Za chwilę zacznie się ostatnie odliczanie przed EURO 2012. Wobec wciąż dużej niepewności na rynkach finansowych, może warto przyjąć strategię, która polega na „grze” pod przyszłoroczne mistrzostwa Europy w piłce nożnej.
Strategia wydaje się prosta. Chodzi o spółki, które co najmniej wizerunkowo, a być może i finansowo, skorzystają na całym tym zamieszaniu — zwiększą przychody i zyski, dzięki czemu z czasem wzrośnie giełdowy kurs lub też akcjonariusze otrzymają wyższe dywidendy. Można zwiększyć szansę na wygraną i postawić tylko na te firmy, których kurs mocno ucierpiał na trwającej od kwietnia bessie. Wtedy, w przypadku nawet chwilowej poprawy nastrojów na giełdach, odbicie futbolowych perełek może być podwójne.
Kto z warszawskiego parkietu nadaje się do grona potencjalnych beneficjentów imprezy? W podstawowym składzie na pewno jest miejsce dla producentów napoi, w tym przede wszystkim piwa i wody mineralnej. Na GPW nie ma zbyt dużego wyboru. Jest oczywiście Żywiec — spółka, która rok w rok wypłaca sowitą dywidendę. Są też mocno ostatnio przecenieni Colian (dawniej Jutrzenka — producent napojów Hellena) oraz CEDC (producent i dystrybutor mocniejszych alkoholi).
W kolejce po pieniądze turystów stoją firmy turystyczne, a zwłaszcza operatorzy krajowych hoteli. Najpoważniejszy gracz to oczywiście Orbis. Wiele obiecują sobie też przedstawiciele gastronomii. Tutaj warto zwrócić uwagę na Sfinksa. To trzecia co do wielkości (pod względem przychodów) firma gastronomiczna w Polsce — zarządza 95 restauracjami Sphinx, 9 restauracjami Chłopskie Jadło i 8 restauracjami WOOK. Jest też Grupa Kościuszko Polskie Jadło (właściciel marek Polskie Jadło, Lanczowisko oraz Gościniec Polskie Jadło) oraz przede wszystkim AmRest — operator restauracji KFC oraz Pizza Hut.
Kawałek kibicowskiego tortu może trafić do grupy TP. Orange to oficjalny, globalny sponsor UEFA EURO 2012. „W Polsce oficjalnym partnerem technologicznym UEFA, który dostarczy na terenie kraju podstawowe rozwiązania sieciowe w ramach projektu produkcji sygnału, będzie TP” — czytamy w materiałach UEFA.
Natomiast Impel, największa firma ochroniarska w Polsce, ma chrapkę na ochronę stadionów i imprez towarzyszących. Już dziś ma w tym duże doświadczenie — dba o bezpieczeństwo na meczach ekstraklasy.
Można pokusić się też o wyszukanie pomocnika. Zapewne zwiększy się ruch na polskich drogach. A to oznacza być może większe wpływy dla Stalexportu — operatora odcinka autostrady A4 Kraków — Katowice. W obronie można postawić firmy medialne czy reklamowe, które będą obsługiwać imprezę. Wśród kandydatów do portfela jest więc m.in. Agora, wydawca „Gazety Wyborczej”.
Na EURO 2012 najwięcej miała zarobić branża budowlana. I tak pewnie się stanie. Problem w tym, że branża zdyskontowała imprezę na GPW już dwa- -trzy lata temu. Obecnie giełdowe kursy firm budowlanych wyprzedzają to, co się stanie po EURO 2012. A według prognoz, inwestycje infrastrukturalne mogą się zmniejszyć o nawet dwie trzecie! Wobec tak pesymistycznych przewidywań raczej nie powinna więc dziwić bardzo mocna przecena branży budowlanej na giełdzie. Niektóre spółki w rok skurczyły się — jeśli chodzi o wycenę rynkową — o 70 proc.! Wśród nich jest np. PBG, budowniczy Stadionu Narodowego w Warszawie.
W momencie ogłoszenia wygranej Polski i Ukrainy w wyścigu o organizację Euro 2012 nad Wisłą pojawiły się produkty finansowe (fundusze inwestycyjne, produkty strukturyzowane), które miały dać zarobić na związanych z imprezą licznych inwestycjach. Niestety, choć hasło przyciągnęło wielu klientów, tego typu produkty okazały się z reguły niewypałem.
253
dni Już tylko tyle zostało do rozpoczęcia EURO 2012.
-96
proc. O tyle przeceniono akcje Sfinksa od kwietnia 2007 roku — wtedy
ogłoszono, że EURO 2012 zorganizują Polska i Ukraina.