Lasy Państwowe zwiększą wyrąb o 1,5 mln m sześc. Jednak coś za coś. W przyszłym roku drewna będzie mniej.
Janusz Dawidziuk, dyrektor generalny Lasów Państwowych (LP), poinformował o pozyskaniu w tym roku dodatkowo 1,5 mln m sześc. drewna. Miałby to być gest w stronę biznesu. Informacja o tej inicjatywie ukazała się nawet w formie płatnego ogłoszenia w mediach.
— Myślę, że w ten sposób zarząd LP chciał uciąć dyskusję na temat dalszego zwiększenia podaży — twierdzi Bogdan Czemko, dyrektor biura Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego (PIGPD).
Dodaje, że według szacunkowych danych w Polsce brakuje 3,5 mln m sześc. drewna tartacznego. Niedobór wszystkich rodzajów drewna szacuje się na 4-5 mln m sześc. Tymczasem tegoroczny plan jego pozyskania opiewa na 26 mln m sześc.
— Nie wiemy nawet, jakiego rodzaju drewno trafi na rynek — tartaczne czy opałowe. Nie wiadomo, które nadleśnictwa będą je sprzedawać — mnoży pytania Bogdan Czemko.
Za rok będzie mniej
Według Waldemara Tomkiewicza, rzecznika LP, dodatkowa podaż dotyczy drewna tartacznego, głównie sosny i świerka, które ma zostać sprzedane na przetargach. Przyznaje przy tym, że zwiększenie podaży odbędzie się kosztem przyszłego sezonu.
— W 2005 r. niedobór będzie więc większy, a to oznacza że branżę czeka dramat — komentuje prezes PIGPD.
Sprzedaż drewna na przetargach wpłynie również na wzrost jego ceny, co dodatkowo zmniejsza rentowność. W kontraktach długoterminowych zakłady płacą 160- -180 zł za m sześc. Na przetargach ceny sięgają 230-250 zł. Jeszcze bardziej sceptycznie nastawieni są sami przedsiębiorcy.
Drewno sprzedane?
— Według uzyskanych przez nas nieoficjalnych informacji, dodatkowe ilości zostały już wprowadzone na rynek — mówi Aleksandra Górniak, dyrektor ds. produkcji Dolnośląskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego z Wrocławia.
Przyznaje także, że ta ilość jest zupełnie niewystarczająca, by zaspokoić apetyt branży.
— Możemy przecierać dwa razy więcej drewna i byłby na nie zbyt — dodaje dyrektor.
Prawdopodobnie koniunktury w branży drzewnej nie schłodzi spadająca wartość euro. Wzrost notowań europejskiej waluty był jednym z głównych czynników poprawiających koniunkturę.
— Dla branży 4 zł za euro to nadal opłacalny kurs — uważa Bogdan Czemko.
Sytuacji nie zmieni także import drewna, ponieważ koszt przewozu czyni go nieopłacalnym. Dotyczy to szczególnie mniejszych zakładów.
— Próbujemy radzić sobie sprowadzając drewno z Niemiec. Problem w tym, że 100 km transportu kosztuje równowartość 10 proc. wartości przewożonego drewna. Niemiecki surowiec po sprowadzeniu do naszych zakładów jest więc droższy niż krajowy. To też oznacza, że import drewna ze Wschodu jest zupełnie nieopłacalny — mówi Leon Graczkowski, szef KPPD.