Giełda węglowa powstanie za rok
Nowe ogniwo rynku zagrozi małym pośrednikom
PLUSY I MINUSY: Giełda oznacza dla nas pewnego i terminowego klienta. Jednocześnie jednak jej powstanie sprawi, że na rynku pojawi się jeszcze jeden pośrednik, a to nie jest dla nas dobre wyjście — mówi Ryszard Pojda, prezes Rudzkiej Spółki Węglowej.
Giełda węglowa może powstać w Polsce nawet w pierwszej połowie przyszłego roku. Spółki węglowe zyskają klienta, który za towar zapłaci i to szybciej niż inni odbiorcy. Powstanie giełdy pociąga jednak za sobą niebezpieczeństwo zmonopolizowania obrotu węglem. Stanowi też zagrożenie bytu małych pośredników w obrocie tym surowcem.
O prawdopodobieństwie rychłego powołania giełdy węglowej poinformował niedawno Jan Szlązak, wiceminister gospodarki.
— To, czy węgiel trafi na giełdę nie zależy od decyzji administracyjnych. Jest to tylko pewien pomysł na lepszą jego sprzedaż. O tym, czy zostanie on zrealizowany, zadecydują spółki węglowe — mówi wiceminister. Tymczasem spółki węglowe chcą, by giełda węglowa powstała jak najszybcie, nawet jeszcze w pierwszej połowie przyszłego roku.
Dobry pomysł
— Taka giełda to bardzo dobry pomysł. Trzeba tylko usunąć kilka barier. Dogadać się co do terminów płatności, ustalić, kto ma ponieść koszty utworzenia giełdy, itd. Nie ma co się łudzić, giełda nie zwiększy pojemności rynku, tylko zmieni kanały dystrybucji towaru, więc nie powinno być wielkich wahań cen — twierdzi Jerzy Polok, wiceprezes do spraw marketingu Rybnickiej Spółki Węglowej.
Podobnego zdania jest zarząd Rudzkiej Spółki Węglowej.
— Silna giełda węglowa oznacza dla nas krótkie terminy płatności. Teraz często za sprzedany węgiel pieniądze dostajemy po 2-3 miesiącach. Poza tym giełda, posiadając silne zabezpieczenia finansowe, może stać się klientem pewnym i stabilnym — tłumaczy Ryszard Pojda, prezes Rudzkiej Spółki Węglowej.
Giełda monopolistą
Sceptycznie do pomysłu utworzenia giełdy podchodzi Marian Turek, zastępca prezesa Państwowej Agencji Restrukturyzacji Górnictwa Węgla Kamiennego.
— Powstanie giełdy węglowej mogłoby zmonopolizować rynek. Moim zdaniem, nie ma potrzeby, aby wielcy odbiorcy węgla zaopatrywali się w towar na giełdzie, skoro skupują większość polskiego wydobycia. Poza tym powinniśmy korzystać doświadczeń innych krajów, a nigdzie na Zachodzie nie istnieje giełda węglowa — mówi Marian Turek.
Węglozbyt się nie boi
O swój byt w wypadku powstania giełdy nie boi się firma Węglozbyt, największy pośrednik w handlu węglem.
— Aby giełda powstała, musi znaleźć się ogromny kapitał, który zapewni jej finansowanie. Na razie takiego kapitału nie ma, a inwestora nie widać. Jeżeli jednak dojdzie do jej uruchomienia, nie boję się o Węglozbyt. Jeszcze długo będzie istniał rynek pozagiełdowy — podkreśla Ryszard Wysocki, zastępca prezesa Węglozbytu do spraw rozwoju i strategii.
Giełda to też minusy
— Preferujemy sprzedaż bezpośrednią zwłaszcza dla dużych odbiorców, więc może się zdarzyć, że instytucja ta podbierze nam obecnych klientów — przewiduje prezes Ryszard Pojda.
Niepewny jest też los małych dystrybutorów, którzy mogą nie wytrzymać giełdowej konkurencji.
— Jesteśmy autoryzowanym sprzedawcą Katowickiego Holdingu Węglowego. Mamy umowy i aby zrezygnować z naszych usług, holding będzie musiał je zerwać. Na to się nie zanosi, bo sieć autoryzowanych składów jest rozbudowywana, a nie likwidowana. Prawdopodobnie spółki węglowe będą sprzedawały towar u nas i na giełdzie, a to oznacza wzrost konkurencji — uważa Weronika Piłkowska z firmy Optimax.