Dziś o godzinie 14.46 czasu środkowoeuropejskiego rynki kapitałowe świata przerwą pracę, by dwuminutową ciszą uczcić pamięć ofiar tragicznych wydarzeń z 11 września 2001.
Przed rokiem — po raz pierwszy w historii — giełdy na Wall Street przerwały działalność aż na cztery dni. Inwestorzy szukali bezpiecznych lokat. Po największym w historii akcie terroru, jakim był atak na Amerykę, frank szwajcarski i euro gwałtownie wzmocniły się wobec dolara. Rosły ceny ropy i innych surowców strategicznych.
W ostatnich 12 miesiącach indeksy z Wall Street spadły od kilkunastu do dwudziestu procent, pociągając za sobą giełdy europejskie i azjatyckie. Po 11 września inwestorzy panicznie bali się powtórki ataku terrorystów, reagując wyprzedażą akcji niemal na każdą wiadomość o katastrofie samolotu. Jednak bessa na światowych rynkach akcji jest tylko w niewielkim stopniu powiązana z atakami terrorystów. Tuż po ataku indeksy na Wall Street poszły w dół, lecz skala przeceny była niewielka. Już po miesiącu Nasdaq zdołał odrobić straty. Przecenę akcji ograniczyły dotacje rządu USA oraz działania amerykańskiego banku centralnego.
Terroryści nie zdołali załamać notowań giełdowych. Udało się to dopiero księgowym, których matactwa wykryto przy okazji bankructwa Enronu, największego upadku w historii Stanów Zjednoczonych. Koncern energetyczny rozpoczął serię skandali księgowych, które podważyły zaufanie do rynku akcji. Oszustwa Enronu wykryto pod koniec ubiegłego roku. Od tej pory na rynek co kilka dni napływały nowe rewelacje. Nieprawidłowości wykryto m.in. w księgach konglomeratu Tyco, w IBM, Intelu, Mercku, General Motors i Xeroksie. Śledztwa doprowadziły do ujawnienia gigantycznych nieprawidłowości w księgach koncernu telekomunikacyjnego WorldCom.
Afery księgowe podważyły zaufanie do audytorów i analityków. Po upadku Andersena ujawniono nierzetelne rekomendacje analityków z Merrill Lynch. Kiepskie wyniki europejskich telekomów pogorszyły złe nastroje wywołane przez WorldCom. Fala bankructw, kryzys w Argentynie oraz bessa na giełdach fatalnie odbiły się na wycenie banków i ubezpieczycieli. Zła sytuacja w USA i Europie spowodowała z kolei dekoniunkturę na rynkach Dalekiego Wschodu.
Kryzys zaufania dotknął rynek akcji w momencie, gdy gospodarka próbowała wydostać się z recesji. Atak terrorystyczny wywołał początkowo spadek aktywności inwestorów, jednak coraz lepsze dane makroekonomiczne poprawiły nastroje w ostatnich miesiącach minionego roku. Od 11 września do końca 2001 r. giełdy odzyskały około 30 proc. Jednak od początku tego roku okazało się, że do prawdziwego ożywienia jest jeszcze daleko. Znów słabe dane makroekonomiczne i afery księgowe przyniosły przecenę w I połowie roku. Tylko w lipcu światowe indeksy straciły 20 proc., spadając do poziomów nie notowanych od pięciu lat.
Wydarzenia z 11 września na zawsze pozostaną w pamięci giełdowych graczy. Jednak ostatni rok pokazał, że kluczowym czynnikiem pozostaną fundamenty spółek i koniunktura gospodarcza.