Podatek bankowy, a także podatek od obrotów sieci handlowych, zostanie wprowadzony raczej w 2017 r., a nie w 2016 r. — zapowiedział Henryk Kowalczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości, cytowany przez agencję Reuters.



Jego zdaniem, wynika to z kalendarza wyborczego — nowy rząd mógłby zostać sformowany najwcześniej pod koniec listopada i będzie zbyt mało czasu, by podatek nałożono już od początku 2016 r. [formalnie można oto zrobić jednak w dowolnym miesiącu — red.].
Kursy banków natychmiast poszły w górę, a najbardziej ostatnio „sponiewierany” Getin Noble Bank zyskiwał ponad 18 proc. Banki z WIG20 drożały po ponad 5 proc. i choć później impet inwestorów osłabł, to i tak była to pierwsza od kilku tygodni sesja, na której inwestorzy postawili duże pieniądze na przedstawicieli branży. Beata Szydło, szykowana na premiera nowego rządu PiS, zapowiedziała wprowadzenie podatku od aktywów banków w wysokości 0,39 proc. To, plus projekt ustawy autorstwa Platformy Obywatelskiej, zmierzający do przewalutowania kredytów hipotecznych, znokautowało kursy banków, które pospadały nawet o kilkadziesiąt procent. Henryk Kowalczyk dodał, że PiS ma swój pomysł na przewalutowanie kredytów i że miałoby to nastąpić raczej po historycznym kursie, a nie bieżącym, co zakłada projekt PO. To byłaby operacja bardziej kosztowna dla sektora (KNF oszacowała, że byłyby to 64 mld zł), ale…
— Kwestię podatku trzeba rozpatrywać razem z potrzebą pomocy zadłużonym we franku szwajcarskim. Nie można jednak naraz narzucić dwóch obciążeń. Nie możemy zapominać o bezpieczeństwie sektora bankowego — dodał Henryk Kowalczyk.
Pole do spekulacji
Marcin Materna, dyrektor Departamentu Analiz Millennium Domu Maklerskiego, uważa, że wypowiedź o podatku nieprzypadkowo pojawiła się krótko po tym, jak minister finansów Mateusz Szczurek i Andrzej Jakubiak, szef Komisji Nadzoru Finansowego, przedstawili w Sejmie informację o sytuacji SKOK. Kasy mają ujemnefundusze własne i wykazują straty na działalności bieżącej, wynikało z raportu obu instytucji. Mateusz Szczurek nazwał sytuację kas „niezwykle poważną”, za co zresztą władze Kasy Krajowej SKOK chcą go pozwać do sądu.
— Można tylko spekulować o przyczynach pojawienia się tej wypowiedzi. Być może politycy PiS uznali, że zbyt sztywne stanowisko dotyczące podatku bankowego w sytuacji, w której być może konieczne będzie dokapitalizowanie SKOK-ów, to byłoby jednak zbyt dużo. Mogło to zmiękczyć stanowisko partii opozycyjnej, uważanej do tej pory za obrońcę Kas — mówi Marcin Materna.
— Deklaracje polityków przed wyborami są często mało racjonalne, ich skutki nie do końca policzone i nie wszystkie konsekwencje są brane pod uwagę. Nie można też wykluczyć, że w obliczu konieczności zmierzenia się z problemem SKOK zamiast podatku od aktywów po raz kolejny podwyższona zostanie opłata na Bankowy Fundusz Gwarancyjny — dodaje Marcin Materna.
BFG klientom dwóch upadłych kas — SKOK Wspólnota i SKOK Wołomin — wypłaciła już łącznie około 3 mld zł. Zdaniem Marcina Materny, przesunięcie o rok obłożenia podatkiem nie zmienia drastycznie oceny fundamentalnej akcji banków, ale może rozbudzić nadzieje inwestorów na to, że daniny w ogóle nie będzie, bądź w obliczu krytyki ze strony np. NBP czy KNF (którym zależy na stabilności sektora, a ta spada po wprowadzeniu dodatkowych obciążeń) zostanie sprowadzona do bardziej racjonalnego poziomu, uzasadnionego przewidywaną sytuacją w sektorze. Trzeba też pamiętać, że obietnice przedwyborcze to jedno, a praktyka powyborcza to już zupełnie co innego.
Balon próbny
Analitycy nie wykluczają, że wypowiedź Henryka Kowalczyka może być tylko kolejnym elementem gry politycznej — po tym jak PiS zapowiedziało złożenie wniosku o likwidację podatku od kopalin, obciążającego KGHM, teraz może chcieć pokazać, że ustanawia nowe, odmienne od „platformerskich” standardy w kwestii stanowienia prawa. Kamil Stolarski, analityk BESI, spodziewał się, że rozmiękczanie stanowiska przez partię, która będzie sprawować władzę, zacznie się dopiero po wyborach.
— W Czechach obecnie rządząca partia w kampanii głośno zapowiadała podatek bankowy, ale już po wyborach i wejściu w koalicję zaczęła się z tego wycofywać. W Polsce może być podobnie, a politycy po wyborach usiądą i pewnie jeszcze raz głęboko zastanowią się, co zrobić, i są szanse na to, że ostateczne rozwiązanie będzie łagodniejsze niż obecne propozycje — uważa Kamil Stolarski. Jego zdaniem, mimo wszystko w scenariuszu bazowym trzeba przyjąć, że banki będą płacić podatek, ale już co do jego szczegółów pewności nie można mieć żadnej.
— Odnoszę wrażenie, że politycy sami nie wiedzą, który model podatku przyjąć, jak zachowają się banki i jakie będą konsekwencje podatku dla gospodarki. Nie są przecież specjalistami od bankowości. Już pojawiają się głosy, że podstawą opodatkowania mogłyby być nie aktywa, ale pasywa pomniejszone o kapitały własne i depozyty detaliczne, być może nominalna stawka podatku będzie stała w czasie, a być może będzie to stawka progresywna. Nie wiadomo też, czy banki nie mogłyby sobie rekompensować podatku niższą opłatą do BFG, gdyby nowa władza widziała mniejszą potrzebę dofinansowania systemu SKOK. Sam moment, od którego mógłby obowiązywać podatek, nie jest jasny — pojawiają się głosy, że od 2017, niektórzy uważają, że już od 2016 — mówi Kamil Stolarski. W ocenie analityka BESI ryzyko dla akcji banków związane z zapowiedziami polityków jest ogromne, ale jest stanowczo zbyt wcześnie, by dyskontować najgorsze rozwiązania — stąd tak dynamiczne odreagowanie jak wczoraj.