizą danych, architekturą chmurową i inżynierią oprogramowania – mówi Grażyna Rubiś-Liolios.

Tymczasem w podstawowym biznesie GE HealthCare w Polsce, czyli sprzedaży sprzętu medycznego, sporo się dzieje.

- Pandemia zweryfikowała wiele krajowych systemów ochrony zdrowia. W jej początkowym okresie ruszyły gwałtowne zakupy – przede wszystkim respiratorów, sprzętu do monitorowania pacjentów, mobilnych rentgenów i tomografów, a także kardiomonitorów. Teraz priorytetem są urządzenia spłacające zaciągnięty w pandemii dług zdrowotny. Przede wszystkim chodzi o obszar onkologii, gdzie zaniedbano profilaktykę i diagnostykę, więc teraz zapotrzebowanie na sprzęt jest duże – tłumaczy szefowa GE HealthCare w Polsce.

Sprzętowa modernizacja

Przekłada się to na większe zakupy m.in. rezonansów magnetycznych, ultrasonografów czy mammografów. Zakupy są spore i w publicznej, i w prywatnej części systemu ochrony zdrowia.

- Liczymy, że będą jeszcze większe, jeśli odblokowane zostaną pieniądze z KPO. Nie chodzi tylko o zakup nowego sprzętu, ale również o programy modernizacyjne, bo np. w przypadku rezonansów nie ma potrzeby, by po 10 latach wymieniać magnes, przydaje się natomiast unowocześnienie systemu komputerowego. Tak naprawdę to nie pieniądze na zakup sprzętu są problemem, bo w Polsce wbrew pozorom baza sprzętowa nie wygląda źle, np. liczba tomografów na 1 mln mieszkańców mieści się w średniej dla rynków rozwiniętych – mówi Grażyna Rubiś-Liolios.

Gorzej jest z rozwiązaniami cyfrowymi, które uwalniałyby czas personelu, poświęcany choćby na tworzenie dokumentacji, i pozwalały na wykorzystywanie sprzętu na większą skalę, np. na oddziałach intensywnej terapii czy blokach operacyjnych, gdzie dostępnych jest coraz więcej cyfrowych rozwiązań.

- Niestety sprzęt jest często kupowany, a potem stoi, bo brakuje wykwalifikowanych kadr do jego obsługi w pełnym zakresie. Dlatego staramy się również podwyższać kwalifikacje kadry medycznej. Organizujemy konferencje i warsztaty dla personelu medycznego w Polsce, a także np. w naszym ośrodku w Rumunii, w którym szkolimy radiologów z Europy Środkowej, by mogli odpowiednio wykorzystywać konkretne funkcje sprzętu, na którym pracują – mówi szefowa GE HealthCare w Polsce.

Okiem ekspertki
Modernizacyjne potrzeby
Joanna Szyman
prezeska Neo Hospital, wiceprezeska Upper Finance Med Consulting

Programy zakupowe i modernizacyjne w zakresie zaawansowanego sprzętu medycznego trwają w Polsce cały czas, choć oczywiście dużym bodźcem dla rynku byłoby uruchomienie pieniędzy z Krajowego Programu Odbudowy. Inwestuje się w dużej skali przede wszystkim w sprzęt do diagnostyki obrazowej, chociażby tomografy i rezonanse magnetyczne, bo dostępność do tego typu usług wciąż nie pokrywa zapotrzebowania, w tym w onkologii. Obejmuje to zarówno nowe zakupy, jak też odnowienie już działających urządzeń. Sporo sprzętu kupuje się również w kardiologii, intensywnej terapii i chirurgii, gdzie rośnie zapotrzebowanie na małoinwazyjne zabiegi z wykorzystaniem robotów. Pojedyncze inwestycje w centra robotyki przekraczają wartość 10 mln zł. Temu wszystkiemu towarzyszą nakłady na rozwiązania cyfrowe, usprawniające zarządzanie szpitalami i zwiększające cyberbezpieczeństwo. Te nakłady będą rosły, bo w ochronie zdrowia wąskim gardłem są nie tylko finanse, ale też zasoby kadrowe. Od wielu lat obserwujemy np. niski nabór w specjalizacjach chirurgicznych. Nowoczesny sprzęt, poprawiający komfort i precyzję pracy, z jednej strony zachęca młodych lekarzy do podjęcia pracy w tej specjalizacji, skraca krzywą uczenia, a z drugiej wydłuża horyzont aktywności zawodowej chirurgów. Przy niedoborze specjalistów na rynku inwestycje w sprzęt są dla szpitali sposobem na stworzenie przewagi konkurencyjnej i przyciągnięcie dobrego zespołu, a jednocześnie drogą do poprawy jakości usług świadczonych pacjentom. Dla przykładu: w Neo Hospital robot wykorzystywany przy radykalnej prostatektomii skraca zabieg do 75 minut, oszczędzając czas specjalistów na bloku operacyjnym i poprawiając efektywność leczenia, a wdrożone w innych zastosowaniach rozwiązania z obszaru rozszerzonej rzeczywistości (AR) redukują czas zabiegu o około 30 proc. Inwestycje w sprzęt przynoszą więc wymierne oszczędności, jednocześnie poprawiając jakość usług.

Finansowe dylematy

Za zakupami w systemie ochrony zdrowia często nie nadążają też regulacje – i stawki refundacyjne. Sprzęt nie zawsze jest wykorzystywany w pełni, bo nie wszystkie procedury są refundowane – tak dzieje się choćby w robotyce chirurgicznej.

- Stawki refundacyjne są też rzadko waloryzowane, co zaczęło być widoczne zwłaszcza w ostatnich latach, w warunkach wysokiej inflacji i wzrostu kosztów, choćby serwisu. W przypadku mammografii stawka refundacyjna od wielu lat wynosi 80 zł. To ogranicza chęć do inwestowania w bardziej nowoczesny sprzęt. Ministerstwo Zdrowia zareagowało dwa lata temu dobrym, punktowym programem wymiany mammografów na nowocześniejsze, to nie jest jednak rozwiązanie systemowego problemu. Potrzebne są nowe świadczenia, które mogłyby wesprzeć badania mammograficzne czy ultrasonograficzne, kluczowe w diagnostyce raka piersi – mówi menedżerka.

W ostatnich latach spore publiczne pieniądze poszły na finansowanie prac badawczo-rozwojowych polskich start-upów z branży telemedycyny i technologii medycznych, z których część jest notowana na warszawskiej giełdzie. GE HealthCare interesuje się inwestowaniem w tego rodzaju spółki – np. w ubiegłym roku grupa przeznaczyła 50 mln USD na udziały w izraelskim start-upie Pulsenmore, pracującym nad urządzeniem do monitorowania stanu płodu.

- Na polskim rynku działa relatywnie dużo producentów wyrobów medycznych, jednak obecnie niewielu pracuje nad rozwiązaniami, które w 100 proc. pasują do naszego portfolio. Globalnie natomiast prężnie wspieramy rozwój start-upów. W ramach projektu akceleracyjnego Health Venture Lab, którego jesteśmy współorganizatorami, oferujemy młodym przedsiębiorcom z Europy m.in. 3-miesięczny program, dzięki któremu mogą rozwijać kompetencje biznesowe oraz pomysły i rozwiązania związane z sektorem ochrony zdrowia. Wśród jego uczestników są także zespoły z Polski. Zachęcamy więc start-upy do kontaktu z nami, jesteśmy otwarci na inwestowanie w ciekawe rozwiązania inżynieryjne – mówi Grażyna Rubiś-Liolios.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane