Giganci handlu w dobrej kondycji

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2015-11-11 22:00

Po niezłych wynikach Biedronki przyszedł czas na solidne Eurocashu. Nad branżą wisi jednak wizja nowego podatku.

O ponad 4,5 proc. rosły we wtorek notowania Eurocashu, największego w Polsce dystrybutora żywności. Ostatnio za akcje spółki płaci się ponad 50 zł, czyli najwięcej od blisko dwóch lat.

Niezłe wyniki

Mimo utrzymującej się deflacji cen żywności spółka od początku roku osiągnęła 15,27 mld zł przychodów, czyli o 22 proc. więcej niż rok wcześniej. Bez uwzględnienia wyników przejętych spółek przychody tylko w III kw. skoczyły o ponad 4 proc. Spółka chwali się, że udało jej się poprawić także zyski, mimo że w sprzedaży — po przejęciu części dystrybucyjnej Kolportera — większą rolę odgrywają niskomarżowe wyroby tytoniowe. Spadło też zadłużenie.

— Wskaźnik długu netto do EBITDA zmalał na koniec III kw. do poziomu 0,61 — najniższego od 4 lat, podczas gdy jeszcze na koniec 2014 r. stanowił ponaddwukrotność EBITDA. Mniejsze zadłużenie oznacza oczywiście także mniejsze koszty finansowe związane z jego obsługą, co przekłada się na poprawę rentowności netto — mówi Jacek Owczarek, członek zarządu ds. finansowych w Eurocashu.

Wcześniej wyniki podał największy gracz na polskim rynku handlowym — kontrolujące Biedronkę Jeronimo Martins. Największa sieć w Polsce poprawiła najważniejszą w handlu sprzedaż porównywalną (LFL, bez uwzględniania nowych sklepów) o 3,5 proc. i jej notowania na parkiecie w Lizbonie — podobnie jak Eurocashu w Warszawie — wzrosły.

Mroczne widmo

Nad handlowymi gigantami wisi jednak widmo nowego podatku, o którego wprowadzeniu myśli Prawo i Sprawiedliwość. Nowy rząd chce ponadto opodatkować sieci wielkopowierzchniowe, które mają ponad 2 mld zł obrotów, i sklepy o powierzchni przekraczającej — w minimalnym wariancie — 250 mkw. Dotknęłoby to wszystkich Biedronek, ale również części klientów Eurocashu, którzy zrzeszeni są w zarządzanych przez spółkę sieciach franczyzowych. Eurocash szacuje, że nowy podatek mógłby dotknąć 15-20 proc. jego klientów, którzy działają w sieciach takich jak Delikatesy Centrum czy Społem.